Dawno, dawno temu, a może całkiem niedawno, żył król, a jak król, to i królewna. Rzecz to absolutnie pewna. Król to siłacz niesłychany, łamał podkowy dla zabawy. Szczęście, zdrowie i pogoda ducha, bo słoneczny żar tam bucha. Lecz pewnego dnia dla zmiany, słońce wstało lewą nogą i nie mogło nagrzać świata sobą. Król już zaczął być niemrawy, a wszak siła sednem jego sławy. Królewna pięknooka, wypłakała strumyk łez, bo ją boli ciągle głowa, a nie była na smutki gotowa. Wyznaczono nagrodę, kto zbawi ich zdrowie, zasiądzie na tronie, w połowy koronie. Byli tacy co próbowali, jednak nie podołali. Pewnego razu pojawił się Rycerz Jajko, zakuty w skorupę i zaświecił słońcu żółtka przykładem, choć się śmiali, to dał radę. Słońce się ucieszyło, tym swoim ziemskim, pożywnym, żółtym odbiciem, rozświetliło się i świeci po dziś dzień, cieszy się życiem. Wraz z nim kwitnie radość, bo wszyscy ozdrowieli, słońce daje witaminę D, więc zabawa na dworze cię wzmocni i bohatersko odmieni. Więc niech każdy powie - Słońce potrzebne na zdrowie.