Odkąd urodził się mój synek, 4 tygodnie, temu moje córeczka (2 lata i 10 miesięcy) jest nie do poznania. Początkowo myślałam, że to kwestia tego, ze spędziła 4 dni w towarzystwie dziadków i wujków (3,5 i 5 lat). U dziadków panują zupełnie inne zasady niż w domu. Niestety minęły już 4 tygodnie a ja nadal nie mogę się dogadać z własnym dzieckiem. Wyegzekwowanie czegokolwiek graniczy z cudem. Sprzątanie pozostaje w strefie działań niemożliwych do wykonania bez nerwów i krzyków. Samodzielne ubieranie tak samo. Dużo grymasi, krzyczy i jest po prostu nieznośna. Dodam, że przed porodem nie stanowiło to dla nas żadnego problemu. W zasadzie w ogóle nie było problemu. Tosia była do tej pory dzieckiem bezproblemowym, posłusznym i radosnym.
Szukam pomocy w różnych artykułach w internecie ale nic póki co nie pomaga. Proszę wspomóżcie mnie tą lekturą bo sama już nie wiem co robić. Tradycyjne metody, groźby i szantaże są sprzeczne z moimi poglądami. Pomocy...