Skocz do zawartości
Forum

Kiedy okres po poronieniu?


Rekomendowane odpowiedzi

Razem razniej;-) Poronilam 1 maja ( w 5 tyg), lekarz zrobil mi usg, wszystko samo ladnie sie wyczyscilo...kazal wcinac folik...i nie martwic sie na zapas. Bylam chora..mialam temp-wiec mialo prawo tak sie stac. Normalnie co 28 dni mialam @...jak w zegarku. Uprzedzal mnie,ze troche moze sie teraz poprzestawiac... Dni plodne mialam o 2 dni pozniej niz zwykle...wiec dodalam sobie 14 dni i myslalam,ze dostane @....a tu nic! Piersi bola mnie juz od 7-8 dni...i wlasciwie duzo bardziej jak zwykle...ale podobno objawy tez moga byc lekko inne po poronieniu...wiec czekam...
Tobie zycze powodzenia...no i co najwazniejsze-pozytywnego nastawienia;-)
Serdecznie pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Olenka...bedzie dobrze...musimy wierzyc...Ty musisz!! Ja wiem....ze po takich przykrosciach pozostaje obawa i strach...ale moze warto pomyslec o czyms milym dla Was...np...wyjezdzie...gdzie bedziecie oboje wspirajac sie i odganiac smutki... Ja mialam lekkie komplikacje z zajsciem w 1 ciaze, staralismy sie (juz z bylym mezem) z rok...okazalo sie ze mam pelno torbieli na jajnikach, dostawalam leki, powoli wszystko wracalo do normy...ale tez nic nie wychodzilo...az w koncu zmeczona ciaglymi sprawdzaniami czy sa "2 kreseczki"...zaczelam odpuszczac tlumaczac sobie,ze moze to jeszcze nie czas....i w 1 miesiacu zoskoczylam. Teraz mam kochanego Kreciolka;-) Zycie bardzo mi sie skomlikowalo...ale powoli wychodze na prosta... Spotkalam bratnia dusze..najlepszego przyjaciela,ktory jest tez moja chyba najprawdziwsza miloscia... Zeby byc razem...jeszcze musimy pokonac troche zakretow ale jestem dobrej mysli... Dzidzi specjalnie nie planowalismy "na teraz"....chociaz jak okazalo sie...ze moze byc...szalelismy ze szczescia... Ja niestety zachorowalam, wysoka temp zrobila swoje...no i stalo sie... To byl lekki szok dla nas obojga... Nie planujemy nic do przodu...nie nastawiamy sie...zdajemy sie na los...ale mam nadzieje,ze kiedys bede mogla napisac...UDALO SIE NAM! Czego z calego serca tez Tobie zycze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Moze niektorzy musza troche poczekac na to swoje szczescie... NIE MARTW SIE PROSZE....BO TY TEZ SIE DOCZEKASZ...!!!! Ja w to wierze... Sporo przykrosci i trudnosci spotkalo mnie przez ostatnie 3.5 roku...ale wiem,ze nie mozna sie poddawac...i ile tylko sil...trzeba gonic te swoje zmory-bo kazdy jakies je ma...
JESTEM Z TOBA...i pewnie nie ja jedna trzymam za Ciebie kciuki!!!!!!!! wiec teraz Twoja kolej...GLOWA DO GORY!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

kochane!!!
ja tez przezylam strate w pazdzierniku w 12 tyg ciazy wiem co czujecie i wiem ze jest rzdne slowa nie pomoga i nie przyniosa ulgi........ale ja jakos sobie poradzilam ze strata i miare szybko sie otrzasnelam -chyba tylko dzieki mezowi wsparciu najblizszych i dobrej opieki w szpitalu ,ale ta rana zawsze zostaje w sercu........ale zycie toczy sie dalej i trzeba isc do przodu kochane!!!!!!!!!!!!teraz jestem znowu w ciazy!i dzisiaj mija 21 tydzien!dzidzia skacze i szaleje w brzuszku a w piatek moze sie dowiemy kto tam mieszka!!!
Dziewczyny nie martwie sie spozniajaca sie miesiaczka bo to troche trwa -ja czekalam ok 6 tygodni i myslalam ze zwariuje!!!do tego jakies glupie mysli mnie nachodzily i zle zrobilam bo zrobilam sobie test ciazowy ktory wyszedl pozytywnie ale to normalne zanim wszystko sie unormuje wiec nie robcie tego bledu co ja!!!!!!czekajcie cierpliwie a czas wszystko pokaze!!!!!!zawsze trzeba miec nadzieje ze bedzie lepiej!!!ja taka mialam i teraz jestem szczesliwa i z niecierpliwoscia czekam na nasze malenstwo!!!!!!!!!trzymajcie sie cieplo i nie dajcie sie czarnym mysla!!!!!jak co to piszcie postaram sie pomoc jak moge!

