Na wizyty chodzę sama, bo tak jak w przypadku werandy89 odbywają się one w czasie, gdy mój mąż jest w pracy, poza tym nie czuję takiej potrzeby. Za to jeżeli chodzi o usg, to mąż był na każdym z nich (prenatalnym i połówkowym). Dzięki temu pomału zaczyna wierzyć, że faktycznie zostanie ojcem Dziewczyny, czy Wasi faceci też nie mogą w to uwierzyć, mimo że Wasze brzuchy rosną i zaczyna być widać, że jednak spodziewacie się dziecka? do mojego dochodzi to bardzo opornie, chociaż ciążę planowaliśmy:)
Co do porodu, to nie wyobrażam sobie, że zostaję sama w takim momencie...chyba umarłabym ze strachu. Dlatego bardzo chcę, żeby mój mąż był ze mną i głośno to wyrażam:) widzę, że jest trochę przerażony tą myślą (zresztą tak samo jak ja), ale póki co mówi, że mnie nie zostawi samej. Mam nadzieję, że szkoła rodzenia trochę go przygotuje do tego wydarzenia. Poza tym ostatnio rozmawiał ze swoją siostrą i ona mu powiedziała, że dla kobiety to bardzo ważne, żeby był ktoś bliski kto potrzyma za rękę, albo pogłaska po głowie. Ona była zupełnie sama i chyba do dziś ma trochę za to za złe swojemu mężowi.