Skocz do zawartości
Forum

Jak radzić sobie po śmierci dziecka?


dysiak

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj,

Wiem, że to co tu piszemy nie ukoi Twojego bólu lecz chcę Ci powiedzieć co przeżyłam ja i jak wygląda obecnie moje życie. Otóż mając 17 lat zaszłam w ciążę. Miałam ciążę bliźniaczą, którą w 10 tyg straciłam. Jedno z dzieciątek miałam na ręce gdy poroniłam gdyż biegłam na WC aby nie zaplamić łóżka. Maluszek miał może z 10 cm, główkę, rączki, nóżki... Coś strasznego. 2 lata później zaszłam w ciąże i przeżyłam to co Ty. Teraz 5 lat po pierwszym poronieniu biega koło mnie 2,5 letnia córeczka. Jestem najszczęśliwszą mama na świecie ale to nie dlatego, że ją mam ale dlatego, że ja mam pomimo wszelkich zakazów lekarzy. 2 poronienie było w kwietniu 2007 r i lekarze zawsze mówią, że trzeba conajmniej 6 m-cy odczekać aby zajść znowu w ciążę a ja po 2 m-cach przez przypadek zobaczyłam 2 kreski na teście ciążowym ( to był czerwiec ). I każdy lekarz mówił, że nigdy tego dziecka nie urodze bo ciąża jest bardzo wczesna a ja wbrew wszystkiemu 9 m-cy później urodziłam piękną zdrową dziewczynkę, która ważyła aż 3.600 kg. Proponuję Ci teraz nie poddawać się! Jeszcze najpiękniejsze chwile przed Tobą a i wierzmy w to, że wszystko się ułóży... Trzymam kciuki z całego serca i bardzo mi przyktro, że musiałaś przez to przejść... Powodzenia!

http://www.suwaczki.com/tickers/kjmnej28fejemu8d.png

Odnośnik do komentarza

Hej jestem własnie po wizycie u lekarza wszystko ok. Jestem w 6dc i mój lekarz powiedział że medycznie nie ma uzasadnienia ile trzeba odczekać jest dużo kobiet które zachodzą w ciąże po poronieniu jeszcze przed miesiączką.Wykluczył u mnie wadę genetyczną ponieważ mam doje zdrowych dzieci jaka była przyczyna nie wiadomo byłam przeziębiona powiedział że może to wina wirusów nie wiadomo dlaczego tak się stało.Mam być dobrej mysli i nie powinnam brać pod uwagę tego co się stało i mogę zacząc się starać.To głupie ale dziś czuję się bardzo szczęsliwa jak by mi skrzydła urosły może uda się w tym cyklu.Jutro wyjeżdżamy z meżem w góry tylko we dwoje.Musi być dobrze w końcu wiara czyni cuda

:angel_star:5.07.2010 :angel_star:15.11.2010
http://www.suwaczki.com/tickers/iv09gu1ro3pr0c1n.png

Odnośnik do komentarza

Witam!
W tą niedzielę minął miesiąc jak urodziłam w 30 tyg.mojego Kacperka.Jak przyjechałam do szpitala to jeszcze miałam nadzieję,nie czułam jego ruchów ,ale serdudzko biło.Niestedy zmarł po paru godzinach.Do tej pory obwiniam się ,że mogłam zrobić coś wcześniej.Wracam pamięciom do czasu ciąży i doszukuję się tego co zrobiłam żle,czym mu zaszkodziłam.Jak wykazała częściowa sekcja ,Kacperek był zdrowym dzieckiem.Lekarze powiedzieli,że jeśli byłby to 32 tydz.to by go ratowali po moim przyjeżdzie do szpitala.Nie wiem jak mam dalej żyć .Tak bardzo czekaliśmy na to maleństwo.Teraz czuję się tak jakby zawalił się cały nasz świat.

Odnośnik do komentarza

Witaj obwinianie tutaj nic sie nie da a tylko spowoduje ,że będziesz czuć się coraz gorzej .Wiem ,że to straszna strata twój synuś powinien żyć i to strasznie niesprawiedliwe że nas spotykaja takie rzeczy a niektóre baby rodzą i mordują swoje dzieci.Strasznie to wszystko niesprawiedliwe.Przepraszam ale mam dzis też kiepski dzień chciałam dodac ci otuchy ale chyba nie wyszło.

