Mój synek to istny żywioł, do tego straszny uparciuch i indywidualista. Był taki okres w którym mieliśmy z mężem spore trudności aby przekonać go, że mamy i taty trzeba słuchać. Owszem, wydawał się zawsze przejęty i skruszony kiedy tłumaczyłam mu , że zrobił coś czego nie powinien ale bardzo często to samo powtarzało się na drugi dzień. „Bo przecież to, że wczoraj nie mogłem malować po ścianie w kuchni pisakami, nie znaczy, że dzisiaj też mi nie wolno , prawda ?„ .Wydaje mi się, że największym błędem było nie mówienie jakie będą konsekwencje jeśli zrobi, którąś z zabronionych rzeczy. Wiedział, że czegoś mu nie wolno ale nie wiedział jakie do końca mogą być konsekwencje więc nieustannie testował naszą cierpliwość. Dzisiaj jasno stawiamy granicę i określamy co się stanie jeżeli nie zrobi tego o co go prosimy .
Poza tym zdecydowaliśmy się na sposób znany może niektórym z programów typu „super niania” i tym podobnych. Wprowadziliśmy w naszym domu „tablicę nagród”. Za każdy dzień w którym Jaś grzecznie słucha mamy i taty na tablicy przyklejana jest uśmiechnięta buźka. Z kolei jeśli mały danego odmawia wykonywania rzeczy o które go prosimy i za dużo grymasi jedna buźka zostaje z tablicy zdjęta. Za każde uzbierane 7 buziek dostaje drobny prezent. Był to dobry sposób na samym początku, kiedy już powoli przestawaliśmy sobie radzić z naszym małym urwisem.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tablica jest pewnego rodzaju przekupstwem i nie może być na dłuższą metę stosowana jako jedyny sposób na przekonanie dziecka do posłuszeństwa. Dlatego nauczyliśmy się rozmawiać z Jasiem, tak jak byśmy rozmawiali z osobą dorosłą. Za każdym razem gdy ma zły dzień, jest niesforny, grymasi, nie chce nas słuchać. Siadamy w trójkę na kanapie i rozmawiamy. Pytamy go dlaczego zachował się tak a nie inaczej, czy jest dzisiaj taki niegrzeczny bo coś go smuci ? złości ? a może źle się czuję ? próbujemy zrozumieć jego punkt widzenia, a następnie mówimy o tym jak my się czujemy kiedy jest tak niegrzeczny, że jest nam przykro i smutno. Takie rozmowy praktycznie zawsze kończą się uściskami, całusami i powrotną przemianą Jasia z małego diabełka w grzecznego chłopca
Myślę, że poza tym bardzo ważna jest konsekwencja. Nie od dziś wiadomo , że dzieci potrafią być naprawdę twardymi zawodnikami jeśli chodzi o przekonywanie nas rodziców do czegoś czego chcą. Nam też kiedyś zdarzało się dosyć często być nie konsekwentnymi w stosunku do syna. Stwierdzaliśmy, że skoro mimo naszych kilkakrotnych próśb nie posprzątał zabawek nie będzie mógł dzisiaj oglądać bajek, a później widząc jego smutną minkę i tak sadzaliśmy go przed telewizorem by obejrzał dobranockę. Teraz tego typu sytuacje się już nie powtarzają. Jeżeli wyznaczaliśmy za coś konkretną karę – jesteśmy konsekwentni i nie łamiemy się widząc smutne oczy naszego malucha, zamiast tego mówimy „Nie posprzątałeś swoich zabawek tak jak Cię prosiliśmy mimo, że wiedziałeś, że jeśli tego nie zrobisz nie będziesz mógł obejrzeć dzisiaj bajki. Takie zasady razem ustaliliśmy i musimy się ich trzymać.” W ten sposób uczymy go również odpowiedzialności za swoje czyny. Wie, że jeśli zrobi coś złego musi ponieś tego konsekwencje.
Opisałam najczęściej stosowane przeze mnie i mojego męża sposoby aby przekonać nasze dziecko do posłuszeństwa. Jednak myślę, że najważniejszą zasadą jest utrzymać równowagę: nie dać się dziecku sterroryzować ale również nigdy przenigdy nie być w stosunku do niego agresywnym. Nawet w najbardziej krytycznym momencie wychowania Janka, ani razu nie uderzyliśmy go, nie szarpnęliśmy ani nie podnieśliśmy zbytnio głosy. Wydaję mi się, że bardzo ważne jest aby pamiętać, że agresja wobec dziecka nie czyni nas silniejszymi, a wręcz przeciwnie słabszymi – na tyle słabymi, że nie chcemy poradzić sobie z problemem innym sposobem ale wybieramy najkrótszą i najłatwiejszą ale też najbardziej krzywdzącą dla naszego dziecka drogę.