MeganŚmiejcie sie , śmiejcie, a moja Tesciowa ponoc naprawdę w chwilach desperacji wiązała Ł za nogę do kaloryfera, żeby móc cos spokojnie w domu zrobic. Bo on był, hmmm... bardzo zywiołowym i pomysłowym dzieckiem. Szczytem było jak mój Tesć stał pół nocy w kolejce do sklepu (takie to były czasy) bo miała być dostawa, kupił grysik i proszek do prania między innymi a mój drogi mąż, który miał wtedy pewnie ze 2 lata wszystko to wysypał na ziemie i pomieszał... po prostu juz ze smiechu nie moge