:angel_star:5.07.2010 :angel_star:15.11.2010
http://www.suwaczki.com/tickers/iv09gu1ro3pr0c1n.png

Odnośnik do komentarza

cześć dziewczyny,
bardzo dawno mnie tutaj nie było...nadal chodimy na różne badania, chociaż każdy mówi, że etap śmierci mojego synka powinnam zamknąć i strać się żyć nadal i jeżeli chcę mieć dzieci to skupić się na dojściu do siebie dla siebie i przyszłych dzieci........ to jednak nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, że to poprostu nie możliwe....nie chcę zapomnieć mojego synka za bardzo pragnęłam Go, bardzo dużo dla mnie znaczył i znaczy i wiem, że dla mnie jest najukochańszym skarbem, jeżeli będe mieć kiedyś dzieci to nie znaczy, że o nim zapomnę, codzinnie mu powtarzam jak bardzo go kocham i jak tęsknię i jak bardzo nie mogę pogodzić się z jego śmiercią, ten ból jest naprawdę najgorszym cierpieniem dla człowieka.......... czas, cóż nadal czekam aż kiedyś minie chociaż jeden dzieć abym nie płakała, nie żebym zapomniała, żebym nie tęskniła....tylko abym już tak bardzo niepłakała....

mimo wszystko jesteśmy 1 krok dalej po 4 miesiącach w końcu zdecydowliśmy się na jednego lekarza a w moim przypadku to już dużo, nadal bardzo się boję...tak bardzo prqagnę wszystko cofnąć, wszystko zmienić.... tak bardzo mieć spowrotem mojego synka.........

życie jest bardzo niesprawiedliwe, bardzo :'(

Odnośnik do komentarza

Witam nazywam się Ola
25.08.2010 o godzinie 9.15 w 31 tygodniu ciąży straciłam mojego syneczka Adrianka.
Nikt nie wie czemu tak się stało. W piatek byłam na wizycie i wszystko było super a w niedziele od rana małego juz nie czułam. Próbowałam go budzić i byłam pewna że śpi. W poniedziałek poleciałam do szpitala i nie było tętna. To dla mnie jak koniec świata. W poniedziałek będą wyniki sekcji i może wtedy coś się wyjaśni.W ten dzień będzie też pogrzeb. Teraz tak mi go brak chciałabym go tulić całować a On tam sam gdzieś leży. Biorę Oxazepam ale to nic nie daje.Lekarze powiedzieli że przez stan zapalny organizm mógł go potraktować jak wroga i zwalczyć, może to być wina niewydolnego łożyska. Powiedzieli że z wyglądu był normalnym dzidziusiem z czarnymi włoskami wagą 1850 gram i 40 cm. Ja go kocham i zawsze będzie w moim sercu. Nie wiem czy kiedykolwiek się pozbieram.

Szymonek jest już z nami.
Miłość matki to siła, która sprawia, że zwykły człowiek potrafi dokonać rzeczy niemożliwych.
http://www.suwaczki.com/tickers/82do3e5emigsm8f5.png
:Aniołek: Kochamy Cię Adrianku(34tc) . Na zawsze w naszych sercach

Odnośnik do komentarza

alexanti
Witam nazywam się Ola
25.08.2010 o godzinie 9.15 w 31 tygodniu ciąży straciłam mojego syneczka Adrianka.
Nikt nie wie czemu tak się stało. W piatek byłam na wizycie i wszystko było super a w niedziele od rana małego juz nie czułam. Próbowałam go budzić i byłam pewna że śpi. W poniedziałek poleciałam do szpitala i nie było tętna. To dla mnie jak koniec świata. W poniedziałek będą wyniki sekcji i może wtedy coś się wyjaśni.W ten dzień będzie też pogrzeb. Teraz tak mi go brak chciałabym go tulić całować a On tam sam gdzieś leży. Biorę Oxazepam ale to nic nie daje.Lekarze powiedzieli że przez stan zapalny organizm mógł go potraktować jak wroga i zwalczyć, może to być wina niewydolnego łożyska. Powiedzieli że z wyglądu był normalnym dzidziusiem z czarnymi włoskami wagą 1850 gram i 40 cm. Ja go kocham i zawsze będzie w moim sercu. Nie wiem czy kiedykolwiek się pozbieram.

Bardzo Ci współczuje, chociaż wiem, że żadne słowa Ci nie pomogą.
To jest strasznie niesprawiedliwe.
Przeżyłaś straszną tragedię i wiem, że nie jest łatwo się pozbierać.
Ale my kobiety jesteśmy silne i na pewno sobie poradzisz Kochana. Chociaż na pewno nigdy nie zapomnisz.

