kate1980
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Personal Information
-
Płeć
Kobieta
-
Miasto
Terespol
Osiągnięcia kate1980
0
Reputacja
-
Zauważyłam, że moja córeczka uwielbia rysować dlatego też to najczęściej wykorzystuję. Bierzemy kredki, farby i nożyczki. Najpierw rysujemy domki, zwierzęta, drzewa a potem wycinamy i w ten sposób tworzymy różne makiety np. miast, lasu czy gospodarstwa. Aby stworzyć bloki w tym celu wykorzystujemy puste kartony np. po soczkach. obklejamy je papierem a potem malujemy. Do zabawy wykorzystuję też puste butelki po wodzie. Napełniam je trochę wodą, dokładnie zakręcam i w ten sposób tworzę kręgle. Potrzebna jest jeszcze do tego piłeczka np. tenisowa. Wiadomo że cały dzień nie mogę spędzić na zabawie, bo muszę też przygotować coś do jedzenia. Dlatego też staram się aby moja córeczka mogła też w kuchni znaleźć dla siebie miejsce. Świetnym pomysłem jest makaron. Można z niego zrobić naszyjnik lub bransoletkę. Wystarczy tylko sznurek i farby. Najpierw nawlekamy makaron na nitkę(najlepiej jak są różne gatunki makaronu) a potem dowolnie malujemy. Czasem pozwalam swojej córeczce na odrobinę szaleństwa. Wówczas szykuję jej kartkę i klej oraz daję różne przyprawy oraz produkty spożywcze tak jak np. ryż, kasza, płatki kukurydziane, sól. Córeczka nanosi klejem dowolny wzór a potem go wypełnia tym co ma pod rączką. Często też doi zabawy mojej córeczce wystarczy balon i mąka lub sól. Wówczas trzeba nadmuchać balon, potem wypuścić z niego powietrze i najlepiej przez lejek wsypać do niego mąkę chociaż łatwiej przechodzi sól. Następnie trzeba dokładanie zawiązać balon aby zawartość się nie wysypała i można zacząć się bawić. Można wykorzystać kawałki włóczki zrobić włoski oraz flamastry by coś namalować. Albo można sobie w rączkach balonik pougniatać. Robiąc pranie bardzo często przeglądam skarpetki. Te dziurawe od razu wyrzucam do kosz zaś tę drugą piorę. Jak wyschnie potem wykorzystuję do tworzenia różnych pacynek. Potrzebne są tylko guziki i kolorowa włóczka. Czasem wykorzystuję watę, wówczas robię gotową maskotkę. Zawsze wracając do domu rozglądam się za robotnikami ocieplającymi domy. Wówczas mam szansę dostać u nich kawałek styropianu. Muszę tylko dokupić kolorowe pinezki i wówczas moja córeczka może tworzyć różne kolorowe wzorki. Bardzo często robię z moją córeczką masę solną. Pamiętam, że za moich czasów to była wielka frajda tworzyć jakieś ludzki, czekać aż wyschną a potem kolorować je farbkami. Staram się tą samą radością zarazić moją córeczkę.
-
blue13 co masz na myśli niedawno? tydzień temu? czy miesiąc temu?
-
awatar to samo dziś chciałam napisać. jeśli redakcja wybierze laureatów z pośród osób, które nie wywiązały się z regulaminu to będzie nie fair. przykre jest to, że ludzie biorą udział w akcji, a potem nie wywiązują się z powierzonych zadań. powinni już teraz mieć "bana" i nie być dopuszczeni do kolejnych akcji podobnego typu.
-
Droga Redakcjo kiedy możemy spodziewać się wyników?
