Skocz do zawartości
Forum

natka-n

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    czarne

Osiągnięcia natka-n

0

Reputacja

  1. dziewczyny czy słyszałyście o czymś takim że po cc nie można sie schylać?? wie któras moze dlaczego? ja kurcze juz kilka dni poźniej sie schylałąm a to do starszego dziecka (łatwiej było się schylić niż kucnąć) a to ciuszki sortowałam co by różowe zostawić a niebieskie puścić dalej w świat i coś sobie mogłam zaszkodzić?
  2. czy jest zależna od tygodnia w którym dziecko przyszło na swiat? możecie napisać jeśli którejś malec miał, w którym tyg rodziła i jak ta żółtaczka przebegała?
  3. hej dziewczyny:) czy to normalne że w 37tc ciążko mi sie czasami zgiąć (w sensie schylić) tak jakby dziecko stawiało opór?
  4. czyli ponad 70 w moczu mimo ciąży to za duzo? a ja mam tyle w większości badań moczu a na czczo w krwi do 80 nie mam jak narazie zrobić tego badania co Pani zalecała i tak Pani zawracam głowe ale mam możliwość od czasu do czasu na glukometrze i dziś niecałą godzinę po śniadaniu miałam 115
  5. czyli mój jest oki?:) a te dopuszczalne poziomy cukru w moczu w ciąży to ile mogą maksymalnie wynosić?
  6. dobrze, tak zrobię:) a prosze mi jeszcze powiedziec jakie sa normy po posiłku? bo zanim dostałam od Pani odp to zrobiłam badanie na ok 40 minut po śniadaniu, bo chciałam zbadac jaki jest poziom po posiłku i wyszło 110 na sniadanie zjadłam troche jajecznicy i kanapke z serem i wedlina oraz kawa zbozowa z mlekiem i lyżeczka cukru, w drodze zułam gume orbit mietowa
  7. dziękuję za odp:) w rozpisce mojego lab jest tylko nazwa Hb glikozylowana HbA1C- to oto chodzi? do badania też trzeba być na czczo? czyli nie mogę tego zgonić na niski próg nerkowy w ciąży? i być spokojną?
  8. dzień dobry jestem w 36 tc w połowie ciąży pojawił mi sie cukier w moczu dlatego też w już w 21 tyg miałam robioną krzywą cukrową, wyszła prawidłowo ale w moczu i tak wciąż jest cukier, zawsze ok 77-79... martwi mnie to... glukoza na czczo jest ok- przeważnie 76
  9. dziękuję za odpowiedz:) no to mnie Pani pocieszyła:) synek już chyba raczej wrócił do siebie, bo już jest wszystko normalnie ale wygląda na to ze jednak gdzieś tam to przeżył ale to było dopiero widoczne jak wróciłam, bo podczas mojej nieobecności bardzo sporadycznie był marudny a jak wróciłam to jakoś bardziej i dlatego miałam poczucie ze może powinnam jakoś go ze sobą oswajać... no ja za synkiem bardzo tęskniłam więc po powrocie i tak nic innego robić nie mogłam jak leżeć a on bawił się przy mnie i tak jak wyzej pisałam jak gdzieś szedł to brał mnie za ręke i misuałam z nim chodzić a jak siedziałąm to siadał mi zaraz na kolana, także dawałąm mu tyle czułości ile tylko mogłam ale nie śpi nam już w dzień do dziś tyle że teraz juz nie jest marudny a wtedy ewidentnie było widać ze chce mu się spać ale mimo podejmowania kilku prób nie zasypiał- może mnie pilnował....?? wieczorem tez zasypiał z trudem ale na szczęście to już sie unormowało tak spał z nami, bo jak byłam w szpitalu to mąż go tak usypiał w naszym łózku i zostawiał już, takze po moim powrocie o spaniu w łóżeczku nie było już mowy i właśnie niedawno zakupiliśmy niski tapczanik, mały ma go w swoim pokoju i tam początkowo kładliśmy sie z nim teraz raczej siadamy obok no chyba że domaga sie przytulenia a był też czas że siadał mi na kolana przytulał sie, mówiłąm bajkę i jak był senny to sam sie kładł do łóżka, w każdym razie tę zmianę zaakceptował bez problemu, na czasem miał opory przed zasypianiem no ale to w naszym łózku też mu sie zdarzało więc to chyba nic nie pokojącego. pierwszej nocy tylko wyszedł na korytarz i się rozpłakał wiec do niego poszliśmy a kolejnej przyszedł do nas i obecnie to wygląda tak że zasypia bez oporu ale czasem w nocy ok 3 godz przychodzi do nas bez żadnego płaczu kładzie się i spi, czasem da się odnieść czasem nie...i z tym odnoszeniem nie mogę być konsekwentna bo jak już dojdzie do łóżka to nie chce wrócić do siebie sam na nogach a ja nie mogę go nosić ale jak zdąrze go uprzedzic i wyjdę na korytarz to da sie zaprowadzić do swojego i czasem chce zeby z nim zostać a czasem zasypia. mąż czasem pracuje w nocy ale jak jest w domu to go odnosi...
