Witajcie, ja mam dzisiaj jakiś spadek formy aż się nie poznaje :-( jest mi najzwyczajniej w świecie smutno, źle i w ogóle do ehhh wiadomo :-( mój mąż całymi dniami pracuje załatwił sobie fuchę wiem, że robi to dla nas choć nie musi, ale jak wychodzi z domu o świcie wraca późnym wieczorem, całymi dniami siedzę sama, moja mama jak ma czas wtedy mnie odwiedza, dobrze, że mamy kota więc po części można śmiało powiedzieć, że dzięki niemu nie wariuje z tej samotności :-( pewni niektóre z Was czytając moją wypowiedź myślą rusz się dziewczyno wyjdź do ludzi zobaczysz będzie inaczej, tak wiem, tylko, że mam nakaz leżenia do końca ciąży i wychodzę jedynie do lekarza raz na dwa tygodnie. Leżenie to kolejne moje zmartwieni, ciąża przebiega prawidłowo, wyniki badań są bardzo dobre, nie ma się do czego doczepić, ale z racji tego, że moja poprzednia ciąża zakończyła się w 26 tygodniu( miałam dużą przegrodę w macicy, która została usunięta, poza tym zakażenie,ponieważ syn urodził się z wrodzoną infekcją) i muszę prowadzić oszczędny tryb życia, to nie jest dla mnie jakaś tragedia ja się po prostu boję :-( stresuje się aby sytuacja się nie powtórzyła, borę leki odpoczywam, ale same wiecie, że czasem myślenie jest silniejsze i my kobiety lubimy się zamartwiać, przepraszam, ale musiałam się wygadać...
[/url]