groooooszek

No ja mam nadzieję, że ta co mnie badala w piątek i nastraszyla w niedzielę to za szybko wyciągnęła wnioski... Po za tym z tego co już zdążyłam się naczytac, to beta HCG przy ciąży pozamacicznej rośnie całkowicie inaczej. Wzrosty są bardzo małe i dziewczyny nie dobijaja nawet do 2000. W każdym razie stres niemilosierny... I głowa od rozmyślań pełna. :(

Byłam dzisiaj powtórzyć betę... Beta 3423 mlU /ml, czy wzrost prawidłowy, w czwartek idę na wizytę do swojej pani ginekolog. Mam wrażenie, że ta baba co mnie badala w piątek za szybko wydała wyrok na mnie i za szybko wyciągnęła wnioski. Ehh.

Dlatego dałam sobie czas, póki mnie nic nie boli nie idę do żadnego szpitala... Czekam do czwartku, pójdę zrobić beta HCG jak będzie spadać, to będę wiedziała, że nic z tego nie będzie i w czwartek pójdę jeszcze raz do lekarza, do którego chodzę od 17-go roku życia, więc na razie spokój i czekanie.

A u nas nie tak kolorowo jakby się mogło wydawać... Niestety. Zrobiliśmy beta HCG w sobotę, beta wzrosła do 1850, czyli o jakieś 66 % czyli przyrost prawidłowy, ale pani doktor powiedziała, że przyrost niestety nie jest jednoznaczny i mamy przyjechać na następny dzień do niej, to zbada mnie jeszcze raz. Leżałam na tej kozetce i już nie wiedziałam czego mam się spodziewać. I nagle slysze: ciąża pozamaciczna. Ciąża heterotopowa. Czyli blizniacza, dwujajowa, jedna rozwija się w macicy, druga po za macica koło jajnika. Więc szpital i zabieg usunięcia albo tylko tej pozamacicznej, albo obu jeżeli ta w macicy okaże się pustym pęcherzykiem. Głowę miałam pełna. Próbowałam się trzymać i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. K. wsadził mnie w auto i zawiozl do domu rodzinnego, od razu pojechaliśmy na konsultacje do drugiego lekarza. A ten zalecił spokój i cierpliwie poczekać. On tej pozamacicznej nie widzi. Widzi pęcherzyk usytuowany prawidłowo, który może mieć zaledwie trzy tygodnie. Mam powtórzyć betę za kilka dni i wybrać się na usg żeby sprawdzić co się dzieje, bo może się okazać, że zostałam niepotrzebnie nastraszona, albo, że po prostu będzie trzeba wszystko usunąć i zacząć od nowa. Na razie jestem trochę w rozsypce, ale nie chce tracić nadziei. Chcę myśleć że będzie dobrze, że jednak się uda... :(

No to już Wam opowiadam... Na usg widać Fasolke. Aczkolwiek wg kalendarza Fasola powinna mieć już jakieś 6 tygodni i 3 dni, a wg tego co widzieliśmy ma jakieś 4 tygodnie. Jutro musimy powtórzyć betę, żeby sprawdzić czy rośnie prawidłowo, jak nie, to musimy się zgłosić do lekarza i będzie kiepsko. Stres milion. Ogólnie też okazało się, że miałam podwójna owluacje, która się przesunęła w czasie, stąd też do zapłodnienia musiało dojść później niż przypuszczalam. Dlatego też 16-go czerwca beta była jeszcze <1,000 czyli negatywna, a wczoraj wystrzelona. Mam nadzieję, że jutro będzie już dwa razy wyższa i, że nie będzie przykrości. <br /> No i co do podwójnej owulacji... Były dwie komórki jajowe, więc mamy szansę na bliźniaki dwujajowe...

Powiem Ci, że wszystko mi jedno oby było zdrowe i szczęśliwe!

pije zimną niegazowaną wodę hektolitrami, owszem pomaga, jeszcze najlepiej jak jest z cytryną.

No mam nadzieję, że już usłyszymy, choć może być za wcześnie o jakiś tydzień. :)

Ja na razie dostaje mdłości i skręca mnie w brzuchu na myśl, że mamy pierwszą wizytę za 3 godziny... i sie czuje jakbym szła na jakiś ważny, egzamin ustny. hahahahaha!

Także chyba nie ma reguły i wszystko zalezy od tego jak nasz organizm znosi zmiany. Tak samo ja byłam w szoku, że nam sie udało, bo przecież ta cholerna niedoczynność tarczycy, z którą tak straszą, że mniejsza szansa...

Sisi, moja kuzynka zaszła w ciążę zaraz po odstawieniu tabletek anty, bo usłyszała gdzieś bzdurę, że zaraz po odstawieniu nie ma możliwości zajścia. Oczywiście wpadka. A teraz ma trzyletniego Demona w postaci Elizki. Chociaż ja z tabletkami miałam tak, że jak odstawiłam jakieś 3 lata temu, to przez pół roku nie miałam okresu. Potem brałam znowu, i odstawiłam w pazdzierniku 2015 i teraz był strzał w dziesiątkę.

Bernadetka, dzięki! Ja strasznie sie cieszę i mój K. też! Ja na razie to jestem przerażona, bo sie tyle naczytałam wypowiedzi dziewczyn z innych forów, o ciązach biochemicznych, o poronieniach, o komplikacjach, o tym jak w 9 tc obumarło serduszko... więc ja mam głowe po prostu pełną! Moja mama mi tylko mówi, że mam przestać jej stresować wnusia i przestać się przejmować.

Ja poszłam dwa dni po spóżnionej @ i wyszła beta <1,000<br /> czyli negatywna.

Ja Ci powiem, ze przez kilka pierwszych dni, przekopywałam internet, żeby sie dowiedzieć miliona nowych rzeczy, żeby w tym wszystkim poszukać potwierdzenia. W efekcie rzuciłam to wszystko w pizdu, jak testy wychodziły negatywne i powiedziałam, dobra co ma byc to bedzie. Pojechałam jeszcze na wesele, gdzie wypiłam troche (choć nie dużo), wróciłam z wesela i wtedy powinnam dostac okres, okres sie spozniał, poszłam zrobic bete i też wyszła lipa... i masz, dwa tygodnie pózniej beta już prawie 1200 mlU/ml Także nie spiesz sie z testami, bo czasami mogą Cie niezle w balona zrobić, a Ty bedzieszła zła.

Także Inna, czekaj cierpliwie, ale nie daj sie zwariować. :) Jak ma wyjść to wyjdzie! Grunt to zdrowe podejscie. Mi też sie wydawało, że sobie coś wmawiam, ale jak znasz swój organizm, to szybko zauwazysz zmiany.