Moje dwie córcie (5 i 6 lat) najczęściej podczas zabawy zamieniają nasz dom w szpital. Jedna z nich jest tak zwaną "szpitalką" czyli lekarzem, druga pielęgniarką. Pacjentami są wszelkiej maści pluszaki i lalki a czasem sąsiadka. Pod stolikiem okrytym kocem mają lampkę i zabawkowego laptopa - taka konstrukcja służy im za rezonans. Krzesłem obrotowe na kółkach to nic innego jak wózek do przewozu pacjentów. W swojej profesji są perfekcyjne, bo robią nie tylko prześwietlenia ale też badania laboratoryjne, operacje. Najśmieszniejsze jest to, że wszystkiemu towarzyszy niezwykła biurokracja. Jest dokumentacja medyczna przy przyjęciu na izbie, karta medyczna i wypisy. Są perfekcyjne w odtwarzaniu życia szpitalnego. To pewnie dlatego, że do niedawna często chorowały i zdarzyło im się spędzić parę dni w szpitalu. A po za tym są fankami razem z mamusią pewnego serialu medycznego.