-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Personal Information
-
Płeć
Kobieta
-
Miasto
-
Osiągnięcia Marigold
0
Reputacja
-
http://pl.toys.kettler.net/produkty/szczegoly/katalog/n/188/0/0/0/305.html rowerek mamy taki, do innych jest za mała jeszcze a nie chcemy takich z pedałami i plastikowych tylko biegowy od razu
-
jakbym o Oli czytała... dokładnie to samo, wie co i jak ale posadzić się nie da a jak juz zrobi kupę w pieluchę to prycha że fuuuuuuu.... jak pytam gdzie jest "fupa" to pokaze ze w pieluszce a jak pytam gdzie powinna być to wie że w kibelku ale robi swoje wiem ze się wstydzi i przeżywa to bardzo no ale czasem ręce opadają
-
witam mamuśki już dawno nie zaglądałam bo czasu teraz mało a i nie bardzo chce się pisać na tym nowym forum. U nas sytuacja w miarę unormowana tydzień temu robiliśmy chrzciny Maciusia, pogoda dopisała, goście również, nawet udało mi się wysprzątać dom i przygotować obiad, sałatki i ciepłą kolację, upiekłam ciasta, tylko tort zamówiłam żeby mieć mniej roboty jesteśmy już po pierwszym szczepieniu - mały źle je zniósł, trochę się obawiam co będzie kolejnym razem waży już ponad 3900 - w 6 tygodni przybrał 1200 g, 57cm, karmię piersią i dokarmiam butelką bo ma spory apetyt, trochę nam zeszło dobrać mleko, ze 2 tygodnie było pod znakiem kolek - teraz na Bebilonie jest super. Ola ma energii za troje, najchętniej cały dzień spędzałaby na powietrzu, na topie są rowerki biegowe i piaskownica plus taczki i wiaderka, ja czekam dobrej pogody żeby jej postawić basenik. noce nadal różne, ostatnio budzi się z płaczem i trzeba ją przytulać, dzieje się też coś w kwestii ząbków gorzej z korzystaniem z nocnika, przeszliśmy na nakładkę na sedes ale i tak ciężko mi złapać żeby się załatwiła w ten sposób - siusiu owszem, ale kupki się boi i wstydzi, więc jej tłumaczymy, zachęcamy ale nie na siłę, z czasem się sama przekona wcina wszystko co zobaczy, nie trzeba jej do jedzenia namawiać bardzo lubi zupy z mówieniem to tak więcej po swojemu, ale z dnia na dzień powtarza zrozumiale więcej słów
-
poziomka jak by mnie ktoś zagwarantował jeszcze takie porody to może bym miała chęć na więcej dzieci, niestety - to jest loteria ;)
-
jaaaaaaak Wam fajnie:) sama bym chętnie pojechała :)
-
kevadra fotki podeślę na maila :) Biedny Pawełek - miał atrakcje ale i przykre przygody... mnie by się serce krajało na widok krwi u takiego malca, choćby to tylko był skaleczony palec. U nas też kury są bardzo atrakcyjne, no i kot, o kota łatwiej ale kury to ciężko raczej spotkać Ola dziś całkiem fajna i grzeczna, patrzy z uwielbieniem na Maćka, kupiliśmy jej lalę-dzidziusia z wózkiem i wręczyliśmy jak przyjechałam ze szpitala - nosi go, usiłuje karmić podciąga bluzkę ale jak się zapytam gdzie jej dzidziuś to pokazuje na Maćka a nie na lalkę - więc ogólnie jej reakcję na rodzeństwo oceniam bardzo pozytywnie, chyba jeszcze nie rozumie co to zazdrość, a inna sprawa że nie dajemy jej odczuć jakichś zmian wielkich, nie traci naszej uwagi więc i nie okazuje zazdrości, oby tak dalej
-
Ufffff....witam wieczornie u nas jak zwykle ciężki dzień - Ola marudna a m chyba znów chory, dobrze że Maciek ma się dobrze i nie sprawia kłopotów - mówię Wam (byle nie zapeszyć) - złote dziecko, dosłownie, po tym co przeszliśmy z Olą po porodzie to jest kolosalna różnica, mam nadzieję że to się utrzyma :) co do porodu to poszło szybko - bo w pon. 8-go miałam iść do szpitala, ale w niedzielę rano poczułam kilka bardzo słabych skurczów, m stwierdził że trzeba jechać - -mnie się wydawało że jeszcze hohohohho - byłam nastawiona że poleżę kilka dni i będę czekać jak na ścięcie i umierać przy bólach krzyżowych. Podłączyli ktg - oczywiście skurcze bardzo słabe co 10 min - no to jeszcze nie ma szans na poród, ale jak przyszedł lekarz na badanie to się okazało że jest pełne rozwarcie, że nie ma czasu nawet na lewatywę, podpięli mi pompkę z oxytocyną i poszło błyskawicznie - w jednej chwili skurcze stały się takie że myślałam że zemdleję - zwalało z nóg, ale za to jak przyszły parte to dosłownie 3 razy i młody był już na świecie. Pechem jest że nacięli mnie tym razem jakoś niefajnie i goi się trudniej jak ostatnio - a może to wina tego