Skocz do zawartości
Forum

Carflo

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Kraków

Osiągnięcia Carflo

0

Reputacja

  1. Bardzo dziękuję!!! Warto od czasu do czasu rozprostować nogi zastałej fantazji dorosłej osoby ;)
  2. Czerwony Kapturek hasał sobie radośnie i beztrosko, zupełnie nieświadomy prawdziwych intencji Wielkiego Złego Wilka... Tu kwiatuszek, tam jagódko, radośnie mijał czas i uciekał dystans miedzy Kapturkiem a domkiem Babci. Co prawda dziewczynka zboczyła z trasy i bezpiecznej ścieżki, ale była na tyle obeznana z otoczeniem, że bez trudu orientowała się w swoim położeniu. Niestety przeceniła nieco swoje siły i niezmiernie się zdziwiła, gdy oczom jej ukazała się chatka z piernika! No nie mogę, tyle łakoci! zdziwienie ustąpiło miejsca głodowi (naprawdę byłam aż taka głodna?) więc ochoczo zabrała się za konsumpcję nie zauważając nawet małego chłopczyka zamkniętego w klatce i dziewczynki uwijającej się przy piecu w towarzystwie dość nieurodziwej, wiekowej damy... "Czemu ta pani tak maca chłopca po paluszku? Dziwne..." - przemknęło dziewczynce przez głowę, smak czekolady zagłuszył jednak skutecznie głos rozsądku. Ucztę przerwało kwilenie. Zaraz... Tak! Ktoś płacze! O, tu, w tych zaroślach! Malutki bury ptaszek! Jaki śmieszny! Co Tobie, maluszku? Pisklątko wyglądało naprawdę na nieszczęśliwe: nie było zbyt piękne i do tego wydawało się być całkowicie samotne! Jak można zostawić takiego maluszka w wielkim strasznym lesie? Patrząc na jego nóżki i dziobek, można by je wziąć za kaczątko, ale jakieś takie dziwne... Dziewczynka miała dobre serduszko i postanowiła dotrzymać ptasiemu dzidziusiowi towarzystwa, dopóki nie znajdzie swojej rodziny. Rozejrzała się dokoła... A gdzie podziały się drzewa? Wygląda na to, ze jakimś dziwnym trafem przeniosła się do wielkiego pałacu, zaś w rękach nie trzymała małego ptaszka, ale uśmiechnięty, pękaty imbryk! "Skąd się tu wzięłaś, maleńka?" -zapytał nagle stary zegar - "wyglądasz znajomo, lecz od dawna już nie przyjmujemy gości, za wyjątkiem pięknej pani, którą nasz pan osiedlił w tym zamku". A któż to ośmiela się osiedlać ludzi w zamku bez pytania o zgodę? To musi być bestia! Czerwony Kapturek przestraszył się ewentualnego osiedlenia i zaczął kombinować jakby tu cichaczem się wymknąć, nie ubliżając jednak sympatycznemu imbrykowi i zegarowi. Z opresji wybawił ją roześmiany chłopiec na latającym dywanie, który wleciał przez okno, okrążył filary i chwycił w locie zdumioną dziewczynkę. Zanim, kompletnie zaskoczona, zdołała zapytać sie chłopca "Jak to możliwe?!" Ten zsadził ją z dywanu i sam odezwał się: "Twoja przygoda kończy si tutaj", po czym ze śmiechem wystrzelił w noc, a Czerwony Kapturek wpadł prosto w objęcia Babci dopiero co oswobodzonej z brzucha Wielkiego Złego Wilka. Co też w tym brzuszku było, że Kapturek w kilka chwil stał się bogatszy o tak bajeczne doświadczenia?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...