Na początku maja urodziłam w Krakowie w szpitalu Siemiradzkiego córeczkę.
Miałam zaplanowane cesarskie cięcie ze względu na ułożenie dziecka. Chciałam rodzić naturalnie i przygotowywałam się do tego w szkole rodzenia im. Jadwigi Baupre, ale Zosia nie chciała się obrócić. Szkołę rodzenia bardzo polecam - dobre wykłady,
przyjemna gimnastyka i wiele ważnych informacji. Tam poznałam część lekarzy i położnych, z którymi spotkałam się w szpitalu. Zabieg, czas po operacji i pobyt w szpitalu (byłyśmy tam tydzień) wspominam bardzo dobrze.
Byłam otoczona troskliwą opieką lekarzy, anestezjologa, pediatrów, położnych i pozostałego personelu,
którego w tym szpitalu jest sporo.Każdy chętnie odpowiadał na moje pytania i udzielał porad.
Anestezjolog w czasie zabiegu zrobił pierwsze zdjęcia mojej córeczce. Później na sali pooperacyjnej gdzie byłam cała dobę po zabiegu, czułam sie komfortowo - bez bólu. Środki przeciwbólowe są podawane również dodatkowo na prośbę pacjentki.
Następnego dnia przeniesiono mnie na oddział noworodkowy, gdzie są mamy z dziećmi w myśl zasady rooming in.Mnie akurat nie bolało bardzo, więc szybko doszłam do siebie i od kolejnego dnia po zabiegu mogłam się zajmować moim dzieckiem.
Inne mamy mogą jeszcze na noc oddać dziecko położnym.
Niestety wkrótce się okazało, że mam mało pokarmu - tu bardzo mi pomogła konsultantka laktacyjna,
która uczyła mnie wytrwale przystawiać moje niecierpliwe dziecko do piersi. Później też dostałam laktator, który pomógł w rozbudzeniu laktacji. Moja córeczka miała też żółtaczkę i została zabrana na fototerapię. Mogłam ją w każdej chwili odwiedzić. Położne wzywały
mnie na karmienie, gdy mała sie budziła (nawet w nocy) tak by dziecko dostawało naturalny pokarm no i żeby u mnie rozwijała się laktacja. Blizna jest wąziutka i blada, co prawda długa, ale za to bardzo nisko. Bardzo polecam poród w Siemiradzkim - dodam jeszcze ze oddzial noworodkowy pieknie sie prezentuje:-)