Skocz do zawartości
Forum

Madelleine

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Madelleine

  1. My pewnie będziemy czekać bliżej tego 26 tygodnia. Właśnie zamówiłam jakąś książkę na temat żywienia bobasków, mam nadzieję, że wyczytam w niej coś mądrego ;-) O foteliku do karmienia jeszcze nawet nie myślałem, Mary też dwie się do siadania, ale wydaje mi się, że to jeszcze chwila... normalnie odnoszą wrażenie, że zaczynam nie nadawać za rozwojem tego naszego Malarstwa... ktoś miał rację twierdząc, że to, jak szybko mija czas najlepiej widać po rosnących dzieciach... :))) Kolorowych snów przy spadających gwiazdach...
  2. Mam do Was jeszcze pytanie dotyczące wody, którą podajecie swoim Maluszkom: podajecie przegotowaną czy z butelki?
  3. Cześć dziewczyny :) Faktycznie kupy to jeden z najciekawszych i najbardziej wciągających tematów ;-) My zieloną mamy bardzo rzadko... tylko te pieniste i wodniste, strzelające (nie raz już zostałam taką potraktowana ;-) No właśnie czytam Wasze opisy o wprowadzaniu pokarmów i chciałam Was o to zapytać, dlaczego już je wprowadzacie? Fundacja Rodzić po ludzku pisze, że najnowsze wytyczne wskazują po 6 miesiącu, nie po 4... ?
  4. Mtsunami jak Wam zazdroszczę wycieczki :) My poruszamy się tylko do 50 km, bo Mary nie przepada za podróżami. Przez pierwszy miesiąc uwielbiała, potem jej się odmieniło, a najgorzej jak wracamy skądś po 18.00... musimy się zatrzymywać nawet kilka razy i ją uspokajać, tak bardzo zanosi się płaczem :( Planujemy wyjechać na kilka dni pod koniec sierpnia / początek września, ale nie wiem, czy się uda. Sandra26 na basenie też jeszcze nie byliśmy. Właśnie chcielibyśmy w ten urlop pojechać do jakiegoś hotelu z fajnym i w miarę spokojnym basenem. Kupiłam już pieluchy do kąpieli ;-) Jak na razie mamy za sobą centrum handlowe, kościół (w tym chrzest) i kilkunastoosobowe imprezy rodzinne :)
  5. Dzięki pacia za linka :) Wychodzi na to, że Mary zjada za krótko jedną pierś :-/ Kala współczuję anginy. Mnie 2 mies. temu przewiało kark. Myślałam, że umieram. Też jednego dnia przybyła teściowa (mąż ją nasłał ;-), obiad zrobiła i posiedziała, ale przyznam, że mam jakiś opór przed teściową. Dziewczyny - macie jakąś pomoc do Waszych maluszków? Mamę, teściową, siostrę, nianię... ? Jak wygląda czas tylko dla Was? I jak w tym wszystkim spisują się Wasi mężowie?
  6. Madzix moja też okłada mnie piąstkami. Oczywiście przy karmieniu.
  7. Dzięki za miłe przyjęcie :) Wybaczcie, jeżeli będę powtarzała niektóre wątki (nie wiem, czy uda mi się przeczytać całą wcześniejszą dyskusję, żeby tego uniknąć). Mary raczej sika tak samo dużo. Wyczytałam gdzieś, że jak dziecko jest na piersi, to nie trzeba dopijać wodą, bo mleko matki zaspokaja zarówno głód, jak i pragnienie. Mary jak nie śpi, to je cycusia nawet co godzinkę (wczoraj przez ten upał w ciągu całego dnia spała ok. godziny, za to dzisiaj przespała ładnych kilka godzin), jak śpi to nawet 3-3,5 godziny (dziś właśnie po 3,5 godz. ją wybudziłam). Jesteśmy do 2 dawkach 6w1. Po każdej z nich Mary dostała gorączki maks. 37,8, tak więc obyło się bez paracetamolu (podobno podaje się od 38 stopni), jeden dzień cały przespała, kolejny niemalże w ogóle, następne 2 była marudna, przez ok. 2 tyg. dostawała też nagłe ataki płaczu. Zaszczepiliśmy też na pneumokoki i rotawirusy. Pneumokoki, z racji wcześniaka dostaliśmy za darmo, a do rota przekonała mnie pielęgniarka w przychodni twierdząc, że to najgroźniejszy wirus z tego typu i w zdecydowanej większości przypadków przechodzenie go jest łagodniejsze niż bez szczepionki. W 2 poł. sierpnia mamy 2 dawkę. Po rota raczej nie było większych zmian, za to dla nas przez kilka dni trudniej, bo musieliśmy zachować szczególną higienę, żeby się tym rota nie zarazić (ciągłe mycie rąk, wynoszenie każdej pieluszki od razu z domu). To, co mnie teraz najbardziej martwi u Mary to 2 sprawy, a mianowicie ropieją jej oczka. W zasadzie od samych narodzin. Zaczęło się od prawego oka. Dostała kropelki od pediatry, która twierdziła, że to normalne. Niby przeszło, ale znowu wróciło i znowu dostałyśmy kropelki (znowu antybiotyk). Postanowiłam pójść z tym do