Za wielkim oknem w wielkiej kamienicy, stoi drzewo wielkie i szumi i słyszy, jak to dzieci z naszej malućkiej okolicy schwytać chcą słońce i poprowadzać na smyczy.
Wiedzą, że promienie w D witaminę bogate dają zdrowie i wysuszają liście na cherbatę.
Nawet król Aleks spod jedynki i królewna Aniela co pod piątką mieszka i ma kota twardziela, proponują uparcie, również sport uprawiać wytrwale i to nie tylko taki jak tańce w karnawale.
Obok ich królestwa-wielkiej kamienicy, płynie wąski strumyk w moczarowej tajemnicy. W ruczaju tem wyścigi zarządzili, łódeczek przeróżnych na przykład z kwiatów wanilii.
No ale, że wiało i było byle jako, na start stanął jedynie siłacz Grześ-lokalny matoł.
Przyniósł ze sobą jajko, taaaakie duuuże i czeka aż wykluje się z niego smok w garniturze, i chuknie, i ryknie, i rywali pokona, a jemu zostanie przyznane pierwsze miejsce, nagroda i .. korona!