Skocz do zawartości
Forum

suha

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    łódź

Osiągnięcia suha

0

Reputacja

  1. Agness85Kochane kobietki jestem świeżo upieczona mamą, mam 1.5 miesięcznego synka. W szpitalu po porodzie karmiłam piersią 2 dni po czym straciłam pokarm, maluszek starsznie płakał i dostał butelkę mieszanki. Po dwóch dniach pokarm wrócił, ale Kubuś nie chiał ssać prawej piersi tylko lewą, stąd decyzja karmienia moim mlekiem ale poprzez odciąganie za pomocą laktatora i podawanie butelką. Kilka tygodni jeszcze dokarmiałam małego mieszanką bo nie miałam wystarczającej ilości pokarmu, teraz mam zawsze o jedno karmienie więcej i czeka w lodówce na mojego głodomorka. Postanowiłam założyc ten wątek bo każda próba wyszukanie w necie informacji o karmieniu butelką ale własnym mleczkiem nie przynosiła żadnych skutków. Piszą dużo o karmieniu piersią i ewentualnie o użyciu laktatora w momencie kiedy mama chce wrócić do pracy...i tyle!!!!a co z nami kobietami które za wszelką cenę chcą utrzymać laktacje, co 3 godziny odciągają pokarm i nawet w nocy nie odpuszczają sobie?????????? podziwiam ja aż tak uparta nie byłam
  2. Daffodilsuhapatusia23jeśli nie masz doświadczenia to dlaczego piszesz,że żłobek to najgorsze rozwiązanie??? A po drugie żłobek to nie przedszkole. Mam dwie córki starsza nie musiała chodzić do żłobka poszła dopiero jako 4-latek do przedszkola,a młodsza od 4 miesiąca uczęszczała do żłobka.....chodź nie powiem na początku jak każda mama miałam obawy,które szybko się rozwiały ,na pierwszym spotkaniu w żłobku wszystko zostało mi wyjaśnione,pytałam o co chciałam i zawsze dostałam odpowiedź,mogłam wejść na salę,widziałam jak przygotowują posiłki dla dzieci,przez cały czas w godzinach pracy przedszkola jest pielęgniarka.Gdy coś się działo to zraz dzwonili do rodziców,informowali o wszystkim kiedy odbierałam dziecko. no to widzę że moja wypowiedź trochę Was rozgrzała, a to tylko moja subiektywna opinia na temat takich instytucji... moje dziecko na pewno nie będzie korzystać z tego typu udogodnień, może moje myślenie jest stereotypowe uważam jednak że kilku miesięczne dziecko powinno przebywać z osobą którą zna w miejscu które zna - nie wyobrażam sobie że zostawiam je z obcą osobą (nie mam tez pewności że ono przystosuje się do nowej syt.) moim zdaniem taki maluch nie jest wstanie powiedziec że cos dzieje się nie tak, a nie wierzę że każdy żłobek jest tak idealny i osoby tam pracujące potrafią dopilnować każde dziecko w grupie. co do zachorowań to nie ważne czy to przedszkole czy żłobek infekcji raczej nie da się uniknąć.. Nie chodzi tu o rozgrzewanie kogokolwiek, każdy ma prawo do swojego zdania :) Z Twojej wypowiedzi wynika, że żłobek traktujesz jak widzimisię mam, które mają taką fanaberię, żeby oddać dziecko obcym ludziom. Wierz mi, że pewnie żadna mama nie decydowałaby się na to, gdyby nie było takiej konieczności. Różne są sytuacje, nie każdy może sobie pozwolić na siedzenie w domu. Jeśli miałabym wybór na pewno nie wracałabym do pracy i siedziała w domu z dzieckiem, ale w sytuacji kiedy takiego wyboru nie ma, bezcelowym jest demonizowanie instytucji takich jak żłobki. W zdecydowanej większości dzieci czują się świetnie i uwielbiają tam chodzić. nie miałam zamiaru obrazić żadnej mamy ... mam nadzieje że nikt inny tak sobie nie pomyślał, napisałam tylko to co myślę i nie ma co szukać podtekstów złośliwych __________________
