-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Personal Information
-
Płeć
Kobieta
-
Miasto
Szczecin
Osiągnięcia mamaola
0
Reputacja
-
Hej Kochane! U nas wszystko wróciło do normy. Kiedy już byłam na skraju wyczerpania z powodu tych chorób, kiedy Leoś był chory juz po 2 dniach w przedszkolu - przypomniało mi się o kuracji na pasożyty którą przechodził jako 2-latek. Brał wtedy naturalne suplementy wzmacniające odporność i działające przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. Zgłębiłam temat, wydałam sporo pieniędzy, ale Leon od 1,5 miesiąca chodzi bez przerwy do p-kola! Po drodze raz zdarzył się kaszel przez 2 dni i raz katar. Zwykły, lekki katarek jakiego nei widziałam od dawna. Z którego nic więcej się nie wykluło! Nie wiedziałam że można się cieszyć z kataru ;) Efektem regularnego chodzenia do p-kola Leoś bardzo się oswoił i chodzi na 6h. I... śpi na drzemce! I wydaje mi się, ze dobrze mu to robi :) Poza tym trochę się uspokoił i przez ostatni może miesiąc nie bił i nie gryzł Lenki. Dziś za to zdarzyło mu się to już 3 razy, a Lenka ma brzydki ślad na policzku :/ Ale może to nadmiar emocji związany z wyjazdem - bo jutro jedziemy na 5 dni nad morze :) Mieliśmy jechać na ferie, ale choroby pokrzyżowały nam plany. Teraz dzieciaczki nawdychają się jodu, popluskają w basenie z morską wodą i jeszcze bardziej wzmocnią odporność. Pogoda ma być kiepska, ale co tam - najważniejsze, że spędzimy te dni razem :) Potem szykuje nam się wyjazd na święta - w góry, do Przesieki :) Już się cieszę na tą odmianę :) Mam nadzieję, że Wasze dzieciaczki też zdrowe i zadowolone. Poczytałabym, ale muszę nas wszystkich spakować. Chciałam tylko dać znać co u nas - że duuuużo lepiej :) Trzymajcie się Kochane!
-
Hej, Ja się nie odzywam, bo u nas ciagle to samo, dzieci nie kończą jednej choroby i wpadają w następną. Leoś pochodził do przedszkola 3 dni i znów mamy w domu infekcję. Jestem tym zmęczona i nie chce mi się nawet o tym pisać. U nas też zima - -13 i trochę śniegu. Udało nam się 2 razy saneczki zaliczyć zanim dzieci się pochorowały. Nastrój mam kijowy :( I nie chce mi się o tym też pisać :/ Odezwę się jak dzieci będą zdrowe.
-
Hej, My dziś 2h czekaliśmy na wizytę u ortopedy... Bez komentarza. Na szczęście była ze mną mama i miałam 4 ręce ;) Dzieci spisały się na medal. Lenka na początku przestraszona ilością ludzi w poczekalni ale po wyciumkaniu mojego cyca było już ok. Co do badania - Lenka ok, ładnie ma nóżki odgięte na zewnątrz, więc lekarz nie spodziewa się problemów z krzywieniem kolan jak u Leo. Mówił też że ma zupełnie inną budowę niż mały. I tyle dobrego. Bo z Leosiem nie jest różowo. Z kolankami zero poprawy. Mam niby się cieszyć bo nie jest gorzej... Ponoć to znak, ze jak będzie rósł to powinno być lepiej. Do kapci zdrowotnych dołączył wkładki ortopedyczne do butów. I ćwiczenia na paluszkach. Ma jak nawięcej biegać, bo to się robi na palcach. Tylko jak ma