Skocz do zawartości
Forum

Inofem a płodność


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Drogie Staraczki :) mam 25 lat. od 9 lat mam potwierdzone pcos. ale moja historia jest nieco dłuższa. Zaczęłam miesiączkować w wieku 10 lat. o ile pamiętam to może ze 3/4 okresy miałam w miare normalne. Póżniej zaczęły się schody ;/ najpierw miałam plamienia dłuższy okres czasu. jak poszłam do ginekologa jako że 1 raz w takim młodym wieku zbadała mnie przez odbyt. i leki na bazie ziół no bo że w takim wieku to nie chciała mi od razu dać hormonów. plamienia/okresy przez kilka miesięcy non stop.. raz mocniej raz mniej. Nagle wszystko się zatrzymało i .... juz nie chciało ruszyć. Od zawsze byłam przy kości ale częściowo odziedziczyłam to po rodzinie ojca. Ale też leczyłam się na alergię, miałam podejrzenie o astmę itp. wiec faszerowali mnie lekami co nie miara i rosłam i w zwyż i w boki.ale nie o tym mowa. Jeździłam po różnych ginekologach także dziecięcych. okres nie chciał wciąż ruszyć i wkońcu dostawałam zastrzyki bardzo gęstej konsystencji domięśniowo z estrogenem i progesteronem na wywołanie. bolało jak cholera i zdarzało mi się podczas ich wstrzykiwania omdlewać. jak już wywołałam okres to dostałam tabletki antykoncepcyjne jako terapię hormonalną żebym poprostu miała okres. i tak przez lata miałam kilka różnych tabletek bo po niektórych czułam się fatalnie, z trądzikiem,otyłością i nadmiernym owłosieniem (szyja,okolice bikini) miałam problemy.W wieku 16 lat byłam w szpitalu na długich badaniach i potwierdzono pcos, mam także dość duży poziom testosteronu.( siostra(o 9 lat starsza) też cierpi na pcos i miała 2 insemki i nic a na in vitro nie ma juz sil psychicznych.ale tam też jest trochę inna historia). Czasem jak nie miałam czasu iść do gino i nie brałam tabletek to i nawet przez kilka miesięcy nie dostawałam okresu. wtedy wywoływałam luteiną i wszystko wracało do rutyny (antykoncepcja) Od jakiegoś może roku mam mlekotoki ( po ściśnięciu sutka występuje kilka kropel czasem przezroczystej a czasem białej cieczy- co świadczy o nadmiernym stężeniu prolaktyny). W czerwcu wyszłam za mąż i od tamtego czasu działamy już na serio serio ( wcześniej przez 3 lata stosunek bez żadnego zabezpieczenia, ejakulacja w pochwie,jedynie co to moje tabletki ,,anty"). Od początku naszego związku poinformowałam go o tym że jeśli będziemy się starać o dzidziusia to będą problemy. Tabletki odstawiłam końcem maja. Chciałam poczekać i zobaczyć czy może coś się rozruszało, ale niestety. Od połowy lipca po konsultacji z lekarzem biore inofem (2szasz. dziennie) i luteinę ( 16-25 dc po 2 tabl.dziennie). Najpierw brałam inofem 1 rano 1 wieczorem- powoli czułam że coś się z jajnikami dzieje, jakby zaczęły brać się trochę do roboty, częściej mnie bolą itp. Pierwsze dwa okresy po braniu takiego zestawu leków miałam jak na mnie bardzo krótkie 4-5 dni, skąpe, krew taka ,,brudna,ciemna" i wogóle nie czułam się ,,okresowo". Zawsze miałam długie i bardzo obfite okresy (ok 8 dni, zalewało mnie,wzmożony apety, ból krzyży, nadmiar wody-puchłam szczególnie w dolnej części brzucha okrutnie) a tu było inaczej. ale ostatni okres miałam już trochę bardziej przypominający ,,moje normalne okresy". Krew bardziej czerwona, trochę mnie bolały plecy i trochę napuchłam. Za 8 dni powinnam mieć następny okres... Marzy mi się żeby jednak nie nadszedł ale tylko i wyłącznie z powodu dzidzi :) ale czas pokaże. Ale ostatnio biorę 2 saszetki rano na raz (bo to mi się czasem wieczorem zapominało, albo nie miałam czasu) i czuję jakby ta praca jajników się jeszcze bardziej wzmożyła, ale czuję się całkiem dobrze :) gorzej z luteiną - wolę podjęzykową ale przez pierwsze 3/4 dni mdli mnie, mam doły, płaczę bez powodu, jakaś taka nieogarnięta i rozchwiana jestem. 20.10 ide na wizytę do gino i zobaczymy co dalej ustalimy. Ze śluzem różnie bywa ale w okresie kiedy powinny być dni płodne przeważnie jest go dużo, przezroczysty, tylko nie wiem czy mam owu ale chyba niestety nie ;/ Staram się ćwiczyć i w miarę zdrowo jeść ale ostatnio troszkę znowu przytyłam ;/ nie wiem czemu. Zaczynam powoli fiksować ;/ bardzo pragnę mieć dzidziusia i czasem się dołuje że nie wyjdzie i wogóle. Boję się tego całego leczenia ( co mnie czeka,ile leków, jakie bolesne badania (typu na drożność jajowodów,itp.) i jego długości trwania... jak słyszę 4-8 lat to mnie przeraża... ale staram się czytać wasze wypowiedzi, że jednak się Wam udaje i na jakiś czas nastawiam się pozytywnie ale prędzej czy później znowu mnie ogarnia zwątpienie. Mam nadzieję że ta wizyta teraz u gino znowu przyniesie jakąś nadzieję. Postaram się wyluzować przez te 2 tygodnie.... Serdecznie Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Po pół roku stosowania Inofemu daję sobie spokój, chyba jednak pieniądze wyrzucone w błoto, nic mi się nie uregulowało, cykle jak były ponad 40 dni, tak są, mimo, że piłam 2 dziennie i dodatkowo brałam kwas foliowy, mam takie wrażenie, że organizm się przyzwyczaił i nie robi Inofem na nim żadnego już wrażenia, trochę szkoda, bo liczyłam na jakikolwiek efekt a tu nic kompletnie, szkoda pieniędzy, większe efekty miałam pijąc niepokalanka, przynajmniej okres przychodził po 28 dniach