okulisty. Okazało się, że Mary ma zapchane kanaliki łzowe. Przepisał inne kropelki na 7 dni i do tego przez 14 dni kilka razy dziennie masowanie i przemywanie. I dopóki były kropelki oczko pięknie się wyleczyło, ale od 2 dni ropieje jej tym razem lewe. Jutro mamy kolejną wizytę u okulisty. Boję się, że dostaniemy skierowanie na udrożnienie tych kanalików zabiegowo. Czy wiecie coś o tym zabiegu? Podobno u małych dzieci wykonuje się go pod miejscowym znieczuleniem, że to przepchanie igłą... na samą myśl aż mi ciarki przechodzą. Gdzieś wyczytałam, że warto z tym poczekać np. aż dziecko skończy rok, bo wtedy samo przechodzi... ??? Druga sprawa to kupy Mary. Od jakichś 2 tygodni ma bardzo spienione kupy, no i oczywiście rzadkie. Przy tym nie wykazuje żadnych niepokojących objawów, przy robieniu ich w 95% nie boli ją brzuszek, jest nawet radosna i śmieje się od ucha do ucha jak już tę kupkę zrobi. Czy mam się tym martwić? Jakiś czas temu ją ważyliśmy i na wadze nie spada. Wydaje mi się, że to wina mojej diety. Właśnie 2 tygodnie temu zaczęłam bardzo powoli wprowadzać produkty z nabiałem, a mianowicie przez 2 dni zjadłam 1 mały jogurt i 1-2 plasterki żółtego sera. Wczoraj pozwoliłam sobie na 4 gałki zwykłych lodów (normalnie tylko sorbety). Czasami zjem coś z mlekiem (najczęściej jakieś ciastko lub ciasto). Kiedy u Mary pojawił się problem z brzuszkiem, pediatra powiedziała, żeby odstawić produkty z mlekiem, jednak to było prawie 3 miesiące temu. Od jakiegoś czasu problemów z brzuszkiem mamy bardzo mało (to nie była kolka, a raczej nieprzystosowanie układu trawiennego, gdyż córcia miała problemy bez względu na porę dnia czy nocy), nawet odstawiliśmy różne specyfiki, które Mary brała (debridat, delicol, espumisan), zaczęłam więc deko urozmaicać swoją dietę. Dodam, że ta nietolerancja na mleko jest mocno niesprawdzona. Podobno takie dzieci są obsypane różnymi krostkami, a Mary miała cudną skórę. To, co nas niepokoiło to problemy z brzuszkiem i dosyć mocne ulewania, a nawet konkretne rzyganie (co zresztą w mniejszym lub większym stopniu jest cały czas). Położna stwierdziła, że to nietolerancja tych cukrów, a nie nabiału i poleciła mi odciąganie pierwszej porcji mleka. Nie robię tego, bo nie mam siły. Reasumując: czy te spienione kupy to tzw. "normalka" czy coś poważnego?
  8. Witajcie :) Trafiłam tu dziś przypadkiem i od razu postanowiłam się zalogować. Bardzo fajne miejsce na wymianę wiedzy, doświadczeń i spostrzeżeń. Nasza Mary urodziła się 22 kwietnia w 36 tygodniu ciąży (planowany termin porodu 14 maja). Ważyła 2 840 kg i miała 53 cm (choć wydaje mi się, że długość została o kilka cm zawyżona). W środę kończymy 16 tygodni. Karmimy się tylko piersią. Podobno mamy skazę białkową, nietolerancję laktozy i inne tym podobne, które powodowały (i jeszcze czasem powodują) ogromne bóle brzuszka i problemy z bąkami, kupami, a nawet siusianiem. Moje odżywianie jest więc masakryczne, bo ani produktów z mlekiem (po tylu latach odkryłam, że mleko jest dosłownie wszędzie), ani smażonych, wzdymających, uczulających... wiecie, o co chodzi. Do tego przepuklina pępkowa, ropienie oczek i inne "przyjemności" noworodkowo - niemowlęce :-/ Wszystko jednak dzielnie znosimy i nie poddajemy się :) Odnosząc się do kilku ostatnich wątków: Mary nie lubi leżeć na brzuszku, w związku z czym nie przekręca się ani z boku na brzuszek ani odwrotnie, potrafi tylko z plecków na boki, na brzuszku pięknie trzyma głowę w górze, ale po kilku minutach ma już dość i zaczyna mocno marudzić. Mata edukacyjna ok, ale ok. 15-20 minut. Bardzo lubi karuzelę i przy niej potrafi nawet 45 minut. Toleruje leżaczek, ale jak ma dobry humor, czasami w ogóle w nim nie chce. Oczywiście uwielbia być na rączkach, ale tylko noszona, ewentualnie na stojący. Siedzenie i trzymanie na rękach wykluczone, choć tata nie daje się terroryzować i u niego się udaje ;-) Ostatnio polubiła siedzenie na kolanach (pozycja półleżąca) i bujanie się na huśtawce. W obecne upały nie popijamy wody, czasami próbujemy koper włoski, ale Mary nie za bardzo smakuje. Z powitalnym pozdrowieniem, Madeleine & Mary :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...