biegać jeśli po 5 minutach biegania (które tak lubi) nasi sąsiedzi walą w kaloryfery :( Kolanka to niestety nie wszystko. Leoś ma przepuklinę kresy białej - czyli mięśnie na brzuchu nie są odpowiednio mocno połączone i nie trzymają tego co jest w brzuszku. Póki co mamy ćwiczenia oddechowe i obserwacje. Ale poczytałam trochę o tym i chcę iść jeszcze na konsultacje do chirurga dziecięcego. Bo ponoć po 3 rż. to już się nie cofa samo i potrzeba operacji. Ale stwierdzić to może tylko chirurg... Do tego Leosiowi zapada się klatka piersiowa (to ma związek z przepukliną)... Jestem trochę podłamana :( Jutro umawiam go do chirurga a do ortopedy mamy się stawić w maju. agatcha - bardzo poproszę o przewodnik :))) Miałam kupić ale mąz mnie powstrzymał ;) Więc nei mamy a na pewno chcemy trochę pozwiedzać :) Myślę, że Zosia może coś odreagowuje? Leo ma napady takich zachowań kiedy kłócę się z mężem :( I nie od razu - czasem po kilku dniach. bettyy - Kubus nie bawił się dobrze? LEoś też nei chce iść na bal... adria - cudowne masz córeczki. I nie dziwi mnie ta duma :) Trudno mi to sobie wyobrazić. Mnie rozpierała duma, ze Leo podczas pasowania nie uciekł z płaczem z e swojego miejsca ;) A nie uczestniczył w programie artystycznym ;) To ograniczasz Laurce mleczko w dzień? Ja też zaczęłam trochę odmawiać, ale do drzemki i po drzemce to jest obowiązkowo... No i rano. Inaczej nie da się jej w ogóle uspokoić... Muszę lecieć, Lenusia płacze.
-
Hej, Moje maluchy nadal kaszlą. Jutro mamy wizytę u ortopedy. Trzymajcie kciuki. agatcha - no u nas też lekkie te choroby, ale jakie uciażliwe. I właśnie to że tyle trwają... Ale nie sądzę, zeby antybiotyk tu pomógł - to ewidentne wirusówki. Moja pediatra uprzedzała mnie że te przedszkolne wirusy są dla dzieci trudniejsze i właśnie mogą trwać dłużej. Ja odliczam dni do wiosny i uważam że każdy dzień bez antybiotyku to sukces. Czymś się trzeba pocieszać ;) Co do wakacji to jedziemy pod koniec sierpnia na 2 tyg. na Rodos. Wy zdaje się tam byliście? Leoś się nei może doczekać ;) Powodzenia na przedstawieniu. Zosieńka taka odważna! No i księżniczka będzie miała swój bal :) aśku - mina Ptycha mówi sama za siebie :) Taki szczęśliwy. Ja nie wiem czemu Leo się tak upiera na nie jeśli chodzi o bal :/ Myślę, ze boi się nowości. Nie będzie miał w życiu lekko... Choć mam nadzieję, zę z tego wyrośnie. Trzymam kciuki za tajemniczą sprawę :) Brzmi bardzo zagadkowo :) adria - a kiedy Twoja mama ma tą wizytę u ordynatora? Powodzenia. No i na jasełkach powodzenia. Masz wspaniałe dziewczynki. I jestes wspaniałą mamą. A Laurka nadal ciągle chce mleczka? Lenka oststnio trochę odpuściła, ale dziś to chciała co chwilkę. Nie wiem czy to z powodu rozłąki czy może jej się pogarsza choróbka? Mam nadzieję, że nie. adria, agatcha - jak czytam o Waszych dziewczynach to mam wrażenie że Leoś jest min. rok młodszy od nich. Tu fakt, ze dziewczynki się szybciej rozwijają... Dobrej nocy.