Odnośnik do komentarza

wiem wiem ze po roku... ale z drugiej strony ja wiem od lat ze mam pco i widząc co sie ze mna zawsze dzialo i ze bez tabletek nawet i 3-4 miesiace okresu wogole nie mialam to juz jest naprawde chyba zle ;/ dlatego tak ciezko mi widzieć wszystko w jasnych barwach ;/ no z tymi testami to wlasnie mam problem ale pod innym wzgledem... nie robiła bym ich wogole bo jakby sie mialo cos zaczac to sie zacznie i sie dowiem w odpowiedniej chwili ale bardziej mnie martwi co innego a mianowicie to ze: luteine biore od 16 dc do 25dc. i niby zawsze okres powinno sie wtedy dostac do 7 dni a ja dostaje zaraz na drugi dzien po skonczeniu luteiny ba nawet ostatni okres dostalam po poludniu w ostatnim dniu brania lutki no i zastanawia mnie to ze jesli sie uda a ja potem wywoluje ten okres luteina i ze np na tescie wyjdzie jeszcze negatywny bo czasem i dopiero w 3-4 tygodniu ciazy wyjdzie test pozytywny bo roznie to bywa... i ze jak ja przerwe branie lutki w tym 25dc to czy przypadkiem nie doprowadze do poronienia a wiadomo sa przypadki ze kobieta poroni w pierwszych kilku dniach i nawet nie wie ze byla w ciazy. znam kilka takich przypadkow ze np 2 testy wyszly pozytywne , 3ci negatywny i jak przyszla wizyta u gino to sie okazalo ze owszem ciaza byla ale 2 tygodnie a pozniej stracila i nawet nie wie kiedy. no i nie wiem co o tym myslec.... od 3-4 dni boli mnie podbrzusze i jajniki, w piersiach zmian nie zauwazylam... zobaczymy co bedzie dalej... dzieki za odpwoiedz :)

