W dalekiej krainie, gdzie strumyk płynie żył król co Stefan miał na imię.
Radośnie mijały jemu lata póki nie pojawiła się kury strata.
Kura co złote jaja dawała - nagle zaniemogła i znosić przestała.
Szukali wszyscy faktu przyczyny i nie znaleźli niczyjej winy.
Słońce świeciło już ledwo sił i nie dawało szczęśliwych chwili.
Król w wielkiej przypływu trwodze chciał zwołać naradę - ku przestrodze.
Powołał siłacza co skały kruszy by przewodniczył w jego podróży.
Wsiadł więc na konia i gnał tak w świat by znaleźć smutku przyczyny ślad.
I gnał przez pola, przez lasy, góry by znaleźć powód zdrowia karykatury.
W końcu obmyślił plan doskonały by w witamin oddać się opary.
Słońce go kiedyś motywowało więc teraz tylko witaminy D brakowało !
Wziął więc królewnę ze sobą i szlakiem zdrowia wyruszył drogą.
A kiedy znalazł błogi czas i kurę z targu wziął za pas.
Wszyscy na dworze króla czekali i duzi i ci mali.
Kura ponownie jaja znosiła, w ich właściwościach tkwiła siła.
Więc moja cudna córeczko droga - niech nie ogarnie Cię żadna trwoga.
Niech Twoje zdrowie będzie słodziutkie, usta przepiękne, serce czyściutkie.
Łykaj witamin garść póki czas by zdrowiem cieszyć się w sam raz ! :)