-
aśku - o, Ptych idzie na bal? Leoś ma 21 bal, przebranie za ulubioną postać z bajki. Ja z kolei miałam mnóstwo pomysłów, ale co z tego jak Leo nie chce iść :/ Odkąd się dowiedział, ze ma byc bal, to codziennie się pyta czy dziś na pewno normalne przedszkole, bo on na bal nie chce. Na nic pokazywanie zdjęć z naszych przedszkolnych balów i opowieści. Uparł się i nie chce. A do tego nawet nei wiem czy będzie zdrowy... I jakoś odpuściłam... Życzę powodzenia - z odzyskaniem kasy i z balem :) Ciekawa jestem co Ci prywatny ortopeda powie. Ja chodzę państwowo i te kolanka krzywe on już widział na wiosnę zeszłego roku, ale kazał czekać - bo to często fizjologiczne i samo się prostuje. Na jesieni okazało się, zę jest lepiej, ale jeszcze nie ok, więc na spokojnie - tylko butki korygujące (jeszcze nie ortopedyczne). Ale jeśli się w pon. okaże, ze nie jest dobrze, to moze też się prywatnie wybiorę? bettyy - jak u gin? Wszystko ok? adria - Wspaniałe wieści od ortopedy! U nas też niedługo ortopeda - w poniedziałek. Ciekawa jestem jak Leosia kolanka? Lenka też idzie. Mam nadzieję, zę dzieci będą ok. I że butki już nie potrzebne... U nas jest problem z tym siadaniem - oboje tak siadają na nóżkach, mimo, ze ciągle poprawiam. Odwrócę się i za sekundę znów tak siedzą. Nie lubią siadu po turecku :/ Super, ze Laurka tak szybko wszystko chwyta :) Powodzenia z wizytą mamy. agatcha - jak oczka Zosi? A kiedy macie imprezę dla dziadka i babci? Zosia wyzdrowieje? Lecę Kochane. W nocy ma przyjechać moja druga połowa. Idziemy jutro na urodziny a dzieci zostają z moimi rodzicami... Martwię się jak to Lenusia zniesie...
-
Hej, Przepraszam, ze Was zaniedbuję, ale znów jestem sama a dzieci ... znów/nadal chore. Nie wykurowały się z poprzedniej infekcji do końca, a tu już nowy kaszel i katar. Ech... Zmęczona jestem tym bardzo i tylko patrzę w kalendarz kiedy do wiosny. Leosia puszczam do przedszkola na 6h. Zaczął w zeszły piątek. Trochę było stresu, ale rozmawialiśmy z nim o tym od dłuższego już czasu. Nie była to dla mnie łatwa decyzja... I mam wyrzuty sumienia, bo wiem, ze wolałby być ze mną. Ale - puszczanie go na 3h to strasznie skomplikowany logistycznie proces, na tyle, że całe przedpołudnie kręciło się wokół Leosia... Zero czasu dla Lenki, bo najpierw szykowanie Leosia, potem zakupy z Lenką, odbieranie Leosia. Biedna Lenka nawet nie mogła iść spać na drzemkę kiedy była zmęczona, tylko przeciągałam ją... No i jeszcze ja się już czułam tym wszystkim przytłoczona. Nie jestem taką mamą, choć bardzo się staram. Nie potrafię całego swojego życia poświęcić dzieciom. Potrzebuję chwili oddechu. Potrzebuję skupić się chwilę na Lence. Muszę się pouczyć, porobić szkolenia, a wieczorem nie mam już na to siły - i to jest mój czas gdy Lenka śpi. Staram się w tym czasie pozałatwiać wszystko, ugotować obiad i mieć choć chwilkę dal siebie. Tak, by móc całe popołudnie spędzić z dziećmi na zabawie. Lepsze chyba 2-3h mojego pełnego zaangażowania niż cały dzień byle jaki... A tak poza tym to Lenka chyba w końcu rusza z mową. Prawie codziennie pojawiają się jakieś nowe słówka :) Mówi inaczej niż Leoś, który każde słowo wymawiał bardzo wyraźnie i dokładnie. Lenkę nie tak łatwo zrozumieć, ale widzę że ćwiczy, jak jej się coś spodoba to próbuje powtarzać :) Choć właściwie jej mowę słyszę tylko ja i Leoś - jest tak nieśmiała, ze nawet przy tacie czy dziadku nie chce mówić ;) Hitem było "jeszcze" - Lenka zjadła cały talerz rosołu a ja odkłądałam pusty tależ na blat. I nagle słyszę "jeszcze"! Byłam pewna, ze to mówi, ale odwróciłąm sie z niedowierzaniem, a Lenka - jakby dla potwierdzenia - dodała jeszcze znak migowy znaczący "jeszcze" :) Wycałowałam ją i pochwaliłam, po czym nalałam od serca cały talerz dokładki ;) A tu proszę mała próbka słówek: A, co do tego przedszkola, to Leoś znosi to bardzo dzielnie - we wtorek nawet był "zły", ze go już odbieram, bo bawili się w uciekanie przed policjantem. Mój synuś, który jeszcze niedawno bał się dzieci - teraz bawił się w spontaniczną zabawę z innymi dziećmi... To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze robię. Że oboje na tym skorzystamy. Choć gdzieś tam w serduchu mam smutek...
