-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez LilkaW
-
Minkaa - jestem z Gdańska. A właściwie to nawet z miasteczka pod Gdańskiem. :/ niestety wciąż odmawiam przeniesienia się do Warszawy ;) Za duże miasto dla mnie (i jedyne w polsce jesli mnie pytac). Ginekologów u mnie garstka, jedynie w Gdańsku albo przy szpitalu, więc długie kolejki (zapisy na maj!), albo prywatnie. No, ale teraz udało mi się wreszcie znaleźć dobrego, zarejestrowana jestem i najważniejsze - pod budynkiem przychodni jest bar mleczny, czyt. gotowe obiadki! ;D To z twojej listy zostaje mi jeszcze HIV, WR, USR i Różyczka. Tuż przed ciążą miałam TSH, FT3 i FT4 robione, bo mam zmianę lito-płynową w tarczycy, którą będę musiała wyciąć, ale na szczęście na hormony nie ma wpływu, więc poczekam ile się da x.x Nie dam się tak łatwo pokroić! ;) ziolo, kasialukaszo - dzieki za odpowiedz w sprawie badan :) Pierwszej za uspokojenie ;) Drugiej za informacje. Ciagle wlasnie nie mozemy sie zdecydowac, czy zrobic te dodatkowe, ale to co piszesz ma sens, moze rzeczywiscie nie ma co sie stresowac na zapas? a co do twojej diety - umarlabym chyba z glodu, a jak glodnieje, to mnie mdli xD nie dla mni te numery! xD Ale od poczatku ciazy do teraz chyba jeszcze nie przytylam. Chociaz od 2giego sie nie wazylam... x.x boje sie. ;D Ida88 - wymachiwała? *.* mój robaczek też, wiem co czujesz! Poszłam w sylwestra z przyszłym tatusiem, żeby mógł sobie popatrzeć i dostaliśmy nawet filmik, na którym małe na dzień dobry ładnie nam macha, a na "do widzenia" macha już tak mocno, że aż całe skakało Oczywiście rodzina w domu omal się nie pokłóciła o pierwszy rząd w czasie seansu przed laptopem ;) niunia.pll - nie przejmuj się kilogramami! Później będzie jeszcze gorzej, więc na razie lepiej koncentrować się na tym, że już dlugo taka szczupła nie bedziesz ;) Też mnie ten temat trochę męczy, bo nic nie wymiotuję (tylko dwa razy jak do tej pory i to jeden za drugim), jem jak głupia wszystko i co chwilę, więc wiem, że moment i będę się toczyć, a nie chodzić ;) A i bez ciąży od wakacji do właśnie ciąży przytyłam 6kg! O.O normalnie bym nie rozpaczała, tylko ćwiczenia i na wiosnę bym zrzuciła, ale teraz? xD Czas na płakanie nad "znikniętą" talią jeszcze przyjdzie i póki co staram się to od siebie odsuwać. Chociaż mój nazwał mnie już z dwa razy "kluską" i myślałam, że śmiertelnie się obrażę. Bo na razie spoko i dystans, ale jak naprawdę przybiorę mnóstwo kilo to będzie załamka na sto dwa! ;) monika26sie - zatem powodzenia z pamiętnikiem. Mi mimo zamiarów idzie właśnie dosyć średnio, za dużo się dzieje, ale będę chyba próbować ten filmowy, żeby później skleić w całość ze zdjęciami i mieć śliczną pamiątkę. :) Kaskasto - wspolczuje zelaza. :/ Mnie raz jedna glupia doktorka kazala faszerowac, bo chcialam krew oddawac i inni lekarze (tez w krwiodawstwie) mowili ,ze wszystko jest ok, a ona jedna sie upierala. Ale dasz rade, warto bedzie ;) I ja chyba tez bede miala problem z wiezadlami. Dobrze tez, ze piszesz o tych skorczach, bo mialam lekkie i wiem, ze to magnez, ale w moich suplementach jest magnez, wiec olalam kwestie, a teraz widze, zeby chyba lepiej pogadac o tym z ginem... :/ pewnie to nic takiego, ale lepiej miec pod kontrola... Weglowa - jak pisza dziewczyny - nie ma sie co stresowac, powodow jest duzo, chociaz ta owulka najbardziej prawdopodobna. Moja bratowa miala wielkie przerazenie i panike jak