Mówicie, że brzuszki macie, że oglądacie ciuszki a ja to dalej uwierzyć nie mogę i jakieś takie okropne rozmyślania mnie dzisiaj wzięły, bo nadal studiuję, lubie moje studia, jestem przywiazana do mojej grupy bardzo i zapewne będę musieć wziąć rok dziekański. Mam bardzo oddanych dziadków i pradziadków którzy na pewno bardzo pomogą, już się zdeklarowali, no i mężczyznę, który przeżywa mój stan jak mrówka okres i jest bardzo opiekuńczy, ale ciężko jest studiować dziennie i być pełnoetatową matką. Niby wcześniej zdawałam sobie z tego sprawę, ale jakoś teraz hormony mieszają mi w głowie i zaczynam się bać, że potem już na te studia nie wrócę, że minie chęć i energia, że środowisko będzie inne...
Aż mam wyrzuty sumienia, że dopadają mnie takie chwile zwątpienia. A, no i fakt że mam ochotę od pół godziny zwrócić dzisiejszy obiad nie poprawia stanu rzeczy ;)