Cześć dziewczyny,
Kilka z was wspomniało, że z różnych jest w domu/na zwolnieniu. Czy są jednak też takie, które cały czas pracują i najprawdopodobniej będą przez najbliższe kilka miesięcy? Jak godzicie pracę z gorszym samopoczuciem? Czy wasz szef i współpracownicy już wiedzą?
Mieszkam w Niemczech i nie ma tu zwyczaju wypisywania zwolnień w ciaży, tak jak Polsce ( wyjatkiem jest oczywiście ciąża zagrożona). Jest to temat tabu (podobnie jak ściąganie na testach :)). Będę więc pracować do polowy 7 miesiąca (zwolnienie obowiazkowe 6 tyg. przed porodem. Generalnie nie jest to dla mnie problem, bo i tak bym pracowała (mam blisko, lubię swoją pracę, i nie chcę też wypaść z "obiegu" na czas dłuższy, niz tego wymaga sytuacja. Nie mniej jednak męczą mnie wszystkie możliwe objawy (silne nudności z wymiotami, senność i zmęczenie itd.). Jest to tym trudniejsze, że za wcześnie, by mówić w pracy o ciąży, wiec nie mogę sobie nawet ponarzekać :) Jak wy sobie radzicie?
P. S. Żeby bylo jasne, nie krytykuje zwolnień w ciąży - każda sytuacja jest inna. I wiem, jak kiepsko można sie czuć w ciąży.