Skocz do zawartości
Forum

ile wazyły Wasze pociechy po porodzie


Żana

Rekomendowane odpowiedzi

WITAM WAS ja 20 października 2009 r urodziłam parke Julia 1750 g i 45 cm i Szymuś 2600g i też 45 cm :-)

15 Marca II KRESECZKI
28 Kwietnia PIERWSZY RAZ WAS ZOBACZYŁAM
27 Maja POMACHALIŚCIE PIERWSZY RAZ SWOJEMU TATUŚOWI
8 Lipca USŁYSZAŁAM WASZE SERDUSZKA
20 Października przyszliście na świat
20 Lipca 2010 SKONCZYLIŚMY 9 MIESIĘCY
20 października 2010 obchodzimy swoje pierwsze urodziny

Odnośnik do komentarza

bratgrzegorz
zana27
beybe29
Moj synek wazyl 4470:) i mierzył 56cm:)

:36_2_39: woooow to nieźle. Sn czy cc?
nie wyobrażam sobie żeby to miało być sn
zaraz po mnie na fotel weszla dziewczyna, ktora urodzila 4550 core, pare razy pisnela cicho i urodzila. ja wczesniej darlam sie jak szalona rodzac 3250 chlopca. duzo zalezy od budowy kosci, od progu bolu (od czasu porodu swoj prog oceniam na niezwykle niski) i od rozmiaru glowki dziecka

Odnośnik do komentarza

zana27
katarzyna3004
Mój synek ur sie w 35 tyg z wagą 2600g i 56 cm. O porodzie szkoda gadać, powiem zejestem jeszcze w fazie wmawiania wszystim ze mały rodzenstwa mial nie bedzie. Na szczescie jest cały i zdrowy :).

hehe niedługo zmienisz zdanie. Każda z nas tak mowiła :) Gratuluje zdrowego synka i pozdrawiam:)

Eh właśnie wpadłam na moją wypowiedz hehe :P
Dziś Fabian ma 8 miesięcy a ja nadal twierdze że 2 porodu nie przeżyje, może nie z bóluu bo ten jest zawsze do zniesienia ale ze strachu ze z dzieckiem będzie coś nie tak :(

To może opowiem teraz jak to było. Pierwszą ciążę poroniłam w 6 tygodniu nie bardzo mogłam się pozbierać, z drugą też od początku były cyrki. Staraliśmy się o maleństwo z pół roku jak już straciłam nadzieje i pomyślałam ze coś się pewnie ze mna stało po poronieniu zzaczął spóźniać mi sie okres, test ciążowy i 2 kreseczki. Pierwszy lekarz powiedział że nie jestem w ciąży i dał mi recepte na wywołanie miesiączki. Na następny dzień inny potwierdził ciąże był to już 6 tydzień. Wszystko dobrze się układało do czasu jak w 24 tyg nie dostałam skurczy, na szczęście leki pomogły ale szyjka się skróciła. Założyli mi pessar w 32 tyg lekar stwierdził że za moment moge urodzić i wysłał mnie do szpitala, dali mi sterydy żeby małemu rozwinęły się płucka. Wypuścili mnie na święta. Zaraz po miałam kontrole i mały na usg ważył ponad 3200g W sylwestra trafiłam do szpitala z bardzo mocnymi skurczami co 5 minut, trafiłam na położną jakąś straszną dopiero jak mój mąż na nią nakrzyczał przyjęła mnie na oddział. Zbadał mnie ordynator powiedział że mały nie waży więcej niż 2800g troche sie przestraszyłam. Noc sylwestrową spędziłam w łóżku szpitalnym z moim mężem przykuta do kroplówek które troszkę rozgoniły skurcze. Niestety zdjęli mi pessar. odłączyli mnie od kroplówek 1 stycznia wieczorem 2 miałam wyjść do domu czekając 5 tygodni ale w nocy odeszły mi wody. I już wtedy zaczęło się najgorsze :( skurcze bolesne jak cholera przewieźli mnie na porodówkę z racji nwego roku był jeden lekarz i to chyba nie bardzo doświadczony. Po 6 godzinach zwijania się z bólu skurczy brak i kochana pani doktor powiedziała mi że przewiozą mnie do innego szpitala oddalonego o 100 km śniegu po pas na ulicach, normalnie aż się popłakałam. Zadzwoniłam do męża i cóż miałam robić zapakowali mnie do karetki- urodzić mogłam w każdej chwili a w karetce jedna pielęgniarka i 2 sanitariuszy nawet nie dali mi położnej która wiedziałaby co robić. Powiem wam szczerze że to były najgorsze 2 godziny w moim życiu. Ludzi w karetce modlili się żebym im nie urodziła bo z małym byłoby ponoć krucho. Ale szczęśliwie dojechaliśmy do tego drugiego szpitala jeszcze mnie obcałowali że nie urodziłam i się zmyli, na miejscu czekał juz mój mąż- nie wpuścili go na porodówkę bo dziecko małe i może być kiepsko nikt nie może im przeszkadzać. Wiecie co i tam już było zupełnie inaczej, ludzie jacyś milsi bardziej się mną przejmowali do 12 mieli już 13 porodów, położna mi powiedziała żeby mnie zając czymkolwiek. A ja byłam strasznie nieznośna, bolało mnie strasznie ale nie krzyczałam, za to co pół godziny mówiłam położnej że rodze hehe. Bóle straszne, az w końcu położna powiedziała mi że nie musze lezec moge sie nawet turlac po podłodze jak ma mi to pomóc hehe ale ona mnie co chwile badac nie bedzie :P
O 12 mowie jej ze juz rodze, a ona ze na pewno nie ja ze tak ona ze nie ja ze tak ona ze nie, az wszedl lekarz i zaczal sie smiac i mowi ja cie zbadam ok, a ja juz mialam parte skurcze zajzal i mowi przyj, wyszlo na to ze 12 godzin miala 2 faza porodu a trzecia 5 minut. Mały od razu zaczął się drzeć a położnej wyrwało się ku*** ale ci lekarze Po****** żeby targać tu dziewczyne 2 godziny żeby urodziła pięknego chłopca. Mały dostał 10 pkt w skali apgar i dziś jestem jego szczęśliwa mamusią. Ale mówi wam poród to pikuś w porównaniu z tym co czułam jak lekarze powiedzieli mi że z małym może pbyć cienko :( Mój męzu już wspomina o 2 dziecku a ja nie mam ochoty znów bać się czy przeżyje czy już powinna pakować wszystkie rzeczy które dla niego kupiliśmy i organizować pogrzeb. Mam tak pewnie przez pierwsze poronienie i przez to że straciłam maleńkiego braciszka z winy lekarzy :( I tak wygląda moja niechęc do kolejnego porodu .

"When the loved one becomes a memory, the memory becomes a treasure."
http://www.suwaczki.com/tickers/7u22skjoa8gvuhnr.png
http://www.suwaczki.com/tickers/tb73anlijox8178d.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...