Już od świtu u nas płacz,
bo Emilka nie chce spać!
Obudziła się dziś rano,
no i krzyczy: „Mamo! Mamo!
Coś się z moim noskiem dzieje!
Coś w nim pływa! Coś się leje!
Co to mamo? Powiedz, proszę!
Dłużej tego już nie zniosę!”
A że mądra ze mnie mama,
muszę być przygotowana,
by na każde jej pytanie
odpowiedzieć niesłychanie.
Zatem mówię: „Moja droga,
to w twym nosku, to nie woda,
ale katar masz kochanie,
śladu po nim nie zostanie,
bo mamusia twoja przecież,
ma najlepszy sprzęt na świecie.”|
Córcia usta otworzyła,
bo nadzwyczaj się zdziwiła.
Popatrzyła na Katarek,
wydusiła westchnień parę.
Mówi: „Mamo, działaj proszę,
bo kataru ja nie znoszę!”
Więc pobiegłam po odkurzacz,
wyciągnęłam też przedłużacz,
podłączyłam sprzęt kochany,
tak przez matki uwielbiany.
Ile było śmiechów, chichów,
gdy Katarek ssał po cichu.
Wydzielinę wciągnął całą,
trwało to chwileczkę małą.
Już szczęśliwa jest Emilka,
wystarczyła jedna chwilka,
by kataru się pozbyła
i znów dobrze się bawiła.
Z tej historii morał taki:
„Jeśli sprzęt masz byle jaki,
zainwestuj w mig w Katarek,
byś kataru nie miał wcale!”