-
Hej, U nas ok. Tzn. dzieci cały czas jakby podziębione - Lena kaszle, a Leo chrapie i trochę ciężko oddycha. Musze iść z nim do laryngologa - może to ten trzeci migdał? A poza tym po tej ostatniej infekcji kiepsko słyszy, więc i tak laryngolog się przyda. Poza tym 20 mam wizytę z obojgiem u ortopedy. Mam nadzieję, ze będzie ok i noszenie kapci przyniosło efekty. Leo do przedszkola idzie chętnie - przez te trzy dni się stęsknił :) i mam nadzieję, zę tak zostanie. agatcha - współczuję choróbska. Moje dzieciaczki też miały infekcję oczu, masakra - przez parę dni budziły się rano z całkiem zlepionymi oczkami. To było okropne. Na szczęście ja się wywinęłam, maż tylko jedno oko miał chore. Ale u nas to było wirusowe. Życzę Ci zdrówka i żeby Zosieńka nic nie złapała. Gratulacje dla najmłodszej czytelniczki :) Ja Leonkowi wypożyczam na siebie też, choć dawno nie byliśmy :( aśku - dla Ciebie też zdrówka! Niech ta zima już przyjdzie i uwolni nas od bakcyli! Leoś też robi awantury o takie drobiazgi. Dziś np. o czekoladę - był ostatni kawałek to podzieliłam na pół między dzieci. Leo zrobił awanturę, ze on chciał cały kawałek... A skubany - zabiera Lence zabawkę, a jak mu ją odbieram i daję z powrotem Lence to mówi mi że nie wolna wyrywać zabawki komuś z rąk ;) I też jest awantura. adria - o widzisz - zapomniałam o tej chusteczce :) Ja się śmiałam, ze musieliśmy wykorzystać do końća roku zaległego pecha, zeby w nowy rok z nim nie wchodzić ;) Moje maluchy tez po 21 posnęły, choć są zazwyczaj bardziej wytrwałe ;) Ja próbowałam w święta Leosiowi puścić taką pełnometrażową bajkę, ale przy pierwszej scenie z emocjami Leoś się rozpłakał i nie chciał oglądać. Strasznie jest wrażliwy... Super, że myślisz i o mężowych potrzebach :) Wysiłek na pewno Ci się zwróci :) Dobrej nocy!
-
Hej, U nas w porządku. Lenka trochę kaszle jeszcze, ale to już końcówka. Mam nadzieję, że teraz pobędą trochę w zdrowiu. Czasu mam mało na pisanie, bo mąż w domu, to spędzamy więcej czasu razem a do tego dzieci się rozregulowały i Lenka nawet o 22 zasypiała. Ale już wracamy powoli na stare tory, Leoś nawet do przedszkola poszedł po nowym roku. A właśnie, Kochane - życzę Wam wszystkiego najpiękniejszego na cały rok - by dzieci były zdrowe, mężowie obecni a sił i ochoty starczało na każdy dzień. U nas sylwester pod znakiem kinder party - był szampan, zimne ognie, balony i serpentyny oraz tańce i przekąski. Dzieci robiły razem ze mną koreczki i mogły podjadać do woli ;) Impreza trochę pod znakiem pecha - najpierw Tomek niepotrzebnie wstrząsnął szampanem (picolo) i mamy do malowania sufit i ściany (Leo się bardzo przestraszył), potem ja śpiewając kolędę (na życzenie Leo) do akompaniamentu Leosia (grał na harmonijce) tak żywiołowo gestykulowałam, ze rozbiłam kieliszek pełen wina i rozlało się w jedzenie i na kanapę... Ale starczyło nam dystansu by się z tego śmiać i nadal mieć fajną imprezkę. Dzieci zasnęły zmęczone przed 22 i wcale się podczas fajerwerków nie obudziły. adria - cieszę się, ze Laurka lepiej je. Lenka też całkeim nieźle - podczas choroby trochę gorzej jadła, ale teraz wcina sporo. Ale nie przeszkadza jej to wisieć na piersi co chwilkę i zaczyna mnie to już mocno męczyć. Chciałabym wytrwać do wiosny, ale kosztuje mnie to wiele... A jak udał się Wam Sylwester? Dziewczynkom podobało się kino? aśku - zdrówka Kochana! Ty chyba z tego stresu tak? Walcz i szybko wraqcaj do zdrowia. To pewnie na Sylwestra zostaliście w domu? agatcha - oj, po jelitówce długo wraca sie do normalności, dal Zosi czas, jej organizm wie co robi. Ja po jelitówce ze 2 tygodnie wracałam do normalnego apetytu. A sen niezły :) bettyy - to sama znów zostałaś? Dobrej nocy.
