Skocz do zawartości
Forum

Mil

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Londyn

Osiągnięcia Mil

0

Reputacja

  1. Ja jestem zdania, że dziecko powinno jak najwięcej chodzić boso - w końcu do tego te stopy są, do chodzenia :) Mój synek chodzi boso głównie, ćwiczy stopę na różnych powierzchniach i nie zauważyłam żadnych problemów z krzywizną nóg. W ramach ciekawostki mogę jeszcze napisać, że w Wielkiej Brytanii w ogóle nie ma w sklepach sztywnych kapci dla takich małych dzieci (znaczy około roku czy dwóch), są tylko buciki na dwór, ewentualnie miękkie paputki.
  2. Mil

    Majóweczki 2011

    Marlesia - sto lat! Nieobliczalna - gratulacje! A chorobie się nie daj, przetrzymacie :) Pamiętaj, z każdym nowym objawem bliżej do końca! Magart - strasznie się cieszę :) Wojtek zdjęcie z USG obracał we wszystkie strony i w końcu stwierdził, że nic ciekawego...
  3. Mil

    Majóweczki 2011

    Ależ macie dziewczyny przeboje z tymi chorobami... Wojtuś szczęśliwie zdrowy jest. Zdrówka Wam i Waszym dzieciakom życzę. Widzę, że nocnikowanie na tapecie - my też zaczęliśmy i Młody powoli łapie o co chodzi. Zdarza mu się jeszcze nasikać w majtki, ale dużą część sików i kupek łapiemy :) Czasem nawet w szmacianej pieluszce wychodzimy na dwór, ale jeszcze rzadko. Pytanie do Magart mam (nasze forumowe guru od lekarstw ): Czy ja mogę mojemu dziecku podać wapno? Bo wyskoczyła mu na kolankach jakaś wysypka, jestem pewna, że alergiczna (cała rodzina alergików, to się znamy...) - podejrzewam nową wykładzinę dywanową - ja od niej mam katar, moja siostra się dusi, mąż kaszle więc musi być tam coś co nas uczula, a Wojtek przez to nocnikowanie lata w samych majteczkach i skarpetkach, i bawi się na podłodze głównie klęcząc na kolankach, a pokarmowe alergie wykluczam, bo nic nowego mu ostatnio nie dawałam... No więc zmierzam do tego - czy półtoraroczne dziecko może wapno pić? A i muszę się Wam pochwalić - dziewuszkę będziemy mieć :) Oto i nasza Lusia:
  4. Mil

    Majóweczki 2011

    No, ja też dziś mojego dzidziulka widziałam :) Jednego, na szczęście Ma obie rączki, obie nóżki, serduszko mu bije i cały czas się kręci. Termin wyznaczony na 31 marca - będę miała dziecko na Wielkanoc :)
  5. Mil

    Majóweczki 2011

    Ja się czuje świetnie :) Mdłości żadnych, a poprzednio miałam, więc jest dobrze. Co ciekawe, brzuch mam już jak w piątym miesiącu! Jeszcze się okaże, że bliźniaki, hihi...
  6. Mil