że biegam zamiast leżeć plackiem w łóżku i odpoczywać. Przez pierwsze 2-3 dni po powrocie ze szpitala Ola nie dawała nam żyć, wyła całymi dniami, mam wrażenie że to trochę stres że mnie nie było bo przecież teraz też tak nagle zniknęłam, przez kilka dni nie chciała żebym ją przebierała, czy myła, wręcz się ode mnie oganiała, dopiero dziś jest coś lepiej Maćka traktuje raczej jako ciekawostkę, głaszcze, dotyka, chętnie by go ponosiła, zazdrości raczej nie widzę, przynajmniej jeszcze nie :) Dziękuję Wam za wszystkie dobre życzenia, mam nadzieję że się spełnią :) a co do nowego forum - też średnio mi się podoba ale może da się przyzwyczaić z czasem
-
ja tylko tak na szybko :) jestesmy już w domu, urodziłam w niedzielę o 10, poród szybciutki, Maciuś wazył 2886g, 54 cm, 10 pkt, zdrowy :) od wtorku jestesmy juz w domu
-
la luna dobrze wiedzieć że u Was ok Ola dziś znów wymiotowała, gorączki niby nie ma ale tak powyżej 37 stopni się utrzymuje, nie chce jeść, nie wiemy co jest, w razie czego jeszcze wieczorem pediatra kurcze....kiepski byłby to czas na chorowanie :(
-
ja się stresuję nocą bo Ola zwymiotowałą wieczorny grysik do łóżeczka, póki co śpi jak kamień, nie wygląda że jej coś zaszkodziło, bardziej zadławienie no ale i tak się obawiam co będzie do rana
-
Monka z tym wyspaniem to masz rację jak trafiłam do szpitala i przespałam prawie 3 doby to dopiero poczułam jak zmęczona byłam Olą i chwilami to wstyd przyznać ale wcale nie tęskniłam wykorzystaj dobrze ten czas na wypoczynek :) Nasti jak zawsze słodka, piękne ma włoski :) u nas jak się nadarzy jakaś czekolada to jest to samo tylko do wanny włożyć i spłukać gratki za udaną pierwszą pisankę :)
-
heh, ja należę do tych co się cc raczej boją, ale wiadomo - jak przyjdzie co do czego i lekarz tak zadecyduje to przecież zdrowie i dobro maluszka jest najważniejsze, całą resztę można jakoś przeżyć
-
Malagaaa ja bym się nie obawiała akurat o przeciskanie, tak to jest w przyrodzie wszystko mądrze urządzone że jakoś ten poród postępuje mimo że się człowiekowi wydaje że nie da rady ja już zaliczyłam szpital w 37 tygodniu bo mieliśmy podejrzenie hypotrofii ale doszli do wniosku ze jest konstytutywna więc żeby się nie martwić o dziecko bo widać taka uroda mojego organizmu, na ostatnim usg mały ważył 2700 g więc mam nadzieję że mniej jak 2500 faktycznie nie będzie
-
MalagaaaMarigold i jak sie zakończył Twój pierwszy poród ?? Ja najbardziej boje się tego że nie dam rady mimo chęci znaczy ze nie da rady się przecisnąć w tym moim wąskim cielsku . ale jak trza to trza ;) urodziłam sn i teraz też bardzo bym chciała, ale moja główna obawa tkwi w tym że znów nie będzie rozwarcia... za pierwszym razem też już miałam się zgłosić w szpitalu a noc wcześniej dostałam skurcze - więc szybko na porodówkę, już miałam dostać lewatywę i skurcze ustały prawie całkiem, za to dostałam potworne bóle krzyżowe przez kilkanaście godzin, cały czas pod ktg bo nie było wiadomo czy to porodowe czy nie - ale bolały masakrycznie - co 2-3 minuty w końcu jak się jakieś rozwarcie zaczęło robić to powiem Wam że płakałam ze szczęścia... ale i tak o samo rozwarcie potem walczyłam 6 godzin na piłce mam nadzieję że nie będzie powtórki
-
MalagaaaAsia nie ma co myśleć na przód będzie co będzie ;) mnie tak nachodzi przy sn bo nie znam tego wcale ale jak jakiś skurcz mnie złapie mocniejszy to sobie myślę nie ma co gdybac nic nie zrobię bedzie co bedzie nie ja pierwsza nie ostatnia ;):) damy radę jakkolwiek !!:)Youliaa dzisiaj urodziła Mikołaja ;):) czyli marcówki zamknęły wyjazdy na porodówkę :) A widziałyście Ulla z grodniówek ma dwa pęcherzyki jak to wspaniale że kobieta po przejściach się udaje ;) to buduje ;) Marigold no to super ! zostało czekać na poniedziałek ;) czyli będzie parka ! Maciuś śliczne imię ! Idę wrzucić w piec węgla rozpalić i zaraz wracam hahaha ja też właśnie odpalam ogrzewanie i czekam aż moja mama wróci z córką ze spaceru i będę ją usypiać widzę że u Was już tematy mocno-okołoporodowe , heh, ja sie zastanawiam sama jak to będzie... za pierwszym razem szło dość topornie - rodziłam 25 h, marne rozwarcie i ogólnie córce się nie spieszyło - teraz to samo, póki co jestem 5 dni po terminie