Zły czarownik sprawił, że słonko zniknęło
I Królestwo, w obliczu tragedii, stanęło.
Lecz król Arnold, stary i mądry wielce,
Obiecał za pomoc, swej królewny serce.
Zgłosił sie siłacz, co konie podnosił
I nim wyruszył, o jajko poprosił.
Król się wielce tą prośbą zaskoczył,
Lecz siłacz by się z nim nie droczył.
Poszedł do wieży złego czarownika,
Co się na wzgórzu pojawia i znika.
Ciemności się nie bał, ogień rozpalił,
Do ratowania, królestwa się palił.
I dostrzegł słoneczko, ciasno upchane,
W najwyższej komnacie, dobrze schowane.
Chciał je uwolnić, lecz czarownik sie zjawił,
W magicznym obłoku się przed nim pojawił.
Lecz siłacz się nie bał, plan miał gotowy,
I przyłożył jajko do kędzierzawej swej głowy.
A jajko zdrowe, pełne magicznej mocy,
Sprawiło, że łatwo złego wroga zaskoczył.
Złapał go mocno, ciężką liną obwiązał,
Ciasno mu ręce od czarów zawiązał.
I słoneczko uwolnił prędko by znów świeciło,
Witaminą D3 z wdzięcznością go obdarzyło.
I ruszył przez strumyk, do króla zamku,
Ciesząc się myślą o nowym poranku.
Król wdzięczny wielce za ten ratunek,
Dał mu rękę królewny i złota pakunek.