-
U nas też już spokojnie. Wigilia super - byliśmy u moich rodziców, było nas 12 osób i bardzo wesoło. Dzieci wcinały kolację wigilijną aż miło. Lenka tylko przez pierwszą godzinkę czy dwie była bardzo onieśmielona. Ale w końcu i ona się rozkręciła. Prezenty bardzo się podobały, dzieci nie wiedziały czym zająć się najpierw :) Rozpakowywać? Bawić? Leo jak rozpakował garaż dla samochodów (czekał na niego już parę miesięcy) to nic więcej już się nie liczyło :) Kolejne prezenty czekały na rozpakowanie ze 2 godziny :) A i Lence ten prezent bardzo przypadł do gustu :) Wróciliśmy do domu po 22! Dzieci pięknie wytrzymały, nawet śpiewanie kolęd im się podobało, mimo, ze było głośno, bo mój brat grał na gitarze elektrycznej :) Lenka do taktu kiwała się na boki :) Następny dzień spędziliśmy u teściów, a w kolejny to my przyjmowaliśmy gości - dzieci miały wszystkie swoje babcie i dziadków :) U nas też rozregulowały się pory spania, ciekawe ile będziemy to naprawiać? Mój mąż dziś wyjechał na wyjazd integracyjny ze swoją firmą, więc do Sylwestra jesteśmy sami. Ale nie samotni, bo dziś na obiad i kolację jedziemy do moich rodziców. Będą też moja siostra i brat z rodzinami, więc będzie wesoło, a żebym mogła dłużej się nimi nacieszyć, to zostajemy na noc :) Leo się nie może doczekać. adria - ja też wczoraj miałam spotkanie klasowe :) Uzbierało się kilkanaście osób, z większością nie widziałam się od matury! Nie mogłyśmy się nagadać :) aśku - tak się cieszę, że miałaś udane święta :) Należały Ci się :) Życzę byście wykurowali się do imprezy sylwestrowej. bettyy - oby wróżba się sprawdziła :) A co do zdrowia, to dzień przed wigilią byłam jeszcze z Leną u lekarza, bo tak się rozkaszlała, ze kilka razy mi zwymiotowała i strasznie się męczyła. Bałam się z tym zostac na święta. Ale na szczęście wystarczyły dodatkowe inhalacje i dzieciaczki wracają do zdrowia. Ja też już prawie zdrowa, mąż też już do siebie dochodzi, choć w wigilię ledwo zył :/ Całuski dla wszystkich. Miłego weekendu.
-
Hej, https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQl2GQKTv6i6hW9yqqjjx406eBvc_tgUVUgnq1b3QZ8sE9Hd3EADg Życzę Wam i Waszym rodzinom wspaniałych, wesołych i niezapomnianych świąt. By przyniosły przede wszystkim strawę dla dusz i serc niż dla brzuchów ;) My niestety nadal chorzy, Lenka mi się dziś strasznie rozkaszlała - 3 razy wymiotowała i poleciałam jeszcze raz do lekarki, na szczęście dziś jeszcze przyjmowała. Mamy dodatkowe inhalacje i liczymy że to wystarczy. Oskrzela na szczęście czyste. Dobrej nocy.
