Skocz do zawartości
Forum

Aniołowie

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Sedinum

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Aniołowie

0

Reputacja

  1. A co to niby miałoby znaczyć, że imię jest katolickie? Absurd...
  2. kazik78K zakupy po pracy to nie wiem czy można traktować jako wychodne :) Zależy od podejścia - mój Mąż uwielbia mieć godzinkę na zakupy, kiedyś po pracy, a od czasu zajmowania się Synkiem, kiedy ja jestem w domu. Dla Niego to relaks jak wyjście do kina czy na kawę ze znajomymi.
  3. Witamy po przerwie! Jesteśmy już w domu i powoli przyzwyczajamy się do powrotu do pracy i codziennych obowiązków. Wycieczka udała się wspaniale - mały był zdecydowanie grzeczniejszy niż w domu i nieźle znosił dolegliwości ząbkowe... Ja do pracy od października - Mąż chce jeszcze zostać z Synkiem, przynajmniej do końca roku.
  4. Pojeździliśmy po Europie i spotkaliśmy wielu ojców, którzy także prowadzą takie pamiętniki i albumy. Mój wciąż z zapałem zapisuje, wycina, wkleja. Czytam pamiętnik z pierwszych dni naszego Synka i w życiu nie miałam w ręku wspanialszej lektury. Cudowne! :)
  5. Ulla reagować trzeba i to pewne ale niestety my wszyscy żyjemy w takim biegu i z taką ilością zadań do zrealizowania że i takie sytuacje się zdarzają - NIESTETY mimo że nie powinny wcale Nie przesadzałabym ze stwierdzeniem: "my wszyscy żyjemy w takim biegu...". Po pierwsze - znam wiele osób (i zapewne nie jestem tu osamotniona), które już dawno odcięły się od wyścigu szczurów, prowadzą spokojne życie zgodne jedynie z rytmem ich wewnętrznego zegara. Po drugie - to kwestia priorytetów. Można być zapracowanym, można być zestresowanym, choć to porażka życiowa, ale trzeba mieć też priorytety - konkretną piramidę wartości. Dziecko, rodzina, zdrowie są najważniejsze. Drugi człowiek również - widzę, że potrzebuje pomocy, staję i pomagam, bo byłoby miło, gdyby kiedyś ktoś zatrzymał się, kiedy ja będę potrzebowała pomocy... Czym innym jest zapomnieć zamknąć drzwi lub zostawić włączone żelazko, chociaż to również znaki ostrzegawcze o patologii wewnętrznej i zewnętrznej, o pochłonięciu przez materializm wypierający duchowość, a czym innym jest zapomnieć o dziecku. Czy ktoś - z ręką na sercu - mógłby na tym forum napisać, że kiedykolwiek zapomniał o swoim dziecku? Czyli napiszmy dosłownie: zapomniał, że ono istnieje? Ojciec zostawiający dziecko w samochodzie na parkingu czy matka zostawiająca dziecka na pontonie zapomnieli, że ich dziecko w ogóle istnieje... Dla mnie to niepojęte.
  6. Dziubala, wybieramy się na wycieczkę po Europie kamperem; w planie mamy 4 przystanki na trasie Niemcy-Austria, ale nie zamykamy się na dodatkowe atrakcje po drodze. Gdyby czas i fundusze pozwalały, to najchętniej nie wychodziłabym z kampera. Życzymy wszystkim udanych wakacji!
  7. es_ze No nie wiem jakiemu dobru służy to, co jest opisane w temacie, szczególnie ta biżuteria. I pisanie że nie robią nic "złego i nagannego" też do mnie nie przemawia, to jakieś relatywizowanie "bycia dziwnym", jako "bycia inaczej normalnym" :) Do Ciebie nie musi przemawiać, a Twoja opinia niczego tu nie zmieni. Nie ma czegoś takiego jak "relatywizowanie bycia dziwnym". W ogóle nie ma czegoś takiego jak "bycie dziwnym", jak i - z etycznego punktu widzenia, czyli obiektywnego - nie ma czegoś takiego jak "bycie normalnym" lub "bycie nienormalnym". Cieszę się, że moje słownictwo i styl wypowiadania spodobały Ci się, taka jest moja misja jako wykładowcy, ale należy umieć je odpowiednio stosować i starać się czytać ze zrozumieniem wypowiedzi innych (czasami zajmuje to dłużej, ale warto). Myślę, że jesteś na dobrej drodze! :)
  8. PS. Dziubala wytłumaczyła mi, że te zabiegi jednak różnią się od typowych zabiegów laserowych, stąd zapewne brak przeciwwskazań dla blondynki. Dziękuję za pomoc! :)
  9. Domi, kiedyś była sytuacja, że ojciec zapomniał zawieźć dzieciątko do przedszkola i ono zmarło w samochodzie na parkingu pod jego pracą. Głośna sprawa, na pewno większość słyszała. Do czego zmierzam? Poczytałam wtedy komentarze pod artykułem o tej sprawie i byłam w szoku - ile osób (rodziców) wypowiadało się, żeby nie oceniać negatywnie tego ojca, bo każdemu może się zdarzyć. Inna matka napisała, że często w natłoku obowiązków zapomina odebrać dziecko z przedszkola i dopiero w domu orientuje się, że coś jest nie tak; inna pisała, że to zupełnie naturalne, bo rodzice mają też inne problemy na głowie. Szok, szok, jeszcze raz szok i niedowierzanie. Tydzień temu w Kurierze czytałam, że rodzice, na wakacjach, zapomnieli, że ich (bodajże 10-miesięczne) niemowlę "pływa" na pontoniku i ono odpłynęło. Całe szczęście WPR zareagowało błyskawicznie widząc dryfujące maleństwo i jakoś udało się je uratować... Jaki rodzic wpada na pomysł pozostawienia niemowlęcia na pontoniku w wodzie, a sam wraca na koc??? Jestem załamana, z dnia na dzień widzę i czytam takie rzeczy, że tracę wiarę w ludzkość...
  10. Witajcie, my po rodzinnym weekendzie, wypoczęci i rozkochani, a przed nami kolejny tydzień i powoli szykujemy się do wyjazdu wakacyjnego. Pierwsze poważne wakacje z Synek - oj, co to będzie... Dopiero co pisałyśmy o "śmierdzących" rodzicach i opiekunach, a my wczoraj znowu widziałam bezmyślność jednej mamy. To nie zdarza się pierwszy raz, kiedy jestem świadkiem, jak mama pcha wózek na ulicę (na pasy), na innych ludzi lub nie pilnuje dziecka i nie patrzy, czy to już zielone czy jeszcze czerwone, tylko siedzi w oczami w telefonie! Ale wczoraj to już była przesada, mama z nosem w telefonie "spuściła" wózek ze schodów i całe szczęście krótkich schodów i dzięki Bogu, że w porę to zauważyła i jakoś jedną ręką chwyciła wózek, ale telefonu nie wypuściła, wysoko ręka uniesiona, a co! Ech, co za bezmyślność... Przecież tego na upały zwalić nie można! To też takie przykre, że tyle mówi się o macierzyństwie, o bezwarunkowej miłości mam, a nie da się ukryć, że urodzić dziecko, a być mamą to często różne rzeczy. I jeszcze w temacie wychowania, bo czytałam tu kilka interesujących wypowiedzi (innych tematów, postów), to zastanawiam się, na ile rodzić może sobie pozwolić w straszeniu dziecka. Dla mnie jest to nie do pomyślenia, choć wiem, że starsze pokolenie zna takie "strachy na lachy" typu: jak nie zjesz, to przyjdzie Cygan i cię porwie. Kiedyś w autobusie byliśmy świadkiem rozmowy mamy z córką, która - jak to dziecko - nie do końca umiała zachować się tak, jak tego oczekiwała od niej mama, ale wcale nie była niegrzeczna. A ta mama cały czas straszyła tę córkę, że jak się nie złapie i grzecznie nie stanie, to ją odda lub przyleci straszna czarownica, która zabiera złe dzieci. Nie do pomyślenia... Dla mnie nawet w żartach takie straszenie czy manipulowanie dzieckiem np. jak nie zjesz, to będę płakać, jest niezbyt dobre dla jego rozwoju emocjonalnego, ale może podchodzę do tego tak drastycznie, bo sama jestem bojaźliwa i nie wyobrażam sobie, żeby rodzice mówili do mnie: jak nie zjesz, to cię oddamy do domu dziecka. A jakie jest Wasze zdanie? Ściskam Was serdecznie, przesyłam też pozdrowienia od Męża i życzymy wspaniałego tygodnia! :)
  11. Dobrze, mam już odpowiedź. :) Szczegóły podam w wiadomości prywatnej, jeśli jest taka możliwość, bo nie wiem, czy na forum można reklamować usługi... Tutaj nadmienię tylko, że udało mi się potwierdzić informację, że w przypadku bardzo jasnych włosów (blond, rude i siwe) salon (a raczej producent technologii) zapewnia, że zabieg jest skuteczny.
  12. Postanowiłam wybrać się do szczecińskiego salonu i zapytać, jak to jest z tymi jasnymi włoskami. Skoro mają taką ofertę, skoro mnie nikt nie przekonywał, żebym z niej nie korzystała (a skorzystałam), to jeszcze jestem w stanie uzasadnić takie działanie wyciąganiem kasy, ale nie będę oceniała na wyrost. Dowiem się wszystkiego na miejscu i podzielę się tym z Wami. :)
  13. W sumie tak napisałam, że szedł z nią tatuś dziecka, ale pewności nie mam; po prostu szli za rękę i tak wywnioskowałam. Jednak to nieistotne, dobro dziecka i jemu nie powinno być obojętne. nindziowaMama Aniołowa masz rację ale ja to nie mogę też jak widzę markę co pycha wózek z maleństwem obok idzie drugie dzieciątko a ona z fajura w rece oj to takiej bym coś zrobiła O tak! Idzie z dzieciątkiem na zdrowy spacerek... Mnie obrzydza najbardziej, kiedy widzę, jak takie mamy z fają całują te swoje dzieci - poza szkodliwością tego nałogu (zwłaszcza w biernym wydaniu!), dochodzi też smród i zapewne posmak, a także niebezpieczeństwo przypalenia. Jak staram się nie oceniać ludzi, bo nie chcę (nie lubię) i nie czuję, bym miała do tego prawo, ale na punkcie "śmierdzących rodziców" jestem przeczulona i zawsze reaguje złością i smutkiem...
  14. Dla mnie najpiękniejsze i najsensowniejsze są imiona semickie (hebrajskie): Michał, Rafał, Gabriel, Jakub, Daniel, Adam, Bartłomiej, Ewa, Maria, Magdalena, Anna (Hanna) itd. Nasz Synek ma oba imiona semickie, a co ciekawe to mój Mąż również, tylko ja nieco odstaję, bo mam pierwsze etruskie, ale drugiej już semickie.
  15. Dziubala, bo najważniejsze jest jechać świadomie, czyli wiedzieć, czego chce się od takiej wycieczki (oraz zostawić miejsce na miłe niespodzianki, oczywiście ). Ludzie jadą w popularne miejsca, bo są popularne i tak naprawdę nie wiedzą, co chcieliby tam zobaczyć, co chcieliby tam porobić. Sąsiad rozbawił nas swoim narzekaniem, kiedy opowiedział, że wykosztował się na wycieczkę do Hiszpanii i stwierdził, że nic ciekawego nie było: "nawet śniadania jak Polsce", a kiedy zapytałam, czego oczekiwał po takiej wycieczce, to odpowiedział: "poleżeć na jakimś leżaku przy basenie i napić się zimnego piwka". Trudno się dziwić, że wykosztował się na coś, co ma na wyciągnięcie ręki u siebie; może poza Słońcem. Ale cóż - jego sprawa, a ja jakoś mu nie współczuję... A jak mówi moja Mama: na dobre piwko to tylko do Czech. Ale dzisiaj zdarzyło się coś, co na długo popsuło mi nastrój. Zapewne nie ja jedna byłam miałam nieprzyjemność podziwiać kobietę z brzuchem jak przed rozwiązaniem z fają w buzi... Akurat spacerowaliśmy z Mężem i Synkiem i jakoś mnie to tak poruszyło, że odezwałam się grzecznie z zapytaniem, czy ta młoda pani zdaje sobie sprawę, jakie konsekwencje może mieć jej zachowanie dla maluszka i co usłyszałam w odpowiedzi? "No i **uj". Tatuś obok, też lat naście, nawet się nie odezwał, choć spodziewałam się, że to on nas raczej zwyzywa lub nawet zaatakuje, ale nie. Tak mnie to zabolało. Ja rozumiem nałóg po kilkunastu latach, ale ile taka młoda dziewczynka może przyjmować tę nikotynę: rok, dwa, trzy? Ja rozumiem, że niektórym jest trudno, że czasami nie dają rady, ale przynajmniej mają świadomość tego, co robią, a tutaj totalna olewka. Może to naiwne z mojej strony, może jestem przewrażliwiona, ale w takich sytuacjach myślę o parach, które bardzo chcą mieć dzieciątko i zrobiłyby wszystko, żeby było zdrowe, że poświęciliby siebie, swoje zdrowie, a czasami i więcej, dla małego szkraba, a tu taki widok... :(
×
×
  • Dodaj nową pozycję...