Odnośnik do komentarza

Donna,
Wiem, że łatwo się doradza zwłaszcza przed komputerem ale sprawdź czy nie masz insulinooporności. To częste przy PCOS, a to główny złoczyńca jeśli chodzi o rozchwianą gospodarkę hormonalną.
Z mojego przykładu mogę powiedzieć, że w styczniu stwierdzono PCOS, a chwile później insulinooporność (prosty test z krwi - krzywa cukrowa i insulinowa). W marcu ginekolog skierował mnie do dietetyka. Pod koniec miesiąca zaczęłam dietę stosowaną przy insulinooporności. Może nie miałam jakieś dużej nadwagi bo około 8 kg ale nie dało się tego zbić stosując wszystkie te złote myśli od trenerek fitnesu. Oprócz tego miałam klasyczne objawy PCOS- długie niereglarne cykle, brak owulacji, mega bolesne miesiączki, owłosienie gorsze niż u faceta, przerzedzone włosy. Po 7 miesiącach cykle mam jak w szwajcarskim zegarku, waga -11, dużo lepsza kondycja włosów tych na głowie, stopniowy zanik tych na ramionach, dużo więcej energii a mniej słabych humorów. W przyszłym miesiącu zaczynamy działać z dzidziusiem. Jestem pełna nadziei bo jeszcze nigdy mój organizm nie działał tak dobrze. Miałam dużo szczęścia bo trafiłam do świetnej Pani dietetyk, która najpierw zrobiła mi komplet badań a potem ułożyła plan żywieniowy. Wiele jej pacjentek po latach starań zaszło w ciąże bez chemii, inseminacji czy in vitro mimo wcześniejszych nieudanych prób.
Teraz to ja się rozpisałam ale mam nadzieje, że ktoś z tego korzysta.

Odnośnik do komentarza

Prima dzięki za nazwy badań :) akurat teraz jak bede jechac do gino to mam jej znowu zrobic kilka badan to moze i te tez zrobie.ale hmmmm jak bylam wtedy w szpitalu to robili mi jakies badanie na cukier co musialam kubek mega obrzydliwie slodkiego napoju wypic.. moze to było to?? musze zerknac w te papiery z wypisu moze tam bedzie co to za badanie... tylko mam je u mamy to bede musiala je wyszperac. zawsze jak robiłam badania cukru i cholesterolu to o dziwo zawsze w normie. Ale powiem Ci szczerze ze myslalam o dietetyku ale z tego co slysze to takie diety od dietetykow do najtanszych nie naleza a przyznam szczerze ze narazie nie moge sobie za bardzo pozwolic na nadwyrężenie budzetu. tak wogole to powinnam sie jeszcze wybrac do endokrynologa bo mam nadczynnosc tarczycy. ale teraz znalezc gdzies kogos dobrego na nfz to graniczy z cudem... ;/

Odnośnik do komentarza

Donna,
tak krzywe cukrowe i insulinowe mierzy się po wypiciu roztworu bodajże glukozy, po godzinie i po dwóch. Ważne żeby mierzyć i cukier i insulinę. To insulina zaburza gospodarkę hormonalną.