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sqps60piwd8ya.pnghttp://s3.suwaczek.com/200910304555.png

http://www.suwaczek.pl/cache/06ae8854e9.png

Odnośnik do komentarza

Evita31
Dziewczynki ja dziś wyszłam ze szpitala po zabiegu :(. Byłam w 7 tygodniu. Teraz zastanawiam się, dlaczego dziś już nie krwawię. Wczoraj pokrwawiłam trochr, przez noc plamienie, rano plamienie, a teraz już nic. Czy to normalne???

Cześć. Myślę że nic złego się nie dzieje. Ja też po zabiegu nie krwawiłam mocno i na drugi dzień już przestałam. Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko

Odnośnik do komentarza

Witam, poroniłam miesiąc temu w 7 tygodniu ciąży. Lekarz zalecił antykoncepcję żeby później łatwiej było zajść w ciążę (1 tabletkę wzięłam tydzień po zabiegu). W niedzielę skończyłam pierwsze opakowanie, a okresu jak nie było tak nie ma. Dziś już piątek, a w poniedziałek powinnam zacząć kolejne opakowanie. Czy któras z Was może miała taką sytuację? Czekać, czy może jednak powinien interweniować lekarz z jakimiś zastrzykami czy coś? Nie wiem czy zaczynać opakowanie jak okres sie nie pojawi :(
Proszę, pomóżcie.

Odnośnik do komentarza

ja dostałam @ w 34 dniu po poronieniu. był to "normalny" cylk, ze skokiem temperatury, jedyna różnica iż skok był nieco później niż zwykle - i dlatego miesiączka też nieco później

w kolejnym cyklu zaszłam w ciążę, obecni 8 t.c., z badania cytohormonalnego wyszł wyszła niedomoga lutealna (MI 0-85-15) więc biorę duphaston.

Odnośnik do komentarza
Gość April_01

Witam dziewczyny :)
Ja nie poroniłam, dowiedziałam się w 7 tygodniu ciąży, że nasze maleństwo nie rozwija się prawidłowo, że nie słychać bicia serduszka i płód jest za mały jak na ten tydzień ciąży... Czekaliśmy tydzień... to był najdłuższy tydzień w naszym życiu... kolejna wizyta u ginekologa i okazało się, że przez ten tydzień nic się nie zmieniło. Ciąża okazała się martwa. Moja ginekolog nie powiedziała mi dokładnie, że to o to chodzi ale na skierowaniu, które wypisała mi do szpitala poznałam łacińską nazwę, którą wcześniej wyczytałam gdzieś na necie... Ciąża martwa. W szpitalu zrobili mi badanie hormonu i okazało się, że ginekolog miała rację i szykowali mnie do zabiegu. Dostałam dwie tabletki po których nastąpiło poronienie. Od godziny 14:00 do 19:30 ogromny ból i skurcze, po 19:40 wizyta lekarza, szybkie badanie i przed 20:00 byłam na sali zabiegowej. Zabieg miałam dokładnie dnia 01 kwietnia 2011 roku. Dzisiaj tzn 02 maja 2011 roku nadal nie mam okresu. 05 maja mam kontrolną wizytę u ginekologa. Ale to raczej normalne, że nie mam jeszcze okresu? Czytam Wasze wypowiedzi i widzę, że każda ma inaczej. Wszystko chyba zależy od organizmu i jak te cykle wyglądały wcześniej. Pozdrawiam Was dziewczyny

Odnośnik do komentarza

roznie to bywa z okresem po lyzeczkowaniu. Ja mialam tę sam syuacje - najpierw tabletki poronne zalozone w szpitalu, po kilku godzinach szyjka sie otworzyla, doszlo do krwawienia i zaraz potem lyzeczkowanie. Okresu dostalam po 30kilku dniach, nie pamietam dokladnie, niemniej w zaleceniach poszpitalnych mialam info o kontroli ginekologicznej 2tygodnie po zabiegu - z racji tego ze zalecenia otrzymalam tez 2 tygodnie po zabiegu, to zanim sie umowilam do ginekologa minął kolejny tydzien - lekarz zrobił mi usg i stwierdził ze endometrium juz ladnie urosło i lada dzien moge sie spodziewac okresu. Nadszedl mega niespodziewanie - na szlaku w tatrach ;) bez zadnych zwiastujących bóli - ot po prostu szłam i nagle poleciało...

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sgu1r91dvis5v.png
http://www.freeblinkiesarena.com/Library/family/mommy/default/my_twins1.gif

Odnośnik do komentarza
Gość April_01

Ja wczoraj zamieściłam informację o mojej sytuacji, a już dzisiaj coś zaczyna się dziać, póki co od rana delikatny znośny ból w podbrzuszu i po lewej stronie dokładnie tam gdzie umiejscowiony był płód, oraz delikatne plamienie o brązowym zabarwieniu. Krwawienie pewnie dopadnie mnie jutro w pracy :/ Ja dostałam zalecenia żeby po 4 tygodniach wrócić do szpitala i odebrać wynik histopatologiczny i z tym wynikiem udać się do ginekologa prowadzącego na kontrolę. Wizytę mam umówioną na 05 maja ale najwyraźniej będę musiała po tygodniu odwiedzić swoją panią ginekolog ponownie żeby mogła mnie zbadać bo raczej z okresem to niewiele zdziałamy.