sie okazalo, ze ich corcia w 6miesiacu ciazy byla duuuuzo za mala. Bali sie, ze zle sie rozwija, albo clakiem przestala i wychodzila na duzo mlodsza niz wiek ciazy. Ale okazuje sie po prostu, ze jest mala ;) Tak mala, ze nie miesci sie w normach zbytnio, ale wszystko porporcjonalne i wymiarowe i dziecko zdrowe i ok. A co do badan... Moze rzeczywiscie dokladniejszy, a moze mial sprzet wymagajacy wiekszej uwagi? Okruszek14960 - ja mialam podobnie. I jesli chodzi o badania i karte i spanie i nocne przechadzki do toalety. Teraz udaje mi sie dotrzymac do rana (wielkim wysilkiem), albo ide raz, dwa razy jesli za duzo w ciagu dnia wypije ;) A dopiero co bylam u lekarza i wszystko jest jak najbardziej ok, wiec mysle, ze i u ciebie jest dobrze. :) Cieszmy sie zatem, ze chwilowo nie jest tak zle z tym wstawaniem w nocy, bo niedlugo sie to znacznie nasili ;) Nelson - mam dokladnie tak samo z apetytem i mdlosciami. i w zwiazku z tym ciagle jem, az strach sie bac co to bedzie! ;) A do wszystkich czekajacych w kolejkach - gdyby nie kolejki nie wiedzialabym nawet, ze/gdzie mam isc sie zwazyc i zmierzyc, no i w zyciu bym nie wiedziala, ze sa jakies paczki "dla mam", na zasadzie reklamowek z kremikami, witaminami itd... ;) Takze kolejki, kolejkami, ale pomocne tez bywaja ;)
-
Minkaaa - doskonale cię rozumiem co do tego, że ciąża miała być okresem radosnym, a na razie same stresy! Ja jestem już w 10tygodniu i ciągle szukam dobrego lekarza. Ten, u którego byłam na pierwszej wizycie (i ostatnio na drugiej, żeby się upewnić, czy jest aż taki zły jak mi się wydawało) okazał się totalną porażką. Wiem, że powinnam robić jakieś badania, ale skierowania musiałam sobie wywalczyć. Próbowałam się zarejestrować do innego, to mi babka powiedziała, że może mnie zarejestrować na MAJ! X.X Więc szukam dalej jakiegoś porządnego lekarza, który normalnie by poprowadził ciążę. Bo u poprzedniego musiałabym sama być ekspertem, żeby uzyskać dobrą opiekę - o co poprosisz, łaskawie zostanie ci darowane, ale na nic więcej nie licz, więc jeśli nic nie wiesz jeszcze o ciąży i badaniach to giniesz. Czyli biegamy po całym mieście, bo oczywiście telefonu nigdzie nie odbierają. Do tego emocje szaleją, spraw tysiące do załatwiania, a ja bym tylko spała i spała... ;) No i może jeszcze jadła i jadła ;D Na całe szczęście prędzej czy później udaje się usiąść na chwilę, pomyśleć, zrelaksować i stwierdzić, że te emocje to w sumie zabawna sprawa. I że na całe szczęście mam ogromne zaplecze wśród rodziny jeśli chodzi o pomoc (mimo, że pod ręką większości z nich nie mam) i na chwilę jest spokój. A potem od nowa... "żeby się jeszcze tylko tego lekarza udało załatwić", "żeby tylko już te badania w laboratorium zrobić" itd itp ;D Zaczęłam nawet pisać pamiętnik specjalnie dla mojego dziecka. Żeby się mógł pośmiać jaką matkę miał głupiutką ;) A konkretniej pomyślałam sobie, że jeśli to by była dziewczynka to pewnie chętnie by poczytała jakby sama zaszła w ciążę, a jeśli chłopiec... może kiedyś miałby żonę w ciąży, która chciałaby coś takiego poczytać? Chociaż zastanawiam się, czy prowadzenie czegoś takiego w formie filmików nie byłoby ciekawsze... :) Jak sądzicie? Prowadzicie coś takiego? Wiem, że są oficjalne pamiętniki fasolek itd. ale mi na razie taki w ręce nie wpadł. Za to dostałam nagranie z USG jak poszłam raz prywatnie z przyszłym tatusiem, żeby mógł popatrzeć ;) I jakoś tak ten pomysł