Monika,
Nie jestem ekspertem ale mój wykres wyglądał tak, że na czczo wyniki były w normie, po wypiciu cukru mocno podskoczyły. Insulina zbiła mi cukier- po godzinie był prawie w normie a po dwóch godzinach był dużo poniżej progu wyjściowego. Czyli wyniki cukru odpowiednio 87\110\60. Cały problem w tym, że poziom insuliny cały czas rósł- najpierw było 6,85 po godzinie 42 a po dwóch wciąż 39 a powinien spać do około 25. Wysoki poziom insuliny blokuje "spalanie tłuszczu" i rozregulowuje hormony.

Nie jestem lekarzem ale tak tłumaczyła mi to Pani dietetyk.

Macie racje, że dietetyk sporo kosztuje - ja za całą kurację zapłaciłam około 2 tyś ale... moja przyjaciółka na leczenie niepłodności spowodowane pcos wydała już prawie 10 tyś (prawie 3 lata walki) - jest notorycznie faszerowana chemią no i psychika powoli wysiada.

Odnośnik do komentarza

Dieta była na początku nisko węglowodanowa, po uzyskaniu dobrych wyników powoli miałam prowadzane węgle - oczywiście te zdrowe.
Przede wszystkim 3 posiłki dziennie a nie jak się wszędzie wkłada do głowy, że 5 posiłków co 3h. Przez takie ciągłe jedzenie insulina cały dzień jest na wysokim poziomie i dopiero w nocy spada. Oczywiście też nie można przesadzać ze zbyt dużymi przerwami bo zwalnia metabolizm. Ja miałam przerwy 6-7h. Dużo warzyw ale mało owoców, dużo ryb i chudego mięsa. Po kliku tygodniach nie miałam już problemów z komponowaniem posiłków zwłaszcza jak zobaczyłam efekty.

Odnośnik do komentarza

no to to badanie wtedy mialam... to musze zajrzec w tamte papiery bo naprawde nie pamietam...ehhhh kurcze jak nie urok to ..... i wychodzi na to ze czlowiek chce sie leczyc na jedno musi 50 innych rzeczy wyleczyc.... dzieki za informacje... zajrze w te papiery i zobacze co tego 20 mi gino powie... ale napewno bedzie ze musze schudnac... tylko tak jak mowie.. staram sie i staram a tu ni chu chu ;/

Odnośnik do komentarza

a to ja miałam tylko poziom cukru mierzony bez insuliny no i miałam 96/177/146 ja się zastanawiam nad tym moim pco bo regularnie chodziłam do ginekologa i zawsze wszystko było ok ostatnie usg w czerwcu nic mi lekarz nie powiedział ze coś nie tak jest natomiast we wrześniu taka diagnoza... Z objawów hmmm mam tylko dość długie cykle 35 dni no trochę zbędnych kilogramów które nabyłam gdy żucilam palenie no i brak owulacji i to by było na tyle. Tym bardziej ze mam córcia która ma 8 lat i wtedy bez problemu zaszlam w ciaze a po porodzie zaczęłam brać tabletki i tak 7 lat a gdy na początku roku zaczęliśmy się starać zaczęły się problemy myślałam że pójdzie jak z pierwszym a tu takie trudności...

Odnośnik do komentarza

Nie teraz miałam tylko tsh i ten cukier. Hormony miałam już dawno ponad rok temu robione wtedy jeszcze tabletki brałam no i ta poprzednia gin mówiła ze wszystko ok było tylko to był taki lekarz który miałam wrażenie ze ma wszystko w głębokim poważaniu tylko do wystawiania recept się nadawała.

Odnośnik do komentarza

Monia tylko ze z tymi hormonami jest tak ze czasem sie potrafia co chwile zmieniac. Raczej w takich przypadkach jak nasze to sie robi raz na rok. U mnie zawsze jajniki na usg wygladaly jak ser szwajcarski :-\ zobaczymy co będzie na najblizszym badaniu. Z jednej strony nie moge sie juz doczekac bo bym chciala wiedziec czy cos sie poprawilo albo czy ewentualnie bede miec owulacje bo akurat wizyta mi wypada mniej wiecej w terminie w jakim powinna mi wystapic.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...