-
Całkiem niedawno, bo pod koniec listopada z całą rodziną przechodziliśmy jelitówkę. O tyle była ona nieprzyjemna gdyż wiązała się z silnym bólem brzucha, silnymi wymiotami oraz ostrą biegunką. Pediatra zalecił mojej córce (6 lat) w pierwszym dniu podanie Orsalit. Wysłałam więc męża czym prędzej do apteki, po saszetki do rozpuszczania. Kupił o smaku malinowym, w sumie takim jaki lubi córeczka. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że mała będzie kręciła nosem. Zazwyczaj bardzo chętnie i to od małego przyjmowała różne lekarstwa. Te mniej słodkie i bardziej, te kwaśne i te które ja sama w życiu bym nie wypiła. Ona dzielnie wypijała popijając szklanką wody. Dlatego też byłam bardzo zaskoczona gdy po pierwszym łyku moja córka powiedziała kategorycznie, że nie będzie dalej pić tego roztworu. Może to nie było w porządku wobec mnie, ale postraszyłam ją szpitalem i obiecałam zabawkę, no i jakoś się zmusiła do wypicia chociaż kilku łyków. Nie rozumiałam jej zachowania. Wydawało mi się, że płyn jest smaczny. Po dwóch dniach dopadło i mnie. Męża wysłałam po Orsalit w saszetkach dla dorosłych również o smaku malinowym. Po wypiciu kilku łyków zrozumiałam co czuła córeczka. Smak był wstrętny. Nieco słodki, ale przede wszystkim słony. Piłam go z przymusu mając świadomość tego, że tylko on w tej chwili może mi pomóc. Podobnie jak u córki także i u mnie po paru minutach ustały wymioty i pomimo silnego bólu brzucha czułam się nieco lepiej. Zgłaszając się do testów gotowego drinku Orsalit nie myślałam, że zaraz po świętach znów pojawi się u nas w domu jelitówka. Nawet na początku martwiłam się, że przetestujemy produkt nie do końca z powierzonym zadaniem. Długo więc zwlekałam z opinią. No i niestety stało się. Wystarczyło w święta jedno rodzinne spotkanie (maluszek znajomych był właśnie na to chory) i po paru dniach do naszego domu zapukała ta nieprzyjemna choroba. Jak tylko zaczęły się wymioty moja córka od razu mnie poprosiła, aby tylko nie podawała jej tego płynu co wcześniej rozpuszczałam. Jednak ja miałam już przygotowaną buteleczkę. Mała była zaskoczona gotowym preparatem. Bardzo jej się podobał pomysł z butelką bardziej niż ze szklanką i słomką. Najpierw obejrzała opakowanie z każdej strony. Potem zaś łyczek po łyczku zaczęła degustację. Nie zauważyłam, aby podczas picia wykrzywiała buzię czy się wzdrygała. Raczej piła z dużą przyjemnością i smakiem. Okazało się, że płyn nie ma wyczuwalnego słonego smaku więc tym łatwiej się go pije. Ma bardzo przyjemny owocowy zapach, może nie jest to aromat świeżo zerwanych z krzaczka truskawek jednak nie jest on odpychający przeciwnie zachęca dziecko do spróbowania. Jeśli chodzi o moje odczucia to bardzo mi się podoba butelka, która jest lekka, plastikowa więc dziecko samo może spokojnie sobie ją trzymać. Gotowy preparat w formie drinku docenią szczególnie te mamy, które lubią innowacje, którym zależy na czasie i które cenią prostotę i wygodę. Nie trzeba gotować wody, nie trzeba jej studzić, nie trzeba odmierzać odpowiedniej ilości by rozpuścić saszetkę Orsalitu, wystarczy tylko odkręcić butelkę i gotowe. Wspaniały produkt, który na pewno polecę każdej mamie.
-
@mamunda nie ma problemu żeby drugi raz podać swój adres. tylko skoro ponowne zostałam poproszona o podanie danych coś jest nie tak. jaką mam pewność, że e-mail w końcu dotarł jak nie dostałam żadnego potwierdzenia? lepiej upewnić się tutaj. zwłaszcza, że redakcja wspomniała, że niektóre osoby jeszcze nie podały danych.
-
a ja odpowiedziałam na e-maila jakiego dostałam 8 grudnia a 11 grudnia znów zostałam poproszona o podanie danych adresowych???
-
Na początku wspomnę o opakowaniu produktu. Szampon i płyn do kąpieli jest w bardzo wygodnej i w wyprofilowanej butelce. Świetnie przylega do dłoni i pomimo swoich gabarytów (400ml) nie wyślizguje się z niej. Ma bardzo fajny przyciągający wzrok desing. Praktycznie wszystkie potrzebne informacje znajdują się z przodu butelki. Co jest ogromną zaletą zwłaszcza jeśli w sklepie zależy nam na czasie. Jeśli chodzi o sam produkt to ma śliczny malinowy zapach i kolor. Bardzo dobrze się pieni i świetnie spłukuje. Jako szampon spisuje się rewelacyjnie. Włoski są ładne, błyszczące i nie miałam problemów aby je rozczesać. Wcześniej używałam specjalnego płynu. Pozostają one pachnące i świeże na następnych kilka dni. Bardzo fajna konsystencja, dość rzadka jednak ułatwia ona umycie głowy dziecka. Szampon bardzo dobrze się spłukuje. Ogromny plus za to, że produkt nie szczypie w oczy. Niestety przy drugim myciu taka sytuacja miała miejsce no i na szczęście obyło się bez łez. Jako płyn do kąpieli też jest wyjątkowy. Tworzy fajną pachnącą piankę, dzięki której dziecko z radością wskakuje do wanny. Płyn nie wysuszył delikatnej skóry maluszka. Nie uczulił i nie podrażnił jej. Pozostała ona miękka i gładka w dotyku. No i największą zaletą jest fakt, że jest to produkt 2 w 1. wystarczy mieć jedną buteleczkę na półce a mamy pewność, że zarówno ciało jak i włoski dziecka będą czyściutkie.