Tulę Cię mocno.

http://fajnamama.pl/suwaczki/w7e0oow.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bfaregz2mib36tc2.png

Odnośnik do komentarza

alexanti
Witam nazywam się Ola
25.08.2010 o godzinie 9.15 w 31 tygodniu ciąży straciłam mojego syneczka Adrianka.
Nikt nie wie czemu tak się stało. W piatek byłam na wizycie i wszystko było super a w niedziele od rana małego juz nie czułam. Próbowałam go budzić i byłam pewna że śpi. W poniedziałek poleciałam do szpitala i nie było tętna. To dla mnie jak koniec świata. W poniedziałek będą wyniki sekcji i może wtedy coś się wyjaśni.W ten dzień będzie też pogrzeb. Teraz tak mi go brak chciałabym go tulić całować a On tam sam gdzieś leży. Biorę Oxazepam ale to nic nie daje.Lekarze powiedzieli że przez stan zapalny organizm mógł go potraktować jak wroga i zwalczyć, może to być wina niewydolnego łożyska. Powiedzieli że z wyglądu był normalnym dzidziusiem z czarnymi włoskami wagą 1850 gram i 40 cm. Ja go kocham i zawsze będzie w moim sercu. Nie wiem czy kiedykolwiek się pozbieram.

cześć Olu,
ja rownież straciłam mojego synka w 31tc było to 13.05.2010 z tym, że u nas komplikacje jak się okazało wyszły po kilku dobach życia, żadne słowa nie dodadzą ci otuchy, żadne pocieszenie nie będzie wystrczające, żadne gesty i słowa nie zmniejszą twojej rozpaczy........ mi w dużej mierze pomógł mąż i to forum pozwalające wyrzucić z siebie całą złość, rozgoryczenie.... możesz tu wszystko napisać i nikt nie będzie cię krytykował ani umniejszał twojego bólu, musisz spróbować powiedzieć komuś nie tylko sobie w głowie o tym co przeżywasz to narawdę pomaga zobaczysz z czasem, moje serce nadal bardzo krwawi, nadal bardzo płaczę, nadal nie pogodziłam się z tym, nadal mam żal i pretensję o to, że moje dziecko zmarło......... ale też zmuszona byłam wrócić do pracy, do życia.... do rozpoczęcia wszystkiego od nowa, jest to trudne bo każdy cię obserwuje, nie wstydzę się łez, bólu, płaczu przy każdym dziecku, jest mi bardzo trudno się opanować ale niewstydzę się tego......... spróbuj wyrzucić z siebie a zobaczysz kiedyś, nie dziś i nie jutro ale kiedyś.......my musimy być silne......
ps jak będziesz chciała pogadać jestem..........po rostu jestem

Odnośnik do komentarza

alexanti
Witam nazywam się Ola
25.08.2010 o godzinie 9.15 w 31 tygodniu ciąży straciłam mojego syneczka Adrianka.
Nikt nie wie czemu tak się stało. W piatek byłam na wizycie i wszystko było super a w niedziele od rana małego juz nie czułam. Próbowałam go budzić i byłam pewna że śpi. W poniedziałek poleciałam do szpitala i nie było tętna. To dla mnie jak koniec świata. W poniedziałek będą wyniki sekcji i może wtedy coś się wyjaśni.W ten dzień będzie też pogrzeb. Teraz tak mi go brak chciałabym go tulić całować a On tam sam gdzieś leży. Biorę Oxazepam ale to nic nie daje.Lekarze powiedzieli że przez stan zapalny organizm mógł go potraktować jak wroga i zwalczyć, może to być wina niewydolnego łożyska. Powiedzieli że z wyglądu był normalnym dzidziusiem z czarnymi włoskami wagą 1850 gram i 40 cm. Ja go kocham i zawsze będzie w moim sercu. Nie wiem czy kiedykolwiek się pozbieram.

Tak bardzo mi przykro Olu. Bardzo Ci współczuje! Kochana jestem przy Tobie całym sercem..:36_2_58::36_2_58::36_2_58:

:angel_star: Żegnaj Aniołku 23.02.2010
Mamusia i Tatuś tęskni

Odnośnik do komentarza

Wyrazy współczucia dla wszystkich wspaniałych mam, które niesprawiedliwie utraciły swoje dzieci.

Ja straciłam dwóch wymarzonych synów: Miłoszka i Benjaminka, w sierpniu świętowalibyśmy ich 3 urodzinki.

Czasem mi się śnią, są śliczni, uśmiechają się, wierzę że kiedyś się spotkamy i ich przytulę z całych sił i będziemy razem. Póki co na zawsze są w moim sercu i myślach. Kocham Was!

To trzeba poprostu przejść, zmierzyć się z tą tragędią, stanąć twarzą w twarz z bólem, poukładać sobie świat od nowa.
Nic nie pomaga leki, alkohol....nic, tylko upływający czas....

