Witam drogie Aniołkowe mamy.
Gdyby wszystko poszło tak jak planowałam mój synek Antoś obchodził by dziś swoje pierwsze urodzinki. Nie mogę uwierzyć, że minął rok gdy, pierwszy i ostatni raz w życiu, trzymałam go na rękach. Jedyne co mi po nim zostało to kilka zdjęć ze szpitala i wspomnienia, gdy był jeszcze częścią mnie. Cały czas zastanawiam się jak by wyglądał teraz. Czy już by chodził, mówił. Budził by mnie w nocy czy całą przesypiał? Do kogo byłby bardziej podobny. Do swojego ojca czy, może jednak chociaż trochę, do mnie? Niestety już się tego nie dowiem. Dziś nie ruszam się z łóżka. Nie poszłam do pracy. Nie dała bym rady spędzić dzisiejszego dnia wśród innych ludzi. Zwłaszcza takich, którzy nie rozumieją tragedii, która nas dotknęła. Sami tego nie przeżyli, więc nie mogą zrozumieć tego co przeżywamy na codzień. A zwłaszcza w dniu, który powinien być szczególny dla nas i naszego aniołka. Najgorsze jest to, że nie mogę iść nawet go dziś odwiedzić. Od kilku miesięcy mieszkam na terenie Anglii i w Polsce byłam ostatni raz 4 miesiące temu. Na szczęście 24 lecę na dwa tygodnie do Polski więc spędzę tyle czasu ile tylko dam radę przy moim maleństwie. Już nie raz słyszałam jak kobiety mnie obrażają z tego powodu. Bo " gdybym chciała to przyleciała bym chociaż na jeden dzień", "co z tego że bylety kurewsko drogie, one by się zapożyczyły byle by być". Słyszałam już, że według innych pań wcale tego dziecka nie chciałam i nie kochałam go. Że nie powinnam myśleć o następnych dzieciach skoro nawet tego nie chciałam i dziewczyny takie jak ja nie powinny zachodzić w ciążę. Tylko skąd one mogą wiedzieć co ja przeżywam? Jak bardzo muszę się starać, żeby podnieść się z łóżka i funkcjonować.