-
Hej dziewczyny, Wiem, że Was zaniedbuję, ale tyle pracy, a dzieci wciąż chore. Jakiś uparty ten wirus :/ I ja chora. I mąż chory, a oprócz przeziębienia chyba go przewiało i korzonki bolą. Muszę wszystko sama robić. Dziś wzbudzałam zainteresowanie jak wracałam z zakupów - Lenka w wózku, na budzie wózka choinka w poprzek, za rękę Leoś ;) Ale dotachałam ją do domu i po południu ubieraliśmy, zaprosiłam też teścia, żeby było weselej :) Choć zanim przyszedł to już mi się udało choinkę zamontować w stojaku i na komodę wgramolić :) Dzieci były takie szczęśliwe, ze cały mój trud został wynagrodzony. A Lenka chyba bała się, że jeśli pójdzie na drzemkę, to ją coś ominie, to nie zasnęła i po południu miałam małą marudkę. Ale za to oboje zasnęli chwilę po 19 i mam gratisowy czas dla siebie - więc piszę ;) adria - pięknie się stroicie na święta. Ja żałuję, ze mój mąż taki mało świąteczny, tyle byśmy mogli razem zdziałać... Ale staram się jak mogę dla dzieci i myślę, że je dziś uszczęśliwiłam :) Super, ze Jula taka wyrozumiała :) Że tak pięknie potrafi swoją miłość okazać. Leo taki nie jest co powoduje bardzo dużo konfliktów. Jestem już tym bardzo zmęczona. Jak Lenka coś mu zepsuje - obrywa, nie chce dać się pocałować - obrywa, zajmuje zbyt dużą część mamy na kolanach - obrywa, za głośno płacze - obrywa.... Mamy ze sto konfliktów dziennie :( I coraz częściej czuję że gdzieś zawiodłam, że coś zrobiłam źle :( Nawet ostatnio, jak zeszliśmy do piwnicy, do suszarni to Leo popychał Lenkę tak, że upadała na podłogę. Tłumaczyłam mu kilka razy, ze tam brudno, że Lenkę boli, ze jej się ta zabawa nie podoba itd, a on dalej swoje. W końcu przytrzymałam go by Leny nie popchnął, to mnie uderzył. Straciłam cierpliwość i dałam mu klapsa. Chyba pierwszy raz w życiu :( Czuję się tym zmęczona i przytłoczona. I nie wiem co robić :/ aśku - u Was też dziś choinkowo :) My tyle bombek nie mieliśmy ale cieszę się, ze kiedyś kupiłam takie plastikowe, nietłukące :) Bo wielokrotnie dziś spadały na ziemię :) Lena też się rwała do wieszania :) Oby Ptych się nie rozchorował. I byś i Ty dała radę emocjonalnie w te święta. bettyy - jak mogę to głosuję, dobrze, że na nowo wklejasz linka ;) To mnie motywuje ;) Dobrej nocy Kochane, miłych świątecznych przygotowań. Ja dziś już chyba zabieram się za pakowanie prezentów, a jutro będziemy piekli pierniki.
-
Hej, Przepraszam ze się nie odzywam, ale nie mam nastroju. Czuję się ostatnio przytłoczona tym wszystkim. Leo w piątek nie poszedł do przedszkola bo cos pokasływał, a w sobotę już była masakra - kaszel, katar, ropiejące oczy i ból ucha :/ Lena wczoraj jeszcze ok, ale dziś lała się przez ręce mimo braku gorączki. Biłam się z myślami czy nie jechać dziś do jakiejś dyżurnej przychodni, szczególnie jak Leo rano nawet oczu nie mógł otworzyć - tak były zlepione ropą i spuchnięte ale stwierdziłam, że opieka tam pewni na niskim poziomie, dadzą antybiotyk i tyle będzie. Leczę maluchy tym co umiem. Leo wieczorem już dużo lepiej - oczka tylko lekko zaczerwienione, ale już nie spuchnięte i przez całe popołudnie nie ropiały. Lenka pod wieczór też już aktywniejsza i weselsza. Wszystko pokaze noc i jutrzejszy dzień. Szkoda mi bo we wtorek Leo ma przedstawienie, wiem że długo się do niego przygotowywali i fajnie by było gdyby mógł sie zaprezentować. Ale nie wiem. Jeśli jutro nie będzie super poprawy to go nie puszczę :( No i żeby tylko Lence na uszy nie poszło. Tak się tego boję. Ja oczywiście też kaszlę i źle się czuję. Myślę, ze to jakiś wirus - zaczęło się tak nagle. Odechciało mi się świątecznych przygotowań :/ Przepraszam, ze tylko o sobie, ale nie mam nastroju i sił do pisania. Asia mnie wywołała ;) to się tylko melduję. Zdrówka dla Waszych pociech.
