Kochane, i ja muszę się Wam pochwalić. Otóż 03.11.15, o godz. 01:50 na świat przyszła moja cudna Natalia. Waży 3375 g i mierzy 55 cm. Poród sn. Rano zaczął odchodzić mi czop z krwią i pojawiły się słabe bóle podbrzusza a la miesiaczkowe. Następnie pojechałam do szpitala na kontrolne ktg. Wszystko było ok, usg też, szyjka krótka i miękka, ale rozwarcia brak. Naczekalam się na IP do 17:30. Po powrocie do domu, od 18:30, zaczęły się regularne skurcze co 5 min, a od 19:30 już co 2 min. O 22:00 pojawilam się ponownie na IP z rozwarciem 3 cm, skąd pojechałam prosto na porodówkę. Rozwarcie szło ekspresowo. Żadnego kryzysu 7 cm nie miałam, ale za to jakie bóle krzyżowe ... Gdyby nie mój mąż, to chyba bym zeszła. Skurcze parte zaczęły się chyba po północy. Udało mi się nie zostać naciętą. Trochę popękałam w środku, ale tylko powierzchownie i mam szwy samorozpuszczalne. Siadać mogę bez problemu, tylko trochę mam obolałe okolice kości ogonowej. Uffff, ale się rozpisałam :) Ale musiałam się tym z Wami podzielić :)