Bajka "O witaminowej Krainie Czarów"
Jakieś czas temu, w dalekiej krainie, gdzie ludzie żyli beztrosko, ciesząc się każdą chwilą życia żył sobie Król Witamina i Królewna Witaminka.
Ich Królestwo było piękne, a płynący przez sam środek wioski strumyk dodawał uroku całej wsi.
Oboje byli bardzo dbali o zdrowie. Król był siłaczem, a Królewna grzeszyła urodą.
We wsi żyła kobieta uznawana za cud natury, co znała to i owo i takimi też radami służyła.
Dziecko Króla i Królewny mające zaledwie 5 lat czuło się bardzo źle. Nie mogło bawić się z innymi dziećmi, gdyż dokuczające mu kruche kości sprawiały mu ból, czyniąc go dzieckiem nieszczęśliwym.
Rodzice szukali dla niego rozwiązania. W królestwie krążyła plotka o cudownym działaniu witaminy D. Ale więcej informacji mogła udzielić im tylko mądra znachorka. Król czym prędzej wybrał się do niej.
- Witaj znachorko, pewnie już wiesz z jakiego to powodu się tu zjawiłem - zaczął Król.
- Tak, Królu, wiele słyszałam, jeszcze więcej widziałam. Mój wzrok niezawodny jest, moja wiedza również. Syn Pański dolegliwości ma?
- Tak, litościwa kobieto. Marzeniem mym było jak się urodził by w zdrowiu żył, szczęśliwy był, cieszył się dzieciństwem... a teraz martwię się o jego stan jeszcze bardziej. Na dwór nie wychodzi, słońca unika jak ognia, z nikim się bawić nie chce, każdy ruch sprawia mu ból. Doradź coś mądra kobieto.
- Powiadasz Królu, że dziecko słońca unika? A czy witaminkę D zażywa chociaż? - zapytała kobieta i pokazała mu fiolkę z witaminkami D.
- Oj.. Droga kobieto, on tylko jajko dziennie jada, nic więcej nie chce.
- Jedynym sposobem by pozbyć się jego problemów jest wychodzie na dwór, na 10 min na słoneczko, a jeżeli takiej możliwości nie ma niech synek witaminkę D codziennie łyka. To mu zapewni codzienną dawkę tej witaminy, on jako dziecko musi o to dbać, a pan musi o tym pamiętać.
- Dziękuję. Jeszcze raz dziękuję. Biegnę czym prędzej do zamku, żonę powiadomię i syna zacznę ratować. - odpowiedział uradowany król, wstał i pobiegł jak koń galopem.
Gdy dotarł do zamku, właśnie jego syn wraz z żoną jedli obiad. Bez chwili zatrzymania opowiedział im czego się od znachorki dowiedział. Podał synowi witaminę D, a nazajutrz zaplanował wyjście na dwór.
Od tamtej pory codziennie dziecko wychodziło na dwór na słoneczko, jadało witaminę D podawaną przez Królewnę i czuło się coraz lepiej.
Dziś, może bawić się jak inne dzieci, zażywać ruchu co tchu, skakać tak jak one i biegać po całej wsi. Tak oto witaminka D, zwróciła siły ledwie stojącemu na nogach dziecku, które nie zasługiwało na taki ból i życie.
A Ty młoda duszyczko, czy zażywasz witaminę D?
Czy korzystasz ze słońca gdy masz taką okazje?
Pamiętaj jak jest to ważne dla Ciebie dziecinko!