Jestem , jestem znowu na chwilkę, żeby w skrócie donieść co u nas. 
 Ale jak to u mnie czasu brak. Wybaczcie. Okres przeświąteczny w handlu całą  
parą się zaczął. A do tego mamy małą reorganizację w pracy.  
Część ekipy zmienia sklep, a wchodzi nowa ekipa. To akurat fajne  
nie jest, bo w najgorętszym okresie nowe dziewczyny wchodzą  
w związku z czym mamy masę roboty. Całe dnie siedzę w pracy  
od 9-ej do 19-ej. W domu jestem koło 20-ej, jak wracam to padam.  
Sił nie mam na nic.  U nas ok. Ada zdrowa, do przedszkola maszeruje.  13 we wtorek mieliśmy stłuczkę  Na szczęście nikomu nic się nie stało i co najważniejsze Ady nie było w samochodzie. Gość jadący tirem nie zauważył nas na prawym pasie i chcąc zmienić pas ruchu poprostu uderzył w nas. W efekcie przelecieliśmy mu piruetem przed maską i kręcąc się jak bączek przelecieliśmy jeszcze następne dwa pasy wpadając na torowisko tramwajowe. Nogi miałam jak z waty, nie byłam w stanie wysiąść z auta, tak mnie telepotało. Szczęście w nieszczęściu, ze na pozostałych pasach samochodów jeszcze nie było (nie zdążyły ruszyć jeszcze po zmianie sygnalizacji świetlnej), i ze tramwaj dopiero ruszył, więc bez problemu wychamował, gdyby nie to najprawdopodobniej cała ta sytuacja skończyłaby się o wiele gorzej. Tym bardziej, że wszelkie uderzenia przyjęłaby strona samochodu po której ja siedziałam .  
Poza tym zimno w chałpie mam, bo kaloryfery zapowietrzone i nie  
mogę się M doprosić, żeby coś z tym zrobił : fak.  
No i na koniec tak skromnie, ze awans dostałam. Tyle tylko, że teraz  
więcej obowiazków na mnie spadnie,więc już wogóle nie wiem jak będzie ta moja rodzina funkcjonować. A w zeszłą sobotę byłam na firmowej kolacji z moimi dziewczynami.  
Cudnie było :) Tylko później pół godziny na taxi czekałyśmy, masakra jakaś . A tu z trzy fotki :) hehehe na których normalnie wyszłam, no poza 
drugą gdzie udawałam niedźwiedzia polarnego hehehe. (potem wykasuję :) )  
 
 A dzisiaj pędzę na nockę do nowego sklepu, który otwiera się 
w Manufakturze.