    Majóweczki 2011

    Gratulacje Magart! Też wam się chciałam pochwalić - dziesiąty tydzień u mnie. I napisać wam, że u nas wszystko w jak najlepszym porządku, Wojtuś rośnie jak na drożdżach, coraz bardzie przemyślny się robi :) Tylko mówić nie chce - parę podstawowych słów, jakieś mama, am, bam, halo i takie tam tylko mów. Za nic się nie chce nauczyć mówić "daj"! Tylko robi "yyyyy" i pokazuje palcem, paskuda mała :P A teraz na ponad miesiąc jedziemy do Polski, może się nauczy mówić "babcia" (albo coś na kształt), bo dziadzia jest jednym z niewielu słów które wypowiada chętnie i babci przykro. Wiedzcie, że czytam was regularnie, tylko z pisaniem u mnie ciężko... Nieobliczalna, Siupka - zdrowia życzę waszym dzieciaczkom. Paskudne te choróbska są. Wojtek ostatnio dostał wysypki, stracha nam narobił co niemiara, bałam się, że to coś zakaźnego i może być nieciekawie dla maleństwa w brzuchu, ale okazało się, że to tylko trzydniówka... Aguśka - mój tez śpi raz. I do tego tylko półtorej godziny! Nie mam tak dobrze jak wy! :P Trzymajcie się dziewczyny i pamiętajcie, że o was pamiętam!
  7. Ja to mogę najwyżej opowiedzieć jak było u mnie :) Mój Wojtuś też dużo pił w nocy, a do tego jak tylko byłam w domu to nie chciał nic jeść prócz mojego mleka. Miał wtedy 11 miesiecy... Wiadomo - jedenastomiesięczny maluch powinien jeść inne rzeczy, nie tylko mleko, więc zdecydowałam się odstawić. Tak się złożyło, że akurat miałam parę spraw do załatwienia i Młody zostawał na cały dzień z Tatą, rano nakarmiłam i poszłam, a wróciłam jak już spał. Przed spaniem dostał butelkę - to darzało się wcześniej, bo czasem kilka razy zostawiałam go wieczorem z kimś innym i nigdy nie miał nic przeciwko butelce. Tyle, że potem budził się w nocy na pierś - pierwszy raz około 22 (do dziś wieczorne mleko pije na dwa razy - o 20 pół porcji i drugie pół wtedy jak my sie kładziemy). No i o tej 22 zrobiłam małą butelkę mleczka i na wszelki wypadek poszliśmy do Niego razem jak się obudził, żeby to Tata dał mu mleko. Na śpiąco nie protestował. Potem w ciągu nocy jak się przebudzał to podawał mu wodę i przytulałam, nad ranem dałam znów butelkę. A od rana, jak już był przytomny, a nie w pół śnie tłumaczyłam mu, że mamusia już nie ma mleczka i zajmowałam go czymś innym. Po dwóch dniach już nie proponował, żebym mu dała. No, ale był trochę mniejszy niż Twoja córeczka... Więc nie wiem czy Ona też tak szybko zapomni. Moje rady: - uciąć raz. Po prostu przestać karmić. Ja próbowałam najpierw ograniczyć i niby Wojtuś pił już tylko rano i w nocy, ale nagle zaczął domagać się o każdej porze. Jak odstawi się całkowicie to można mówić, że mleczka już nie ma, jak się ograniczy to brak argumentów (no bo jak to - teraz jest, a za godzine nie będzie, a potem wieczorem znów jest? Dziecko jest zdezorientowane) - poprosić o pomoc - być może nie będziesz już dawać dziecku butelki, bo jest duża, a może będziesz, nie wiem, ale na pewno będziesz jej dawać jakoś mleko. Może niech to "inne" mleko daje Tatuś? - dużo przytulać! Żeby córka wiedziała, że chociaż mleczka już nie ma to mam jest dalej, miękka, pachnąca i kochana. - absolutnie nie rezygnować ze wspólnego spania - powód ten sam co wyżej. My śpimy razem odkąd Mały się urodził i wiem, że nawet jeśli w dzień się nie "doprzytula", to nadrobi w nocy. Teraz też jestem w ciąży i zamierzamy po porodzie spać we czwórkę! - zacisnąć zęby i być konsenwentnym. Mimo bólu... Bo bez konsekwencji to się robi błędne koło i jest coraz cieżej (wiem, bo próbowałam odstawiać powoli, najpierw ograniczając, już pisałam chyba...) - dużo się bawić, zajmować uwagę czymś innym w czy mama bierze udział - tak samo, żeby mama była, żeby córeczka wiedziała, że mama jest zawsze jak potrzeba i nie trzeba pić mleka, żeby mieć mamę dla siebie. - tłumaczyć. Jednym z powodów dziecięcego płaczu jest zdezorientowanie. Ja będzie wiedziała co co chodzi (Mama nie ma już mleka itp.) to będzie jej łatwiej. Nikt nie lubi jak się mu nie mówi co się dzieje, prawda? Mam nadzieję, że trochę chociaż pomogłam :) Dacie radę!
  8. Mil

