Poranek w Dzień Babci był koszmarny. Mały obudził się w nocy chyba z 7 razy. Nic nie pomagało, ani karmienie, ani kołysanie i przytulanie. Byłam z małym sama i już nie maiłam siły. O poranku bolała mnie głowa, marzyłam jeszcze o chwili snu, ale synek miał inne plany. Pozwoliłam mu się bawić u nas w łóżku i nagle to usłyszałam. Mój synek powiedział pierwsze słowo:) "dada" " dadadadadadada" Przestała mnie boleć głowa, sen przestał być ważny, a najgorszy poranek stał się najpiękniejszym jak do tej pory. Nigdy go nie zapomnę.