Dwójka dorosłych ludzi, oboje po 30, z zabezpieczeniem finansowym [oczywiście nie takim dużym ale jednak], nie pijący [za dużo], nie imprezujący [od wielkiego dzwonu jakiś festiwal czy teatr] podejmuje decyzję: " staramy się o dziecko".
Phi co to wielkiego, trochę seksu bez zabezpieczenia i samo przyjdzie [patrz jedna kuzynka, druga kuzynka]. Seks, seks, seks i tak minęły 3 miesiące... . On -stwierdził - do ginekologa idź bo w tym wieku to mi się tak często nie chce. Niech lekarz określi kiedy i gdzie i ile razy. Ona - poszła i wraca z informacją że jajeczko jest ale w osłonce i ma w .... plemniki, dodatkowo wyniki trochę nie siedzą. On- spokojnie nie w tym miesiącu to w przyszłym. Ona - zdrowe odżywianie [jako to mówią witaminki dla dziewczynki] wspomagane preparatami zapisanymi przez lekarza. On - praca w delegacji. Ona - nerwy w pracy. On - wizyty w domu na weekend. Ona - plany redukcji w korporacji. On - kończy projekt - wizyty w domu w niedziele. Ona - stres bo to wszystko trwa już 7 miesięcy. On - niepewność co do swojej płodności. Ona - codzienny pomiar temperatury. On - może zmiana pracy na taką bliżej domu [trochę mniej ale zawsze to weselej]
Oni - coraz częściej zwątpienie, myślenie. Jedyny plus tego wszystkiego że stanowią dla siebie wsparcie.
Pytanie tylko czy będzie szczęśliwe zakończenie czy będzie płodność czy jednak bezpłodność.
Pożyjemy zobaczymy.
Pozdrawiam