-
Hej, Ja znów sama - mąż wyjechał dziś na tydzień. Leo coś dziś znów gorzej - kaszlał i trochę ciągał nosem, nie wiem czy pójdzie jutro do przedszkola. Wczoraj miałam niezwykły dzień - mąż zabrał dzieci do muzeum i do teściów, wieczorem też się nimi zajął a ja całe popołudnie i wieczór się obijałam. Obejrzałam sobie serial, spotkałam się z przyjaciółką, napiłam wina... Bardzo mi to było potrzebne :) agatcha - przykro mi słyszeć o Zosi ząbkach, to niezbyt ciekawe... Ja wiem, ze kiedyś się nei leczyło zębów mlecznych bo i tak miały wypaść. Ale teraz się leczy i to z wielu powodów. Po pierwsze - bakterie próchnicze roznoszą się po całej buzi zakażając kolejne ząbki, po drugie - zakażają zawiązki zębów stałych, które potem rosną już z próchnicą, po trzecie bakteryjne toksyny przedostają się do krwi i wpływają na funkcjonowanie całego organizmu (przed poważnymi operacjami trzeba miec zaświadczenie od stomatologa, ze zęby są absolutnie zdrowe, bo niewyleczona próchnica może zabić) no i po czwarte - z małych ubytków robią się większe - piątki u dzieci powinny "wystarczyć" do ok 13 roku życia. W międzyczasie nieleczona próchnica może zniszczyć cały ząb - co wtedy - wyrwać? Leczyć kanałowo? Jaki to ból dla dziecka? Nie podważam zdania Twojego dentysty. Ale wiedza, którą mam nie zgadza się z tym co mówi i dlatego o tym piszę. Ja na Twoim miejscu próbowałabym leczyć - choćby po to by zobaczyć jak Zosia sobie z tym poradzi. Malutki ubytek to niewielki dyskomfort podczas borowania i może warto się tym zajać. Jeśli chcesz poczekać faktycznie aż Zosia skończy 4 latka i będzie więcej rozumieć - to radzę Ci odstawić słodycze a po każdym posiłku myć ząbki. A i tak nei wiesz co będzie po pół roku... Biedna Zosia.... Tak mi się przypomniało - ksylitol ma działanie przeciwpróchnicze - można nim smarować ząbki lub płukać buzię. To rodzaj cukru, jest słodki i Zosi na pewno zasmakuje, a ma działanie - pewnie nie lecznicze, ale chociaż zatrzyma może proces niszczenia ząbków? adria - i jak się udało wyjście? Co do hulajnogi to u nas była strzałem w 10! Leo jeździ kiedy może, nawet dziś w śniegu jeździł :) I radzi sobie fantastycznie :) aśku - bidulko... Trzymaj się, oby już niedługo było lepiej. A co do Leosia to wczoraj i dziś znów byłam głupia i brzydka ;) Ale już się oswoiłam z tym, wiem, ze powtarza po dzieciach w przedszkolu i ze nawet do końca nie wie co mówi. Jak pytałam co to znaczy głupi to nie wiedział ;) A dziś przy zasypianiu była "moja kochana mamusia" :) Nabrałam dystansu w każdym razie i próbujemy coś z tym konstruktywnego zrobić. Dobrej nocy.