-
Ja również dostałam swoją długo wyczekiwaną przesyłkę. Jest to paczuszka dla dziewczynki. Testowanie zaczęłam od kremu. Szampon wypróbuję już jutro podczas mycia główki. A więc krótko mówiąc krem jest rewelacyjny. Używałam już wielu kosmetyków dostępnych na rynku. Niestety nie każdy mi pasował A to był za tłusty i potem buzia dziecka błyszczała. A to krem potrzebował czasu aby się wchłonąć. Albo miał po prostu taką konsystencję że aby go rozsmarować potrzeba było wielkich umiejętności. Ten krem jest inny. Od razu trafił do mego serca. Używam go już kilka dni szczególnie do buzi dziecka. Świetnie się wchłania. Nie pozostawiając żadnej tłustej czy lepkiej warstwy. Skóra po prostu chłonie ten krem. Buzia od razu staje się gładka i jedwabista. Nie potrzeba zbyt dużo czasu aby zauważyć efekt nawilżonej skóry. Podoba mi się konsystencja, która ułatwia naniesienie dziecku kremu na buzię. Na pierwszy rzut oka wydaje się ciężka i niby gęsta, a jednak w kontakcie ze skórą natychmiast robi się delikatna i jakby wodnista. Plus za to, że kosmetyk nie pachnie. Jest bardzo wydajny. Ma estetyczne opakowanie, które zachęca do kupna. Po kilku dniach regularnego stosowania (rano i wieczorem) śmiało mogę stwierdzić, że kosmetyk nie uczula i nie podrażnia. Z czystym sumieniem mogę go polecić.
-
czy któraś z Was już dostała kosmetyki do testowania? ja czekam i czekam i nic... :(
-
Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią na to pytanie. Pomimo tego, że moja córeczka ma zaledwie 3 latka ciężko mi było wybrać jedną bajkę, która wnosiłaby najwięcej w życie mojego maluszka. Naszą przygodę z bajkami zaczęliśmy standardowo od Andersena. Głównie dlatego, że sama się na nim wychowałam. Te przepiękne baśnie pokazują dziecku czym tak naprawdę jest dobro i zło. Uwrażliwiają małego czytelnika na otaczający je świat. Uczą miłości, dobroci i prawdziwej przyjaźni. Potem przeszłyśmy przez etap wierszy. Nie tylko Tuwim, Brzechwa, Chotomska a nawet Konopnicka zawładnęła serduszkiem mojej córeczki. Choć tak szczerze mówiąc wg mnie wiersze Konopnickiej są dość ciężkie dla tak małego maluszka. Po dłuższym zastanowieniu i przejrzeniu biblioteczki mojej latorośli znalazłam 3 serie, po które córcia sięga najchętniej. Chociażby tylko po to, aby pooglądać ilustracje. Pierwsza to Franklin. Sympatyczny żółwik wprowadza dziecko w otaczający świat. Przedstawia problemy i życiowe sytuacje jakie mogą spotkać małego człowieka np. Franklin boi się burzy, Franklin i nowy przyjaciel , Franklin mówi "przepraszam" . żółwik w zaskakujący sposób podsuwa różne pomysły i rozwiązania. Bardzo mi się podoba to, że w książeczce przedstawiona została głęboka więź prawdziwej przyjaźni. Kolejną serią jest Tupcio Chrupcio. Są to książeczki, po które sama sięgam z wielką przyjemnością chociażby dlatego, że ta seria bardzo ułatwiła mi wiele spraw. Mała myszka pomaga zarówno rodzicom jak i dzieciom rozwiązać różne problemy. gdy np. moja córeczka stała się niejadkiem od razu zakupiłam książeczkę „Tupcio Chrupcio nie chcę jeść”. Córeczce zrobiło się żal głodnego świerszczyka. Zrozumiała, że nie każdy ma talerzyk z gorącą zupka. Powoli zaczęła zjadać to co dla niej przygotowałam szczególnie jak jej przypominałam o małym świerszczu. A mało tego zaproponowała dokarmianie ptaszków. Nie ukrywam, że jak każda matka przechodziłam okres kiedy moja córeczka nie chciała w ogóle zasnąć. Rozpierała ją energia i ciężko było ją wieczorem zagonić do łóżeczka. Wówczas wypożyczyłam z biblioteki „Tupcio Chrupcio Nie mogę zasnąć”. Dopiero po tej bajeczce zrozumiała, że dzień jest na zabawę a noc na odpoczynek. Jednak największym sukcesem okazała się książeczka„Tupcio Chrupcio Żegnaj Pieluszko”, po której przeczytaniu moja córcia zawołała o nocnik. Ostatnią serią książeczek, którą moja córeczka uwielbia słuchać są książki autorki Holly Web. Po raz pierwszy moje dziecko zauważyło je w księgarni. Z okładki patrzyło na nią sympatyczne zwierzątko zwane Korą, w którym to moja córcia zakochała się od pierwszego ujrzenia. Kupując tę książeczkę nie do końca byłam przekonana czy jest ona przeznaczona do wieku mojej córki. Zaryzykowałam i nie żałuję. Mało tego na święta dokupiłam nawet całą serię. Książeczki opowiadają o dzieciach, które bardzo marzą o kotku lub piesku. Autorka uczy dzieci obowiązków i odpowiedzialności związanych z przygarnięciem małego przyjaciela.