Wiecie co Kobietki,
Nie zagladałam tu przez jakieś 7 mc, na początku ciązy dałam jeden post ale generalnie widzę, że dobrze się stało bo czytając niektórych wypowiedzi można wpaść w deprechę przedporodową. Dlaczego ciągle narzekacie na siebie? Wiadomo- w ciązy się tyje, działają hormony, magazynujemy wodę, ale żeby zagryzać batona siedząc na kanapie i użalać się nad sobą? Na prawdę to ma sens? A czego innego można się spodziewać jak nie przytycia. Przecież nie najemy się na zapas, a jakie wartości dajemy Maluszkowi wpychając w siebie słodycze? Zamiast marsa na kanapie proponuję godzinny spacer i jabłko, poprawimy krążenie, dotlenimy dziecko a i samopoczucie będzie lepsze.
Ja też bałam się,że przytyję w ciąży, przy moim wzroście 163cm każdy kg jest widoczny. Od samego początku postanowiłam zrobić wszystko co w mojej mocy żeby właśnie nie czuć się jak ten przysłowiowy słoń. Dziś jestem w 37tc, 10kg na plusie, żadnych rozstępów. Pomijając dziewczyny z problemami zdrowotnymi, które nie mają wpływu na swój stan zdrowia, większość z Was same zdecydowały jak się czują i wyglądają.
Słodycze i wieczorne podjadanie?? I jeszcze zdziwienie, że 22 na plusie?? Na prawdę tak ciężko to było przewidzieć?? A jak 22 na plusie to i rozstępy bo skóra nie nadąża z rozciąganiem. Ciąża to nie choroba ani wymówka od racjonalnego odżywiania. Twraz jeszcze bardzie musimy dbać o to co dostarczamy dziecku a przy okazji czy nie dodajemy sobie niepotrzebnych kcl, których nigdzie nie spalimy siedząc na sofie. Ja miałam to szczęscie, że nie miałam problemów zdrowotnych, dlatego do 8 mc ćwiczyłam na siłowni po 3X czy 4X w tyg. do tego codziennie spacery minimum 1h. Dieta w zasadzie bez zmian jak przed ciążą, zwiększyłam jedynie ilość żelaza w pożywieniu. Dziś będąc prawie na finishu mogę spokojnie powiedzieć, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy żeby dostarczyć dziecku tego co najlpesze. A Wy?