-
Hej, Czuję się dziś jak na roller costerze :/ Rano Leo przeżywał że będzie cały dzień w przedszkolu. Nawet o tym nie wspominał, ale ciężki był w obsłudze. Nic mu nie pasowało. Ale w końcu udało mi się go doprowadzić do ładu i poszedł do przedszkola w dobrym nastroju. Odebrałam go o 15:30 i był bardzo zadowolony. Mówił, ze na drzemce skakał na łóżku i robił fikołki i gadał z kolegami... O tyle plus że na pewno nie ma "traumy" ale panie przedszkolanki to na pewno nie były zadowolone ;) Mikołaj też mu się podobał i paczkę dostał (na szczęście nei słodycze). Czyli wszystko fajnie, ale nadmiar wrażeń i emocji bardzo się na nim odbił i popołudnie było trudne... Zaczęło się od tego że Leoś stwierdził że jestem głupia i wstrętna... To pierwsze takie zachowanie u niego. I bardzo to przeżywam. Wiem, że to może być ze zmęczenia, z nadmiaru emocji i wrażeń, ale i tak trudno mi sobie z tym poradzić. Nigdy w ten sposób nie okazywał emocji. Starałam się z nim porozmawiać. W końcu odpuściłam i sam mnie przeprosił ale kiedy spytałam czy nadal uważa, ze jestem głupia i wstrętna to powiedział, ze tak. I co tu po przeprosinach... Do tego strasznie się nie słucha a mi już się pomysły kończą... Czuję się zmęczona :( I czuję jakbym gdzieś zawiodła jako mama :( adria - piękne kitki :) Laurcia ma już takie długie włoski! Ja czekam z niecierpliwością aż będę mogła Lence choć spineczkę założyć! Krzysiek będzie Mikołajem! Wspaniale! Dzieci nie mogły by mieć lepszego! Super, ze u gina to nic poważnego. aśku - zdrówka Kochana! Aleś się rozłożyła... Bidulko, oby szybko organizm zwalczył to dziadostwo. A z pracy nei rezygnuj zbyt pochopnie. To dla nas wszystkich trudna zima - nasze dzieci poszły do przedszkola, przeżywają to, przynoszą choroby, emocje... Musimy to przetrwać. A pracę masz dobrą, elastyczną... Nie podejmuj decyzji jak jesteś chora i w dołku. Choć wyobrażam sobie, ze Ci ciężko. Trzymaj się! Powodzenia z adwokatem. realne - na zatrzymanie laktacji dobra jest szałwia - do picia. Hamuje wydzielanie - potu i mleka. A na pewno na emocje nie wpływa. bettyy - nie przejmuj się tak tymi lalami. Leo ostatnio do przedszkola też lalę zabrał. Samochodami to się praktycznie nie bawi - za to Lenka a i owszem, głównie samochodami ;) W przedstawieniu Leo nie ma swojej roli - występują jako zespół. To jeszcze za małe maluchy by dały radę solo. Ja będę dumna i szczęśliwa jak Leo coś w grupie pokaże ;) Dobrej nocy. Muszę sprawić sobei jakąś przyjemność, bo źle mi :/
-
Hej, Trochę źle mnie zrozumiałyście - Leo nie jest chory. W sobotę kaszlnął rano kilka razy, w niedzielę kilka razy kichnął i dlatego w pon. go nie puściłam. Ale zastosowane zabiegi dużo dały i dziś już rano nic nie było i poszedł do przedszkola. adria - trzymam kciuki za wyniki cytologii. Ja idę do gina w styczniu - nie byłam od porodu :/ Dzięki Ci za tą grotę :) Myślę, ze dzięki temu Leo się nie rozchorował! No i dzięki tej mgiełce solankowej, ale to kupiłam dzięki wizycie w grocie ;) Z kuchnią super pomysł. Ja też o tym myślałam, ale to może za rok... Jak Lenusia będzie trochę starsza i nie będą już tak zabawki wędrować po całym domu ;) Super, ze mąż zrobi to sam :) Zdolniachę masz w domu. A Ty jeśli nei zdążysz do końca ozdobić, to przecież możesz to zrobic później :) U nas mikołaj w czwartek i to po południu - próbuję Leo przekonać, żeby został dłużej w przedszkolu. Chcę by się powoli oswajał z tym. My 17 mamy świąteczne przedstawienie i z kolei muszę zielone wdzianko kupić ;) aśku - no to może się w grocie spotkamy :) A Ptych nie umie dmuchać nosa? To pewnie dlatego tak mu skórę zawsze porani :( Musicie poćwiczyć! A antybiotyku dobrze, zę nie odstawialiście. Jak już się bierze to niedobrze przerywać. realne - współczuję wszystkich przejść. Musi być Ci bardzo ciężko :( Trzymaj się. Życzę Ci dużo sił. Dobrej nocy.