ROKSANIA
http://s2.suwaczek.com/200103282080.png

LENUSIA
http://s4.suwaczek.com/200909042080.png

Odnośnik do komentarza

alexanti
Witam nazywam się Ola
25.08.2010 o godzinie 9.15 w 31 tygodniu ciąży straciłam mojego syneczka Adrianka.
Nikt nie wie czemu tak się stało. W piatek byłam na wizycie i wszystko było super a w niedziele od rana małego juz nie czułam. Próbowałam go budzić i byłam pewna że śpi. W poniedziałek poleciałam do szpitala i nie było tętna. To dla mnie jak koniec świata. W poniedziałek będą wyniki sekcji i może wtedy coś się wyjaśni.W ten dzień będzie też pogrzeb. Teraz tak mi go brak chciałabym go tulić całować a On tam sam gdzieś leży. Biorę Oxazepam ale to nic nie daje.Lekarze powiedzieli że przez stan zapalny organizm mógł go potraktować jak wroga i zwalczyć, może to być wina niewydolnego łożyska. Powiedzieli że z wyglądu był normalnym dzidziusiem z czarnymi włoskami wagą 1850 gram i 40 cm. Ja go kocham i zawsze będzie w moim sercu. Nie wiem czy kiedykolwiek się pozbieram.

tak mi przykro :( bardzo Ci współczuje! trzymaj się cieplutko ..

http://www.suwaczki.com/tickers/ug37gu1rg3syzdnn.png
http://s8.suwaczek.com/20081004650123.png
http://s4.suwaczek.com/200605253441.png

Odnośnik do komentarza

Ale co jest z nami nie tak??? Co sie dzieje z tym światem??? Kiedyś tak nie było. A teraz co chwile słychać o poronieniu.... Ja poroniłam w trzecim miesiącu, nie mogłam się z tym pogodzić. Jedyne co mi pomogło to wsparcie bliskich i nadzieja, że kiedyś będzie dobrze. Ginekolog powiedział mi tylko, że lepiej , że tak się stało niż dziecko by się urodziło i nie wytrzymało pierwszego tygodnia. Wtedy uważałam go za egoiste ale teraz wiem, że na pewno więcej bym cierpiała. Ja poroniłam w kwietniu a teraz jestem w trzecim tygodniu ciąży. Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Na pewno już nie zgodzę się na tak częste badanie USG i rady lekarzy prywatnych którzy wykorzystują nas i chcą wyciągnąć jak najwięcej kasy. Zanim wybierzecie lekarza dobrze go sprawdżcie, popytajcie się znajomych....
Po karzdej burzy wstaje słońce.... Trzeba żyć dalej. Współczuje Wam i wierze, że się Wam uda.

Odnośnik do komentarza

Ja swojego Aniołka MACIUSIA straciłam 15.07.2010r byłam w 25t.c malutki okrecił sie pempowinka Nie moge sie pogodzic z tym czemu to akurat stało sie dla mojego synka. Mam w sobie wielki zal jak i wspomniala kolerzanka czas działa na moja niekorzysc. wraz ze swoim partnerem bardo pragnelismy tego malenstwa. bardzo zazdroszcze swoim kolerzanka ktore własnie urodziły. rozrywa mi serce bo wiem ze ja nigdy nie wyjde na spacer ze swoim skarbem , nieprytule Go ani nie nakarmie ;(
Bardzo wam wszystkim wspułczuje utraty Aniołkow.
Chciałabym aby kazda z nas juz nie długo zaszła w cioze i urodziła zdrowego bobaska nalerzy nam sie to.... pozdrawiam i trzymajcie sie

Odnośnik do komentarza

wiecie ja mam rowniesz cos takiego ze jestem zła kiedy widze jak inne dziewczyny ciesza sie dziecmi szlak mnie trafia jak wstawiaja zdjecia na nk ze swoimi maluchami. wiem ze jest to niedobrze ale porostu mam w sercu taki zal ze nie moge sie opamientac. Postanowiłam isc do psychiatry poniewarz uzałam ze nie dam sobie sama z tym rady.Ciagle płacze. zyje by zyc to ze sie czasmi usmiechne to tylko głupie pozory tak naprawde to nie jest szczery usmiech. bardzo duzo zawdzieczam dla swego chłopaka bo tak na prawde to dzieki niemu jakos sobie daje rade. bardzo chcielibysmy zebym zaszła w ciazy za jakies puł roku ale tak sie boje zeby to sie nieprzytrafiło nam raz jeszcze poprostu bym tego nie wytrzymała.
CZAS NIE LECZY RAN ON TYLKO PRZYZWYCZAJA DO BULU ;(

