Witam wszystkie przyszle Mamuski i wszystkie z osobna goraco pozdrawiam, razem z ich fasolkami oczywiscie :)
Dolaczam do grona lutowych Mam. Jestem w 5 tc. 3 testy pozytywne, dowiedzialam sie doslownie 4 dni temu i nadal nie moge chyba w to uwierzyc :) tyle staran. Wczoraj mialam pierwsza wizyte i lekarza, ale nie uslyszlam nic, co mogloby mnie jakos pocieszyc lub upewnic, ze w koncu sie udalo. Mam wszystkie objawy wczesnej ciazy, ale niestety na usg wyszlo, ze pecherzyk ciazowy jest pusty, ma ok 7 mm wiec nie jest to chyba niezbyt duzo :/ czytalam na forach, ze dziewczyny w 6 tyg maja juz po 18 mm! Lekarz kazal zrobic bete po 48h, ilosciowo zeby sprawdzic czy jej poziom wzrasta, tak jak to powinno byc w normlanie rozwijajacej sie ciazy. I oczywiscie wizyta za tydzien kontrolna na usg. Zapisal Luteine 100mg dopochwowo 2x1. Czytalam, ze luteina zapobiega poronieniom :/ szkoda, ze lekarz mi nie powiedzial czemu ja przepisuje, nie poinformowala mnie wlasciwie o niczym. Pech chcial, ze moj lekarz akurat od wczoraj jest na zwolnieniu przez tydzien :/ wiec w zastepstwie poszlam do kogos innego. Zalamka, tydzien znowu w stresie i niepewnosci czy zarodek pojawi sie w pecherzyku czy nie…. :( chyba za bardzo sie ucieszylam na poczatku i teraz mam za swoje :( ale jakos nie potrafilam podejsc do tej wyczekiwanej informacji z dystansem i opanowaniem- od razu byla wielka radosc, wrecz euforia :) zbieram sie, jade zaraz na 1-sza bete.
Pozdrowionka!!!