KRÓL Bartosz dnia pewnego złą nowinę usłyszał. Zły kanclerz SŁOŃCE w wielki worek schwytał! Król zwołał swych poddanych i tak do nich rzecze: drodzy moi ukochani, coż bez słońca my zrobimy?! Ciemno będzie... a najgorsze? zbraknie nam witaminy! Ochotników szukam na wyprawę po słońce! Z tłumu wyszedł najdzielniejszy i powiada- ja pójdę! Wtem KRÓLEWNA przybiegła, cóż to ma na tacy? Dla dzielnego zucha JAJKO, wodę oraz coś małego, błyszczącego... WITAMINA D kolego! Na zdrowie rycerzyku!
Tak oto rycerzyk przemierzał góry i doliny. Natknął się na rwący STRUMYK i na wulkan pełen lawy. W końcu dostrzegł kanclerza i tak rzecze: oddaj słońce, one dobrem dla ludzkości! Jestem SIŁACZ! wnet Ci porachuje kości! Ale po co mam je łamać? zadam Ci zagadkę, gdy odpowiesz sam pomyślisz, oddasz słońce raz na zawsze! Słuchaj mnie uważnie! Co jest eliksirem życia? Kanclerz duma, myśli... nie wie! Chcesz odpowiedź?- pyta rycerz. To słońce na niebie. Tak, to ono nas ogrzewa i witaminę D w nas "wlewa". Poczerwieniał kanclerz srogo, lecz wypuścił słonce. Wraz z rycerzem na dziedzińcu ukląkł u stóp króla, przepraszając zawołał - NA ZDROWIE!