filmików mi teraz siedzi w głowie... ^^' Ps. Jakie badania miałyście robione do 10tyg? Bo ja na razie wywalczyłam mocz, morfologię, cukier i teraz ide na cytomegalie i toksoplazmoze - po wielkich bitwach, ale o to mniejsza! Ps 2.: Co słyszałyście na temat badań genetycznych w 12stym tygodniu? Słyszałam, że w 14stym podczas usg robi sie przezierność karkową, czy jakoś tak, ale ten prywatny gin wspomnial o genetycznych w 12stym, typu mierzenie nozdrzy itd. Zapytalam mojego ex-gina na ich temat i wysmial mnie prosto w twarz. :/ krotko mowiac - mialam go juz tak dosc, ze byl to moment, w ktorym uzyskal "ex" i wyszlam bez wiekszych dociekan z gabinetu. Na cale szczescie mama byla wtedy ze mna, ale sama stwierdzila, ze do niego nie wracam... i zgadzam sie. z drugiej strony smiesznie by bylo, bo ponoc on prawie odebral mnie w karetce jak sie rodzilam ;)
-
A ja wczoraj miałam pierwsze badanie! ^^ Widziałam już mojego robaczka, na razie śliczny zarodek z dwoma bialutkimi pulsującymi punkcikami - serduszko. Termin wg @ na 3 sierpnia, po badaniu i USG nic nie powiedział. Ale poza tym, badaniami i skierowaniem do laboratorium na pierwsze trzy badania, kilkoma pytaniami o choroby i suplementy to nic więcej się nie dowiedziałam i nic więcej się nie wydarzyło. To normalne? Nawet zdjęcia nie dostałam... :( Zostało tylko przypięte do mojej zwykłej karty. No właśnie i karty ciąży też mi jeszcze - chyba - nie zalożył. To akurat rozumiem dlaczego, następną wizytę mam na 2 stycznia, czyli już będzie 10 tydzień, czyli płód i zacznie się zmniejszać ryzyko poronienia itd... Ale mimo wszystko. Czy wam lekarz na pierwszej wizycie mówił coś jeszcze? Ja na razie żadnych pytań nie mam, bo to pierwsza ciąża i w ogóle, więc nawet nie wiem o co pytać (niedługo powiem rodzince, to będę wiedziała sporo "z doświadczenia" ;) ), ale mimo wszystko... Zastanawiam się, czy po prostu czeka aż to będzie coś innego niż całkiem wczesna ciąża, czy może warto zmienić lekarza... Był w sumie bardzo miły i chyba z cztery razy upewniał się, że wiem dokładnie gdzie widać to serduszko xD Więc dosyć go polubiłam. Pewnie poczekam do drugiej wizyty... Ale trochę mnie to milczenie zbiło z tropu. :) Cóż. Potem cały dzień chodziłam cała w skowronkach i nawet mnie bardzo nie mdliło, za to dzisiaj dorobiłam się wymiotów :/ Co do bóli... Też to miałam. Zwykłe a'la "skórcze" jak na @ miałam od startu (i dalej mam), ale w pewnym momencie złapał mnie taki ostry ból z jednej strony. Pojawiał się tak z raz, kilka razy na dzień, więc trochę się bałam. Ale później pojawił się z drugiej strony. A później już coraz rzadziej i w różnych miejscach i słabsze - generalnie jajniki ciągną itd, u gina byłam i wszystko jest - chyba, bo nic nie mówił - ok, jak na razie, więc wygląda na to, że to normalne... :) Ach! Na mdłości i zaparcia ponoć fantastyczny jest imbir (kilka plasterków zalać wodą, dodać mnóstwo cytrynki i trochę cukru i jest pyyyycha!), a jeszcze lepsze jest podobno rzucie skórek od chleba. Właściwie to to ostatnie mi ciągle wszyscy polecają (w tym kobitka z 7dzieci, więc chyba wie co mówi ;)), ale i przed ciążą nie przepadałam za chlebem i teraz mi się to spotęgowało, więc sama jeszcze nie sprawdziłam. Krakersy na mnie nie działały za bardzo, za to płatki migdałów były genialne. Z drugiej strony - to były tylko mdłości. Zobaczymy jak będzie z wymiotami :/ Bo niestety już wiem, że mnie to nie ominie.
