U mnie była taka sama sytuacja, przez kilka miesięcy synek chorował, w nocy budził go duszący kaszel. Pediatra oczywiście przepisywała za każdym razem antybiotyki, ponieważ pierwszy rok Oluś chodzi do przedszkola lekarka wymyśliła sobie, że to to na pewno zaraża się w przedszkolu. No więc były co 2-3 tygodnie różnorakie antybiotyki, które wcale nie pomagały...
po kilku miesiącach intensywna kuracja "wzmacniająca odporność"i miesiąc przerwy w przedszkolu żeby organizm nie miał styczności "z zarazkami w takich ilościach", oraz pomysł z podcinaniem migdałków, bo 'może to być przyczyna'...
Ale "Może" jakoś mnie nie przekonało. Miałam dość, ponieważ NIC nie pomagało, poszłam na konsultacje do lekarza pediatry i specjalisty chorób płuc. Okazało się, że wszystko ma podłoże alergiczne a Olek jest całkowicie zdrowy, więc przez cały ten czas antybiotyki były zbędne.
od kilku tygodni daję synkowi zyrtec i rzeczywiście, łagodzi wszystko. Zrobiliśmy testy i okazało się że jest uczulony na kilka powszechnych i codziennie spotykanych rzeczy... apeluję do wszystkich mam : nie ufajcie bezgranicznie jednemu lekarzowi. konsultujcie :]