  3. na pewno ja przeczytam i podzielę się wrażeniami
  4. czy któraś z was ma dośwaidczenie z niekapkiem dr browns: Dr Browns Kubek Niekapek Dwufunkcyjny zawĂłr SUPER CENA ! ! ! - Ceneo.pl proszę o opinie
  5. patusia23suhamoże nie mam doświadczenia w tym temacie ale nie byłabym sobą jak bym nie dodała coś od siebie (wybaczcie)uważam że żłobek to najgorsze rozwiązanie... w takim wieku wolałabym dziecko posłać do prywatnego przedszkola i mieć wszystko pod kontrolą niż drżeć o szkaraba jeśli nie masz doświadczenia to dlaczego piszesz,że żłobek to najgorsze rozwiązanie??? A po drugie żłobek to nie przedszkole. Mam dwie córki starsza nie musiała chodzić do żłobka poszła dopiero jako 4-latek do przedszkola,a młodsza od 4 miesiąca uczęszczała do żłobka.....chodź nie powiem na początku jak każda mama miałam obawy,które szybko się rozwiały ,na pierwszym spotkaniu w żłobku wszystko zostało mi wyjaśnione,pytałam o co chciałam i zawsze dostałam odpowiedź,mogłam wejść na salę,widziałam jak przygotowują posiłki dla dzieci,przez cały czas w godzinach pracy przedszkola jest pielęgniarka.Gdy coś się działo to zraz dzwonili do rodziców,informowali o wszystkim kiedy odbierałam dziecko. no to widzę że moja wypowiedź trochę Was rozgrzała, a to tylko moja subiektywna opinia na temat takich instytucji... moje dziecko na pewno nie będzie korzystać z tego typu udogodnień, może moje myślenie jest stereotypowe uważam jednak że kilku miesięczne dziecko powinno przebywać z osobą którą zna w miejscu które zna - nie wyobrażam sobie że zostawiam je z obcą osobą (nie mam tez pewności że ono przystosuje się do nowej syt.) moim zdaniem taki maluch nie jest wstanie powiedziec że cos dzieje się nie tak, a nie wierzę że każdy żłobek jest tak idealny i osoby tam pracujące potrafią dopilnować każde dziecko w grupie. co do zachorowań to nie ważne czy to przedszkole czy żłobek infekcji raczej nie da się uniknąć..
  6. solange63Popieram zaostrzenie kar dla pseudohodowcow i dla ludzi znecajacych sie nad zwierzetami, ja jednak patrze na problem z innej strony. Kiedys pracowalam dla ludzi, ktorzy mieli czekoladowego labradora- strasznie sie w nim zakochalam i postanowilam, ze kiedy bede miec swoj dom to wlasnie psa tej rasy chce nabyc. Minelo pare lat, kupilismy z mezem mieszkanie i zaczelismy szukac pieska. Mielismy wybrana hodowle, zarezerwowanego szczeniaka i czekalismy. w miedzyczasie trafilam przypadkiem do pseudohodowli golden retriewerow. Samiec mieszkal w kojcu, a suka ze szczenietami w chlewie. Matka byla tak chuda i wycienczona, ze uciekala od mlodych i nie chciala ich karmic. Kiedy zapytalam co psy jadly, dostalam odpowiedz "troche makaronu i sos od obiadu". Bez zastanowienia wzielam ostatniego szczeniaka, ktory zostal. zaplacilam za niego 500 zl, ale nigdy nie uwazalam, ze wsparlam pseudohodowle. Ja uwazam, ze uratowalam temu psu zycie. nie wiadomo co by sie z nim stalo; moze trafilby do kojca, a moze do lasu lub schroniska.Latwo jest mowic "nie wspierajcie pseudohodowli", ale ja bylam w takim miejscu i gdybym mogla, to zabralabym wszystkie te szczeniaki, lacznie z ich rodzicami. zrobiłabym to samo - przecież zwierzęta z takiej "hodowli" też mają prawo żyć nie są ważne papierki mówiące o rodowodzie psa ważne jest jego życie!!!! proste .... biorę psa ze sobą a sprawę o pseudohodowli zgłaszam gdzie trzeba
×
×
  • Dodaj nową pozycję...