  10. dzień dobry:) piszę tu, bo na priv chyba wiadomości nie dochodzą bo nie mam żadnej odpowiedzi od Pani:( udało nam się zajść w kolejną ciąże:), niestety zaś są komplikację... pokrwawiłam dość obficie, mąż zawiózł mnie do szpitala. Synek został ze znaną mu ciocią, nawet nie mogłam się pożegnać żeby nie płakał. oczywiście zostawili mnie w szpitalu. Pierwszy raz rozstałam się z dzieckiem (nie licząc dwóch wesel ale to tylko kilka godzin w nocy,w tym na jednym miał pół roku więc mielismy pokoj wynajęty i opiekunką i ja co jakiś czas szłam dać piers, nie mówie ze nie płakał wcale bo trochę tak a raz to ponoć pół godziny ale jęsli pojawiałam się co jakiś czas to chyba traumy nie przeżył- przy okazji jeszcze tu poproszę o opinie, a drugie to był z nami tylko do spania wywieźliśmy i obudził sie raz ale bez płaczu zasnął dalej) a tu aż tydzień... Pierwszej nocy mąż musiał być w pracy więc Maluchem zajęła się ciocia. Ja się martwiłam straszliwie ale synek ponoć całkiem ładnie spał. Później mąż juz przez resztę tyg był w domu, przychodziła ciocia i babcia. Także moją nieobecność z tego co oni mówią zniósł całkiem dobrze, był trochę marudny przez ostatnie dwa dni i z trudem zasypiał w dzień a tak to niby bez problemu. Ja oczywiście tęskniłam bardzo ale tyle spokojna byłam że nie płacze. Synek 18/19 miesięcy. Po tyg mnie wypisali ale musiałam się oszczędzać nie dźwigać. Ogólnie źle się czułam i bolał mnie brzuch... bardzo sie cieszyłam jak zobaczyłam synka, a on niby sie uśmiechał do mnie ale odwracał głowę, nie powiem było mi przykro, pewnie czuł ze go zostawiłam ale nie miałąm wyjścia. Niemniej jednak mam poczucie ze nawet jęsli mały był spokojny pod moją nieobecnosć to jednak jakoś to odczuł, bo przestał spać w dzień. Próba usypiania takiego jak zwykle skończyła się płaczem, przy pierwszej nie chciał to mu odpusciłam ale jak zaś zrobił sie marudny podjęłam kolejną, rozpłąkał się, przytuliłam ale to nie pomogło nosić nie mogłam wieć ciocia ponosiła i zasnął ale jak sie obudził to z płaczem, tak też nigdy nie było. Teraz ja mogłam go tylko tulic na kolanach ale to nie pomagało, ciocia nosiła chyba z poł godziny dopiero mu minęło... mi serce pękało... i gdzie błąd?czy ja nie powinnam go klaść tylko tak jak do tej pory ciocia albo tata? czy za szybko?:( ale tak tęskniłam i myślałam że tak będzie dobrze że w końcu mogę to zrobić...? Kolejne dni podejmowałam próby uśpienia w dzień 3 krotne ale bez efektu a nie chciałam go przetrzymywać żeby uniknąc płaczu bo po za przytuleniem nic innego zrobić nie mogłam i mimo że był śpiący, to polezał, poleżał ze mną ale nie zasypiał tylko schodził z łózka wydawało sie że jakby wypoczął ale za jakiś czas zas okazywał zmeczenie ale zasnac nie chciał. Ja miałam dla niego dużo czasu bo nic nie mogłam