Kurier dziś nam kremik dostarczył. No to czas wypróbować, po kąpieli, bo to nasza rytualna pora smarowania. Pierwsza niespodzianka - "Kochanieee, jak to się otwiera??" Tak, jeszcze się z takim rozwiązaniem nie spotkaliśmy. Zaworek sprawdza się doskonale, zwłaszcza w niesfornych łapkach, które muszą wszystkiego dotknąć, a okazuje się, że nie musi to oznaczać wyciapania wszystkiego dookoła :) Dodatkowo nakrętka po użyciu pozostaje czyściutka, bez zaschniętych nieestetycznie resztek kosmetyku. Genialne! Zapach kremu jest bardzo subtelny, ale to mnie nie zdziwiło, bo to typowe dla emolientów. Niespodzianka druga - konsystencja kremu. Nie jest tłusta, ale pozostawia na skórze wyczuwalną warstwę, pomimo swojej lekkości. Podoba mi się to, gdyż dotąd stosowane kosmetyki nawilżały, ale na krótko, więc musieliśmy się smarować 2 razy dziennie, bo rano skóra była juz sucha. Taka forma kremu (trochę kojarzy mi się z maścią) przynajmniej dla mnie, sprawia wrażenie lepszej ochrony i liczę na dłuższe jego działanie. Ale o tym powiem Wam coś więcej za jakiś czas. Na razie tyle, że krem rozprowadza się dobrze, zwłaszcza jak na tak gęstą konsystencję.