    Majóweczki 2011

    Czytam! Regularnie :) Dziękujemy razem z Wojtusiem :)
  9. Mil

    Majóweczki 2011

    No nieźle dziewczyny - wszystko już przyszykowane do świąt... Ja jestem ze sprzątaniem daleko w lesie, ale stwierdziłam, ze olewam system i nie będę się wysilać. Tyle, że jutro czeka mnie wieeelkie pranie. A dzisiaj prezenty kupiłam dla męża i dla Wojtulka. Wojtulkowi bębenek, bo się ostatnio nauczył stukać łapką w stół :) A w ogóle to kiepsko jest, z teściową się pokłóciłam. I to tak poważnie... Poszło o to, że trzy tygodnie temu kupowaliśmy jej bilet do Londynu na luty, bo oni nie maja karty kredytowej i mieli nam od razu oddać pieniądze, bo mówiłam jej, że to kasa, którą mamy odłożoną na mieszkanie, a oni przez te trzy tygodnie nie mieli czasu dupy ruszyć i do banku pojechać, żeby pieniądze oddać. I w efekcie wczoraj zapłaciłam za mieszkanie z pieniędzy na jedzenie, a następna wypłata dopiero 23 grudnia. Do tego czasu z głodu nie umrzemy, ale kompletnie nie wiem jak mam pokupować jedzenie na święta i cokolwiek przygotować, tym bardziej, że mój mąż pracuje do późna i jeszcze w tym tygodniu 6 dni zamiast 5, więc zostaje sama z tym wszystkim... W końcu stanie na tym, że 23 wieczorem pojedziemy na zakupy świąteczne, w Wigilię nie będę wiedziała w co ręce włożyć, a w pierwszy dzień świąt padnę z przemęczenia. Jestem załamana. I jeszcze teściowa się na mnie obraziła, bo to przecież "nie jej wina, bo tata pracował i nie miał kiedy do banku jechać". Kurde, przez trzy tygodnie nie miał? Jej wina, bo w ich związku to ona ma zawsze ostatnie zdanie i teść bez instrukcji niczego nie zrobi. A poza tym to jej mówiłam jaka jest sytuacja i to ona mi powiedziała, że najpóźniej 5 grudnia wyślą. No a 5 grudnia wiadomo kiedy był. No to się wyżaliłam. A na święta, w sensie 25 i 26 to robię sałatkę jarzynową i ryżową, upiekę sernik i może jeszcze jakieś ciasto i usmażę górę małych kotlecików, bo u nas jest taki zwyczaj w święta, że nie robi się obiadu i innych posiłków jako takich tylko jest jedzenie naszykowane w lodówce i każdy sobie bierze jak jest głodny to na co ma ochotę. Jeszcze pewnie jakieś wędliny kupie i takie tam. Ogólnie zimna płyta i słodkości.
  10. Mil

    Majóweczki 2011

    Oj biedaki, wszyscy chorzy! My na szczęście drowi jesteśmy, a to aż dziwne, bo od paru dni wieje u nas niemiłosiernie i w związku ty Wojtuś ma areszt domowy. Kurujcie się, cobyście na święta ju wszystkie zdrowe były i dzieciaki też :) A ja pozałatwiałam wszystkie formalności i przepadło - 16 stycznia wracam do pracy... I zaczynam się martwić jak sobie moja siostra i Wojtuś beze mnie poradzą!
  11. Mil

    Majóweczki 2011

    Magart a czemu chcesz po powrocie do pracy zastępować mleko z piersi kaszką? Nie lepiej mlekiem, tyle, że modyfikowanym? Czy coś źle zrozumiałam? U nas schemat wygląda mniej więcej tak: - o 4-5 rano parę łyków z piersi, bo tatuś jak wstaje rano to Młody się budzi. - pobudka między 7 a 8 i mleko z piersi - około 10 (lub jeśli wstanie później, o 9 to około 11) - kaszka na moim mleku z owocami ze słoika - między 11.30 a 12 drzemka ( godzina do 1,5 godziny), przed drzemką parę łyczków z piersi - o 15 obiadek - o 16 znów drzemka i tradycyjnie parę łyczków przed snem - o 18 podwieczorek czyli owocki - o 19.30 - 20.00 (po kąpieli) pierś - o 23 pierś (czasem na dwie raty bo uśnie w trakcie i potem budzi się po godzinie jeszcze raz) Jeszcze wrócę do tematu teściowej... Magart - Ty to jesteś anioł a nie synowa, zresztą Siupka - Ty też. Ja bym się na żadne kompromisy nie zgodziła. Ale ja już jestem taka czarna owca :) Jakby mi teściowa kazała przygotowywać całą wieczerzę na Wigilię to bym podziękowała i została w domu. Na szczęście mam do teściowej daleko. A może nie takie na szczęście, bo wprawdzie święta mam od teściowej spokojne, ale za to w lutym na 10 dni do nas przylatuje... Jakoś nie mogę sobie wyobrazić 10 dni z nią pod jednym dachem... A jeszcze mam w perspektywie walentynki w jej towarzystwie... Na szczęście w tym samym czasie przylatuje też moja mama dla neutralizacji, więc może nie będzie tak źle... No i szczęśliwie już będę pracować, więc cztery dni z tego jej pobytu spędzę poza domem...
  12. Mil