Odnośnik do komentarza

ewelina2610
wiecie ja mam rowniesz cos takiego ze jestem zła kiedy widze jak inne dziewczyny ciesza sie dziecmi szlak mnie trafia jak wstawiaja zdjecia na nk ze swoimi maluchami. wiem ze jest to niedobrze ale porostu mam w sercu taki zal ze nie moge sie opamientac. Postanowiłam isc do psychiatry poniewarz uzałam ze nie dam sobie sama z tym rady.Ciagle płacze. zyje by zyc to ze sie czasmi usmiechne to tylko głupie pozory tak naprawde to nie jest szczery usmiech. bardzo duzo zawdzieczam dla swego chłopaka bo tak na prawde to dzieki niemu jakos sobie daje rade. bardzo chcielibysmy zebym zaszła w ciazy za jakies puł roku ale tak sie boje zeby to sie nieprzytrafiło nam raz jeszcze poprostu bym tego nie wytrzymała.
CZAS NIE LECZY RAN ON TYLKO PRZYZWYCZAJA DO BULU ;(

Bardzo Ci współczuje :( musisz przejść tę żałobę ...spróbować sie pogodzić z tym co Cię sptkało. Ja tak zrobiłam pogodziłam się i staram sie nie rozpamiętywać tego co się stało. Nie zazroszczę innym że mają dzieci, a ja nie.. chociaż czasem smutno mi z tego powodu, że nie dane mi było przytulić tej małej istotki. Zaczynam strania o własne jak nie będę próbował nigdy sie nie dowiem jak to jest mieć dzieciątko...ukochaną istotkę owoc wielkiej miłości. Zapraszam na wątek ..starania po poronieniach - co zrobić by donosić kolejną ciąże :)

http://www.suwaczki.com/tickers/ug37gu1rg3syzdnn.png
http://s8.suwaczek.com/20081004650123.png
http://s4.suwaczek.com/200605253441.png

Odnośnik do komentarza

U mnie dzis mija tydzien po poronieniu w 6 tyg.... zbieram sie do kupy powoli ale sie zbieram i to jest wazne.
Cos dla Was mam... bedziecie plakac czytajac ale to mi bardzo pomogło...

List Aniołka do Mamy

"Kochana mamo,
wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
Kidy byłem tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się, jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym powiadałaś gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde słowo ,każdą informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie zasypiałaś...marzyłem. Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne miejsca i Ciebie ,jak wyglądasz...
Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu było po dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny. Chyba nie – myślałem – bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny.. pomarszczony...no i po co mi te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie może być prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz, prosisz i błagasz.. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś poczuła, że ja tu jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się czarne. A mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na rękach, ale to nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wokoło mnie zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem ten sam, mały pomarszczony, z dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk. Witaj – powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że nie każde dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak bardzo mnie chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych małych Aniołków.
Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo. Płakałem tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty.
Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele zabawy i radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel wytłumaczył mi że nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi nie działają tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem. Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś ze bardzo cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy i ostatni. Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza powoduje, że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na górze istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślom. Mamo uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila. Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć się bo smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy tobie.
Kocham Cię mamo..."

Aniołek 6 tydz

:Płacz:
http://www.suwaczki.com/tickers/mhsvhdge54fl2flm.png
Odnośnik do komentarza

flor
U mnie dzis mija tydzien po poronieniu w 6 tyg.... zbieram sie do kupy powoli ale sie zbieram i to jest wazne.
Cos dla Was mam... bedziecie plakac czytajac ale to mi bardzo pomogło...

List Aniołka do Mamy

"Kochana mamo,
wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
Kidy byłem tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się, jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym powiadałaś gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde słowo ,każdą informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie zasypiałaś...marzyłem. Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne miejsca i Ciebie ,jak wyglądasz...
Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu było po dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny. Chyba nie – myślałem – bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny.. pomarszczony...no i po co mi te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie może być prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz, prosisz i błagasz.. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś poczuła, że ja tu jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się czarne. A mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na rękach, ale to nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wokoło mnie zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem ten sam, mały pomarszczony, z dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk. Witaj – powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że nie każde dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak bardzo mnie chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych małych Aniołków.
Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo. Płakałem tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty.
Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele zabawy i radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel wytłumaczył mi że nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi nie działają tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem. Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś ze bardzo cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy i ostatni. Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza powoduje, że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na górze istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślom. Mamo uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila. Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć się bo smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy tobie.
Kocham Cię mamo..."
To jest bardzo piekne... bardzo płakałam czytajac ten list:(
jednak kobietki musimy sie pocieszac tym ze nasze Malenstwa sa i zawsze beda przynas:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...