Skocz do zawartości
Forum

Buba2015

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Buba2015

  1. Buba2015

    Wrześniówki 2015

    ~wrzesniowka 2015 buba2015 strasznie współczuję sytuacji. Myślę ze Twój partner jest niestety jeszcze młody i niedojzaly. .a "teściowej" niezazdroszcze. Prawda jest taka ze będzie Ci ciężko. miałam jednak nadzieje, że to hormony poprzestawiały mi w głowie i że niepotrzebnie tak sie tym martwię, ale jednak potwierdzasz moje obawy :[
  2. Buba2015

    Wrześniówki 2015

    Czesc dziewczyny. Mam taki problem. Zastanawiam się czy to hormony mi w głowie namieszały czy mój partner oszalał do reszty. I jestem strasznie ciekawa co Wy o tym wszystkim myślicie. Wiem, że długi tekst, ale moze ktoś zechce go przeczytac. Zaczynając od początku: poznaliśmy się w zeszłe wakacje, zakochaliśmy się w sobie, on przyjechał za mną do Warszawy [poznaliśmy się nad morzem, gdzie spedziłam pare miesiecy, bo pojechałam do pracy]. Miłość rozkwitała każdego dnia, było ciężko, ale kochaliśmy się mocno, to przetrwaliśmy każdy kiepski moment. Ja dorwałam pracę na kontrakt na 3 mc [1500 m-cznie] - żeby od czegoś zacząć po powrocie znad morza, a mój chłopak łapał jakieś krótkie fuchy za jeszcze mniejsze pieniądze, no i miał też jaki czas, w którym wcale nie pracował. Odkąd zamieszkaliśmy razem mieliśmy wspólny budżet domowy, razem korzystaliśmy ze wszystkich dostępnych środków, jak małżeństwo. W styczniu - 2 dni po zakończeniu mojej umowy dowiedziałam się o ciąży. Miałam szukać kolejnego zatrudnienia, ale okazało się, że jest zagrożenie i muszę leżeć w łóżku. Mój partner wtedy stanął na wysokości zadania i zapewniał mnie, że mam się niczym nie przejmować, że te pieniądze, które on zarabia są NASZE, że sobie poradzimy, że rzuci palenie i odpuści sobie picie piwa, żebyśmy odłożyli pieniądze na dziecko, że będzie pracował na kilka etatów, że wszystko się ułoży. Oczywiście tylko tak gadał, w praktyce niewiele robił, więc ja zaczęłam się denerwować, że nie jesteśmy w żaden sposób przygotowani na narodziny dziecka. Zaczęłam szukać jakiejs pracy, to mówił, że nie ma takiej opcji - ze mam siedziec w domu i się nie przemęczac. Po tych moich gadkach wreszcie [około 5 miesiąca ciąży] zaczął łapać kolejne dodatkowe fuchy i coś się ruszyło. Do pracy jezdzil na rano, na 7 czy 8, pracował do 16-17 i jechał do drugiej pracy gdzie siedział ok 2-4 godzin. Do domu wracał ok 22. Wtedy poczułam, że na prawdę się stara, że też czuje powagę sytuacji. Potem zaczął jeżdzic rzadziej do tej drugiej pracy i finalnie przestał totalnie. Cała akcja potrwała ok 1 miesiąca - jego rodzina mu mówiła, żeby sie nie przemeczał, żeby tyle nie pracował, bo padnie. Zamiast go wspierac, ze da radę i że ma dziecko w drodze, i że pomimo młodego wieku, bo ma obecnie 22 lata, to stanie na wysokości zadania - nie...niczego takiego nie było. tylko gadki dlaczego ja nie poszłam po zagrozeniu do pracy i ze on sie przemecza. Dla mnie to jest logiczne, że jezeli jest zwiazek, jest milosc i jest partnerstwo, to jak kobieta lezy w lozku z zagrozona ciaza, to facet zarabia, żeby wszystkich utrzymać. Ja nie należe do leni, lubie pracowac i od matury pracowałam. Ale teraz tak się ułożyło, że nie mogę [z reszta jestem w prawie 9 mc i juz nie dalabym rady pracowac]. No i teraz się jazz zaczyna. Z mojej strony rodzina bardzo nam pomogła w skomponowaniu wyprawki dla dziecka. Od str partnera nie - mało tego zaczęłam ostatnio słuchać, że moi rodzice nie pomagają nam - no sorry, ale ja w wieku 26 lat nie bede latac po kase do rodziców, bo mam swoja dume. od 21 roku zycia sama sie utrzymywalam i nie bede sie prosic - zwlaszcza, ze maja nieciekawą sytuację materialną. A mój chłopak ciągnie notorycznie od rodziców. Ale prawda jest taka, że jakby spuścił trochę z tonu, przestał się obżerać fast foodami, kupowac pepsi czy inne słodkości, przerzuciłby się na komunikację miejską, albo rzuciłby palenie[!!!! tak jak ja musiałam!!!!], to nie musiałby brac pieniedzy od rodzicow. Jak mu zwracam uwagę, że mogłby troche przystopować z pewnymi wydatkami [bo nie mamy ŻADNYCH pieniedzy odlozonych], to mi wystrzelił z tekstem, że to on zarabia i kombinuje pieniadze na przezycie i ze mam się nie wtrącać w wydatki [jakbym słyszała jego mame - jestem pewna, że jeszcze go buntuje i mówi ze kim ja jestem, zeby się wtracac w jego pieniadze] przykro mi się zrobiło jak cholera bo jeszcze dodał, że jakbym nie jadła lodów przez pol roku, to juz bym miała 50 zł odłożonych dla dziecka. I jeszcze chce, żebym poszła do MOPSu i prosiła o zasiłki - jakby tylko troche odpuscił jakies swoje przyjemnosci, to nie musiałby nawet rodzicow prosic o kase. taki zasiłek to max 200 zł. czyli zadne kokosy. Ja w ciazy pije wodę, a mogłabym soki z witaminami i wode - a on pepsi, icetea itp i nie odpusci. Nie mówię, że karmi mnie sucharami, bo mam zawsze wodę, jakis ser, pieczywo, cos na obiad, rzadziej warzywa i owoce - ale tez bywają. Przecież w ciąży o bardzo ważne, żeby zdrowo się odzywiac. to teraz szczerze mówiąc głupio mi jesc cokolwiek :[ przecież zakładamy rodzinę - powinniśmy się starać jakoś zapewnić dziecku jak najlepszy byt - nie wiem, moze coś się zmieni po porodzie. Całą ciąże się stresuje przez niego. Zdarza się, że jest kochany, przytula, głaszcze po bolącym juz brzuszku, ze mowi, że kocha mocno....ale potem znowu odwala jakas glupia akcję :[ strasznie go kocham, ale boje sie, ze na dluższą metę to nie przetrwa :[ ciekawe jak on by się poczuł jakby musiał lezec w domu, a ja bym mu wydzielała tak kase na jedzenie, a sobie brałabym wieksza czesc na fajeczki, slodycze i inne dogodnosci...:/ co Wy myslicie? z MOPSem przegiecie, co? mamy teraz na 2 osoby jakies 2,5 tys z czego mieszkamy u mojej babci, wiec płacimy tylko czesc czynszu ok 350 zł + nadwyzki za wode ok 600-800 co pol roku.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...