czesc. nadrobiłam co mnie ominęło. W środe byliśmy podglądać Agate. Waży ok. 1,5 kg. Za to ja mam jakies bakterie i musze się faszerować uroseptem i jakimiś globulkami (zapłaciłam za te glbulki 47 zł) Masakra. Mamy tez fotelik, rodzinka M. nam da po swojej córce. W sumie my bedziemy mało z niego korzytsać, bo jesteśmy bezautowi, no ale w razie w musi być. Co do porodu. Ja się troche boje komplikacji, bo moja mama miała miała bardzo ciężkie porody. Ale jakoś przeżyje.
Tez chodzimy do SR i bardzo fajna położna ta prowadziła wykłady, mówi, ze nie da się urodzić bez bólu, czy sn czy cc, zawsze bedzie troche bolało. Ale ze są różne środki i jak najbardziej można z nich korzystać. Pokazywała nam tez jak oddychać (ale twierdziła, ze na porodówce i tak uczą jeszcze raz, bo większość kobietek pod wpływem emocji zapomina), i pokazywała różne pozycje, ale stwierdziła, ze każda kobieta sama wie jak się ustawić, zeby jak najmniej bolało, więc ich zadaniem jest podpowiadać, ale nie przeszkadzać. Mnie te zajęcia bardzo uspokoiły. Dziewczyny a myślałyście o praniu w orzechach?