robić, więc sie z nim bawiłam, lezalam przy nim on sie bawił, ogladaliśmy, czytaliśmy ksiazeczki itp. ubolewam ze nosić go nie mogę ale jak on chce na ręce to go przytulam i tłumaczę dlaczego nie mogę.On dużo ogólnie przychodzi i siada mi na kolana- biore go. Po powrocie za szpitala wciąż też brał mnie za ręke i prowadzał po mieszkaniu ale to może taki etap bo innych też... Nocne spanie bez problemu było, bo spał z nami ale przy usypianiu, nie zawsze ale popłakał czasem chwilę, czasem zszedł z łóżka i jakoś pomału, sposobem spowrotem do niego wrocił ale to nie wiem czy wina rozstania czy poprostu buntu bo prędzej to tak różnie bywało ale maż twierdzi ze jak mnie nie było to w ogóle nie było problemu ze spaniem zarówno w dzień jak i w nocy. I tak się zastanawiam że może jak wróciłam to nadal powinien usypiać maż, tylko że nie zawsze jest w domu (praca zmianowa) czy to nic złego że ja sie tym zajęłam ponownie? Wiadomo że tego chciałam bardzo bo sie za synkiem stęskniłam tylko cieżko stwierdzic co w jego główce za myśli. Bo tak z codziennego zachowania to po za odrzuceniem drzemek a co za tym szło moment marudztwa to wszystko było dobrze tylko że jak się bawiliśmy na dywanie to on nie siadał jak do tej pory na przeciwko mnie tylko mi na kolana...acha a co do spania w nocy to jednak bywało że baaaardzo sporadycznie budził sie z płaczem i czasem płakał kilka minut i czasem nie było wiadomo co z nim w tym momencie robić po przutulany się odpychał a odłożony wcale sie nie uspokajał wieć poprostu byłam przy nim głaskałam, a jak dał sie przutulić to tuliłam.... było to sporadycznie kilka razy i nie tak odrazu po moim powrocie więc nie wiem czy to miało zwiazek z rozstaniem czy tak poprostu...obecnie synek zasypia bez wiekszych problemów, sporadycznie okazuje bunt, w dzień nie śpi ale za to wczesniej chodzi spac, nadal woła do wspolnej zabawy,nadal go nie dzwigam ale zawsze go biore na kolana jesli mogę, dużo sie tulimy wiec jakby wszystko ok ale ten czas po moim powrocie trochę mnie niepokoi i nie wiem czy dobrze robiłam że tak odrazu zajmowałam sie dzieckiem czy on nie powininien sie ze mna oswoić ale wtedy wydawało mi sie ze tak jest dobrze, ze w koncu możemy wrocic do tego jak było, dodam tylko ze czasem przy usypianiu bylismy z mężem oboje a to wcale nie znaczyło żesynek nie zapłakał... pozdrawiam:)
  11. tylko na tych postojach mały się chyba nie odpręza tylko męczy jeszcze bardziej bo i tak z samochodu za brdzo się nie wyjdzie i mimo że my stoimy dam mu piers, popatrzy w okno z kolan to jak mamy dalej jechać to protestuje wkładany do fotelika jakjuż zapięty to spokojnieszy ale najszczęśliwszy nie jest a my jedziemy dalej żeby w końcu dojechać i wyjśc z auta i wtedy wszyscy są szczęśliwi a tak z ciekawości- co ile godzin robicie postoje?