-
Ojojojoj! Kilka dni mnie tu nie było, a tyle się wydarzyło! Zwłaszcza z okazji Mikołajek życzę wam wszystkim, żeby wszystko się pomyślnie ułożyło! Nina24 - mam nadzięję, że wszystko będzie dobrze! Rozumiem obawy, chociaż moje na razie są czysto teoretyczne. Ja na całe szczęście póki co mam "nudno" - trochę mnie sutki bolą, trochę mnie mdli w konkretnych godzinach, non stop chodzę głodna, nie mam ochoty na słodkie (a wcześniej mogłabym żyć tylko na mącznym/mlecznym/słodkim) itd a mimo to co jakiś czas patrzę w lustro i zastanawiam się, czy nie powinnam czegoś czuć mocniej, czy zmiany nie powinny być większe? Ale po chwili łapię się na tym, że to dopiero początek ciąży! Objawy jeszcze przyjdą, a wtedy będę żałować, że w ogóle było mi ich brak (zwłaszcza np. wymioty - standardowo już większość koło 8 tygodnia ponoć wie o czym mowa) i z dnia na dzień na nie czekałam. Także spokojnie - tym z nas, które się stresują i martwią oczekiwaniem na badania i zgadywaniem, czy w między czasie wszystko jest w porządku - proponuję oderwać się od internetu -> obejrzeć film, przeczytać książkę, zająć się pracą, wziąć miłą kąpiel, spotkać się ze znajomymi, czy potulić się z partnerem ;) Ale przede wszystkim znaleźć sobie zajęcie! Wiem, że trudno i myśli same wracają do brzucha szybciej niż można się na tym złapać, ale sama zauważyłam, że w ten sposób i czas szybiej leci i stresuję się mniej i w ogóle polecam ;) Okruszek14960 - Wiem co czujesz z tym informowaniem partnera! Miałam sprytny plan, żeby dowiedzieć się, czy jestem w ciąży na moje urodziny (28 listopada), pójść na USG gdzieś w grudniu i dorzucić ewentualne zdjęcie partnerowi do prezentu pod choinkę (bo oby dwoje strasznie już chcieliśmy mieć malucha). A tymczasem musiałam pójść do chirurga i on zabrał się ze mną, żeby dopilnować, że wreszcie pójdę i zostawiłam go w kolejce do rejestracji, a sama pobiegłam do apteki po test ciążowy (to był poranek dnia, kiedy mogłabym dostać miesiączkę). Po zarejestrowaniu się już poszłam do toalety i zobaczyłam dwie kreski! O.O I stwierdziłam, że teraz jakoś trzeba się wykręcić od pójścia do chirurga, bo wizyta miałaby sens jedynie z prześwietleniem, a z tego co pamiętałam, to w pierwszych tygodniach jest ono niezwykle szkodliwe. Krótko mówiąc - wyjaśniłam mu sytuację przed przychodnią i poszliśmy do domu. I tak upadł sprytny plan cudownego prezentu świątecznego! ;( No, a ja tam się pierwszym badaniem nie martwię - będzie w połowie 7 tygodnia! Więc wszystko już powinno być ładnie widać. Mam nadzieję ;) Ciężko się czeka i strasznie bym już chciała na tej wizycie zobaczyć USG, ale jeśli się nie uda tego załatwić na miejscu, to pójdziemy prywatnie tego samego dnia. :) Ojojoj! Się rozpisałam! Już się poprawiam xD
-
Gratuluję pierścionka! Pochwalisz się jakimś zdjęciem? I powodzenia jutro na wizycie. No i właśnie... pierwsza wiztya... Jeśli pierwsza wizyta wypadnie na początku 7 tygodnia, to czy gin będzie robił usg, czy właśnie szykować się na pójście prywatnie? Mój partner specjalnie wziął wolne na 10tego, więc chcielibyśmy, żeby wszystko udało się załatwić tego dnia...
-
Hej! Jestem tu całkiem nowa, ale mam nadzieję dołączyć do was w tym wątku ;) Ostatnia @ 27.10, dwie kreseczki 27.11 (na dwóch testach - miałam mieć w tym dniu prześwietlenie u chirurga, więc stwierdziłam, że wolę wiedzieć, czy iść, czy lepiej nie), niestety wizyta u gin dopiero 10 grudnia :( Więc wciąż może to być cysta, albo inne paskudzctwo... Co prawda objawy dosyć klasyczne jak dla ewentualnej ciąży, więc trzymam kciuki i czekam na potwierdzenie. :) A tym, którym już się udało - gratuluję i mam nadzieję, że wszystko potoczy się pomyślnie! ^^