    Majóweczki 2011

    Uuuff... Wreszcie skończyłam czytać. Ale Wy dziewczyny płodne jesteście! Trochę ponad miesiąc temu pojechałam na dwa tygodnie do Polski, 11 listopada wróciłam i od 11 listopada usiłuję przeczytać wszystko co napisałyście. Nareszcie mi się udało. Teraz trochę co u nas: Wojtuś nie ma jeszcze zębów, nie raczkuje, próbuje pełzać, ale kiepsko mu to idzie. Robi taką śmieszną figurę: przód kładzie na podłodze, opiera się łepkiem, podciąga pupę do góry, odpycha się kawałek, a na koniec szybko się podciąga na rękach, żeby zobaczyć jak daleko się przesunął i w efekcie wraca na to samo miejsce w którym był, bo przy prostowaniu rękami odpycha się do tyłu. Ewentualnie podnosi się na rękach i patrząc w dół na swój brzuszek zaczyna gadać, wygląda jakby na niego krzyczał "dlaczego nie chcesz się podnieść???". Za to siedzi już bardzo ładnie sam bez oparcia i sam się próbuje podnosić. Ale jego ulubioną pozycją jest pozycja stojąca, też próbuje sam wstawać z siedzenia i jak się nie ma czego złapać to mu wychodzi mostek. Karmię nadal piersią, ale Młody dostaje już trzy posiłki łyżeczką: kaszkę na moim mleku z owocami ze słoiczka rano, obiadek i owocki na podwieczorek. Do pracy wracam w połowie stycznia więc chce mu do stycznia wprowadzić jak najwięcej posiłków niezależnych od mojego mleka, żeby zostawić tylko karmienie przed spaniem, nocne i po przebudzeniu. Do tego albo będę odciągać tak jak teraz mleko na kaszkę rano, albo do kaszki wprowadzę mu modyfikowane. Po moim powrocie do pracy Wojtulek zostaje z moją siostra, która nie pracuje, więc problem niani albo żłobka mi odpada. Na szczęście... Nie zazdroszczę wam (Nieobliczalna, Magart) konieczności zostawiania malucha z obcymi :( Co do dbania o siebie to ja się staram regularnie wychodzić z domu - najczęściej z moją siostra jedziemy sobie połazić po sklepach i na kawkę. Dziecię pakuję do wózka, ona na starsze to już na nóżkach i jedziemy sobie albo do centrum handlowego, albo gdzieś. Niko (syn mojej siostry) od małego przyzwyczajony do kawiarni, więc się zachowuje dobrze, Wojtek też i jest fajnie :) A jak mój mąż ma wolne to wtedy jeżdżę sobie z nim gdzieś :) Malować się nie maluję, bo wolę dłużej pospać, ale osobiście nie uznaję chodzenia nawet po domu z brudnymi włosami i w powyciąganych dresach, bo bym się źle czuła, a jak byłam w Polsce to nawet u fryzjera byłam, zrobiłam sobie czerwone końcówki :) Zresztą, w Polsce mieliśmy tyle odwiedzania, że mi zbrzydło wychodzenia z domu na następny miesiąc. Dwa tygodnie urlopu, a tak męczące jakbym na dwa etaty robiła - jeden przy dziecku, drugi na wizytach. No ale raz na pół roku jeździmy, a z Wojtusiem jeszcze nie byliśmy to trzeba było odwiedzić całą rodzinę i wszystkich znajomych. Na nieszczęście jeszcze nam wizyta wypadła w okolicy 1 listopada, więc tym bardziej, jeszcze cmentarze... Ale się rozpisałam, ciekawe czy komuś to się będzie chciało czytać... Postaram się pisać częściej :)
  13. Mil

    Majóweczki 2011

    Ja nie prasuję, nie chce mi się. Magart, Annia - proponuję poczytać tutaj.
  14. Mil

    Majóweczki 2011

    Kakarika bluza jest od Pentelki, z Allegro: Pentelka KURTKA, BLUZA, POLAR M różne kolory !!! (1877445609) - Aukcje internetowe Allegro
  15. Mil

    Majóweczki 2011

    Kilka zdjęć mojego Wojtuśka:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...