Deserki dotarły do nas trzy dni temu. Trochę poobijane i wgniecione ( ktoś porzucał sobie paczkami na poczcie :-) ). Nie zmieniło to jednak smaku.
Deserek morelowy- przy pierwszym podejściu niestety nie zasmakował nikomu. Ani małej, ani synowi. Bardzo się krzywili. Mała jadła bardzo długo, trochę pluła, krzywiła się, a mój czterolatek powiedział że nie dobre bo kwaśne. Jak to starsze dziecko przyzwyczajony jest do słodkich smaków. Postanowiłam też spróbować i podzieliłam jego zdanie. Preferujemy słodkie rzeczy.
Drugiego dnia mała jadła nieco chętniej. Po jej minie widziałam, że je bo nie ma wyjścia. Postanowiłam spróbować trzeciego dnia- bez zmian.
Deserek malinowy- mamy odczucia podobne co do deserku malinowego. Mała jadła trochę chętniej.
Podsumowanie:
Morelowy- niestety nie przeszedł testu. Nie smakuje. Podzieliłam się więc z koleżanką. Może jej maluch zje ze smakiem :-)
Malinowy- w miarę smakował małej. Jednak nie jestem przekonana czy to jest to. Został nam jeden. Może zje go bez krzywienia się.