Witam serdecznie,
poczytalam o Waszych doswiadczeniach z trzecim migdalkiem u Waszych synkow i postanowilam sie podzielic swoim.
Moj syn ma juz dzisiaj 17 lat i dawno zapomnial jak to bylo z jego trzecim migdalkiem i niedosluchem, ale mama - jak to mama - pamieta. Zaczelo sie tak: czeste infekcje gornych drog oddechowych, niedosluch, zapalenie uszu... Diagnoza: 40% strata sluchu w prawym uchu i przerosniety trzeci migdal.
W tamtych czasach mozna bylo zrobic taki zabieg normalnie w szpitalu, na znieczulenie miejscowe, przy czym dziecko przebywa w szpitalu przynajmniej tydzien, a najczesciej dwa i nie mozna z nim przebywac poza wyznaczonymi godzinami odwiedzin. Albo prywatna klinika (taka z telewizorkiem, zabawkami i posciela w Myszke Mickey).
Wybralismy oczywiscie klinike (zaplacilismy slono, ale nie zalujemy).
Przed zabiegiem lekarz nam wszystko wyjasnil i okazalo sie, ze poza usunieciem trzeciego migdala, trzeba jeszcze zrobic "porzadek" z uszami. Przedstawil rozne scenariusze leczenia.
Czulismy sie doinformowani i niezaskoczeni dalszym przebiegiem. Synek przeszedl lacznie trzy zabiegi w odstepach rocznych. Pierwszy zabieg to usuniecie trzeciego migdalka oraz tympanopunkcja i kateryzacja ucha srodkowego, czyli przeklucie blony bebenkowej i usuniecie plynow z trabek sluchowych.
Ze zgledu na to, ze przez jakis czas przerosniety migdal uciskal kanaly w uchu, co uniemozliwialo wlasciwa cyrkulacje plynow, pewne czynnosci ucha zaniknely. Dlatego pomimo usuniecia przyczyny (migdala) plyny w trabkach sluchowych nadal sie gromadzily i konieczne bylo wszczepienie w uchu mikroskopijnej rureczki, ktora umozliwialaby wlasciwa prace ucha. Zabieg ten mial miejsce po roku od pierwszego. Za kolejny rok, synek nasz przeszedl trzeci zabieg polegajacy na usunieciu wszczepionego implantu (tej rureczki). Gdyby ucho nadal nie odprowadzalo plynow samodzielnie, trzebaby bylo wszczepic implant jeszcze raz, ale w naszym przypadku nie bylo takiej potrzeby. W miedzyczasie syn odzyskal sluch, przestal chorowac i zapomnielismy co to ciagle kaszlace lub kichajace dziecko. Oczywiscie w czasie, kiedy nosil te rureczke w uchu, trzeba bylo uwazac, aby nie dostala sie woda z zewnatrz i aby nie zaziebic tego ucha, ale przy pewnych zabezpieczeniach (watka z kremem w uchu plus czepek silikonowy na glowie) mogl sie nawet kapac w morzu (chociaz od tej pory nienawidzi czepka). Drogie mamy! Nie martwcie sie, jesli po zabiegu nie wszystko wraca do normy od razu. W dzisiejszych medycyna moze wiele. Jak ja uslyszlalam "40% straty sluchu" zdretwialam. Ale juz ponad 10 lat temu takie rzeczy byly do wyleczenia. Czytajcie duzo na temat chorob dzieci i zadawajcie lekarzom pytania. Prawdziwy specjalista na pewno chetnie odpowie (ci, co maja problem z odpowiadaniem na pytania pacjentow moim zdaniem nie sa specjalistami). Moim zdaniem bardzo wazne jest tez to, zebyscie juz na samym poczatku leczenia wiedzialy, co moze sie zdarzyc po drodze tak, zeby koniecznosc kolejnego zabiegu nie byla niespodzianka, bo wtedy moga przyjsc watpliwosci, czy aby moje dziecko jest w dobrych rekach? czy to aby nie pomylka? Ja ze swej strony moge polecic Szpital im. Moscickiego w Chorzowie (Lecznica Dzieci i Doroslych - teraz to juz duzy szpital, ale w czasach, kiedy moj syn tam byl leczony, byla to mala prywatna klinika) i pana dr Henryka Kawalskiego.
Od czasu naszej przygody z uszami i migdalem naszego syna staramy sie wszystkie laryngologiczne tematy leczyc u tego lekarza (korekcja przegrody nosowej u syna i usuniecie trzeciego migdala u corki).
Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia!