Bajka o królewnie, siłaczu i witaminie D
***
Hen, gdzieś tam bardzo daleko, na samym końcu świata,
żyła królewna mała, piękna i bardzo bogata.
Król i królowa czule córeczkę swą rozpieszczali.
Każdą prośbę, każde życzenie szybciutko spełniali.
Wszystko by się pewnie szczęśliwie w tym państwie działo,
gdyby kochanej królewnie zdrowie dopisywało.
Niestety dziewczynka całe dnie tak słabiutka była,
że rzadko się uśmiechała i wcale nie bawiła.
***
W nocy nie mogła odpocząć i odnowić siły,
bo w snach koszmarnych straszydła ją ciągle budziły.
Od rana przez okno w zamku na słońce patrzyła,
bo chodząc w ogrodzie męczyła się i pociła.
Na śniadanie wymuszała, by dano jej słodycze,
prosząc: Ja kochana królewna tego sobie życzę!
A gdy pewnego dnia podano jej jajko na miękko
słabą rączką stłuc go nie mogła i nawet nie pękło.
***
Na obiad oraz kolację trochę potraw zjadała
lecz pod warunkiem, by szybko coś słodkiego dostała.
Trudno ją było przekonać do owoców czy mleka,
a bez zdrowego jedzenia może wyrosnąć kaleka.
Prawie strumyk łez wylała przez swego niejadka
coraz smutniejsza i zatroskana królowa matka.
Król niezwykle się zdenerwował w tej sytuacji
i dworskich medyków zwołał w celu konsultacji.
***
Medycy dziewczynkę zbadali, długo się głowili
i na koniec narady wszyscy zgodnie oznajmili:
Objawy waszej córki są nam bardzo dobrze znane.
Z powodzeniem można je wyleczyć rybim tranem.
Jeśliby królewna tłustego leku pić nie chciała
kości jej osłabną i krzywe nóżki będzie miała.
Nakazali, aby słodyczy dawali jej mało.
Zlecili spacery, owoce i dużo nabiału.
***
Królewna niestety tylko raz tranu spróbowała.
Potem nawet słyszeć o nim w ogóle nie chciała.
Z płaczem mówiła, że już woli być całkiem krzywa,
żeby tylko tego leku nie musiała zażywać.
Król z królową zechcieli jakoś temu zaradzić.
Postanowili znowu dworskich medyków sprowadzić.
Lekarze z nową bardzo dobrą wieścią przybyli,
bo znacznie lepsze, skuteczne lekarstwo wymyślili.
***
Stwierdzili, że oprócz tranu sporządzono taki lek,
który otrzymał nazwę medyczną: witamina D.
W krótkim czasie, kilka jej kropelek dziennie sprawi,
że zdrowie nieszczęsnej królewny całkiem się poprawi.
Dziewczynka jednak na każde lekarstwo krzyczała: Nie!
Na witaminkę D także uparcie mówiła: Bee…
Król nadal miałby ze swoją córką kłopot niemały,
gdyby jej groźne smoki w państwie nie przerażały.
***
Potwory te zabijał siłacz, rycerz bardzo znany,
którego sławili król, królowa oraz poddani.
Wezwano więc tego siłacza, co miał moc tak wielką,
aby na wystraszoną królewnę fachowo zerknął.
Dziewczynka zapytała: Skąd u Pana taka siła?
Powiedział: To jasne, witamina D to sprawiła.
Poza tym pragnę być silny więc zdrowo się odżywiam,
ćwiczę, dużo się też ruszam i na słońcu przebywam.
***
Przekonał królewnę taki wzór do naśladowania,
słuchała się odtąd rodziców, już bez narzekania.
***
Z każdej bajki, również z tej, ważny morał wynika,
aby zdrowe kości mieć, trzeba witaminę D łykać.