  12. ograniczyć podróze... te 200km to do moich rodziców za którymi tęsknie bardzo a oni za wnukiem, oni przyjechać nie mogą ale jeździmy rożnie czasem raz na dwa miesiace a czasem dwa razy w miesiacu- zależy a krótsze trasy pokonujemy częsciej bo zakupy, lekarz... czasem trasa 4 km też jest niespokojny myśle że nie lubi fotelika... no ale co,nawet jeśli te podróze nie sa dla niego jakies przyjemne bardzo, chociaż bywają i takie że jedzie nie śpi ale jest spokojny, grunt żeby samochód jechał, bo postojów nie znosi ale w domu jest baaaardzo często przy piersi mamy, w zasadzie dużo czasu poświęcam dziecku, tulę, bawie się z nim i w ogóle to chyba nawet te niespokojne podróże chyba mu nie zaszkodzą nawet jeśli czasem chwilę popłacze?:(
  13. dzień dobry czy odpowie mi Pani na takie pytanie? jeśli w domu jest ktoś chory na raka i przyjmuję chemioterapię, która jak wiadomo z człowieka ulatnia się poprzez pot, mocz itp to jak to sie ma do przygotowanych posiłków już bez wzgledu na to jaki reżim higieniczny jest zachowany (w sensie czy odpowiedni dla chorych przyjmujących chemię) bo tego nie wiem ale czy będąc w ciąży i spożywając posiłki od takiej rodziny, które były mrożone a później odgrzewane, czy to jest dla mnie a w zasadzie mojego nienarodzonego dziecka bezpieczne? w sensie czy chemia ginie na skutek mrożenia czy gotowania, tak jak np bakterie, czy toksoplazmoza? pozdrawiam:)
  14. nie no pomysł z braniem na kolana nie wchodzi w grę, bo też się boję już wolę żeby płakał niż niedajboże mam go zabić, także wkąłdam go bezwzględu czy jade 3- 20 czy 200km do fotelika hmmm... z tego co piszecie to chyba mój synek poprostu tak ma, że jeśli uda się tak że śpi to jest oki a jak nie to przez chcil eda sie zabawić a później to już różnie, we wózku też tak jest wieć spacery sa w porze snu też staramy się jeżdzić w porach drzemek ale we wózku chyba jest mu wygodniej bo dłużej spi ja również staram sie go zabawiać, biorę ksiązeczki, zabawki, gazety(bardzo lubi ogladac), lubi też jeść suchy chleb więc biorę, śpiewamy, mówię wierszyki, mamy piosenkę zgraną którą bardzo lubi, patrzy na drogę a ja mu opowiadam co widać itp, niemniej jednak zabawi się na chwilę, poźniej posteka bo chyba ma dość mnie, bynajmniej takie wrażenie sprawia;-p więc dam mu spokój i albo się uspokoi albo dalej stęka znowu coś tam próbuję zagadać i się udaje albo i nie nie mówię że dziecko mi ryczy całą drogę ąz tak źle nie jest ale zdarzają się i takie momenty że popłacze chwilę dłuzej i w zależności czy można sie zatrzymać czy nie to stajemy dobrze ze to kieruję moj mąż bo ja bym stanęła chyba odrazu jak tylko zacząłby płakać;-p tak nie lubię jak płacze:(( eehh może z czasem będzie lepiej, dobrze ze w domu jest spokojnym dzieckiem:) tak miałąm zagrożoną ciąże, dużo leżałam a co to moze mieć wpływ?
  15. chociaż teraz sobie przypominam że czasem nawet płacze albo stęka na odcinku kilku km o suchą pieluszkę dbam zawsze więc to nie to gdyby nie było postojów na czerwonym świetle to myślę że spałby dłużej... może nie lubi podrózy albo to że ogólnie jest taki raczej niecierpliwy bo we wózku też spacer trwa poki spi poźniej trochę da się zagadać ale to juzwiem że długo nie potrwa więc zaraz kierunek dom w domu też żadne kojce, bujaki nie wchodzą w grę, jeśli juz to chwila alei tak trzeba go zabawiać wieć moze w tym jest problem i dlatego postoje nic nie zmieniają bo jak jest na rękach to oki a jak w foteliku a nie śpi to marudzi do tego jest bezsmoczkowy czaaaasem załapie ale to jak spac mu sie chce bo tak to nie bo traktuje go jako gryzak który wyrzuca po chwili
×
×
  • Dodaj nową pozycję...