Odnośnik do komentarza
Gość April_01

Jestem już po pierwszej wizycie u ginekolog i po pierwszej miesiączce po zabiegu. Podczas wizyty u Pani doktor pierwsze o co zostałam zapytana to jak się czuję i jak moje samopoczucie... W sumie to nie wiedziałam jak mam jej odpowiedzieć. Jedna część mnie chciała na nią nakrzyczeć, że może dałoby się zrobić coś więcej kiedy jeszcze była szansa a nie czekać tydzień, a druga część mnie, nie wiem czy już pogodzona z sytuacją ale chyba taka odrętwiała część, po prostu powiedziała, że jakoś się trzymam, czasu nie cofnę, nie uratuję życia, które we mnie było i nic w zasadzie już zrobić nie mogę. Odpowiedziała, że no tak jest czasami organizm sam za nas decyduje czy płód przeżyje i będzie się rozwijał czy też nie, później usłyszałam to co czytałam gdzieś w internecie jak zazwyczaj lekarze wypowiadają się po takim zdarzeniu a mianowicie: lepiej że stało się to tak wcześnie niż miałaby pani przechodzić przez to w zaawansowanej ciąży (pomyślałam sobie a może ja wcale nie musiałam tego przechodzić tylko trzeba było inaczej zareagować...) Teraz mam chyba po prostu taki etap, że zastanawiam się co by było gdybym faktycznie poszła do innego lekarza może dałoby się coś zrobić. Zastanawiam się czy moje nastawienie miało na to wpływ, w ogóle zastanawiam się co mogło się stać że poroniłam. Mam słaby organizm? Za bardzo chciałam tego dziecka? Za bardzo mi zależało czy o co chodzi? Pani doktor po badaniu stwierdziła że wszystko ok mam tylko zrobić następujące badania: TSH, CRP, przeciwciała przeciwko toxo lgG i lgM (nie wiem co ta końcówka oznacza) Powiedziała mi że jeżeli wyniki okażą się dobre to nie muszę się u niej pokazywać przez następne pół roku chyba że planuje ciąże następną to pod koniec maja mogę zacząć brać folik przez trzy miesiące i się starać. Odpowiedziałam że nie będziemy się starać przez najbliższy rok i że zaczynam brać tabletki. Odpowiedziała: ok. Przepisała tabletki i tyle z mojej wizyty. Wiecie co jest najgorsze to że ja przynajmniej raz w tygodniu czytam sobie te wszystkie informacje jakie są w internecie na temat tego co działoby się z moim organizmem i z płodem gdybym nie straciła tego dziecka. Czasami jest dobrze a czasami myślę i myślę i myślę, to chyba nie jest normalne. Już prawie dwa miesiące a ja tęsknię i myślę cały czas, pomimo tego że życie toczy się dalej swoim rytmem. Niedługo moja długo odroczona obrona pracy magisterskiej, tydzień później nasz upragniony i wymarzony ślub, później wspólne życie, a ja nie potrafię dojść do ładu z tym co nam się przytrafiło, a wiem że powinnam, bo niby jak inaczej zacząć normalnie żyć i cieszyć się z tych codziennych drobiazgów które normalnie dawałyby mi tyle radości i energii. Razem z dzieckiem coś we mnie chyba umarło, boję się że przez to może zepsuć się znacznie więcej rzeczy w moim życiu. W czerwcu idę zrobić badania i zobaczymy co się okaże...

Odnośnik do komentarza

Iza_Flowerek
Jestem już po pierwszej wizycie u ginekolog i po pierwszej miesiączce po zabiegu. Podczas wizyty u Pani doktor pierwsze o co zostałam zapytana to jak się czuję i jak moje samopoczucie... W sumie to nie wiedziałam jak mam jej odpowiedzieć. Jedna część mnie chciała na nią nakrzyczeć, że może dałoby się zrobić coś więcej kiedy jeszcze była szansa a nie czekać tydzień, a druga część mnie, nie wiem czy już pogodzona z sytuacją ale chyba taka odrętwiała część, po prostu powiedziała, że jakoś się trzymam, czasu nie cofnę, nie uratuję życia, które we mnie było i nic w zasadzie już zrobić nie mogę. Odpowiedziała, że no tak jest czasami organizm sam za nas decyduje czy płód przeżyje i będzie się rozwijał czy też nie, później usłyszałam to co czytałam gdzieś w internecie jak zazwyczaj lekarze wypowiadają się po takim zdarzeniu a mianowicie: lepiej że stało się to tak wcześnie niż miałaby pani przechodzić przez to w zaawansowanej ciąży (pomyślałam sobie a może ja wcale nie musiałam tego przechodzić tylko trzeba było inaczej zareagować...) Teraz mam chyba po prostu taki etap, że zastanawiam się co by było gdybym faktycznie poszła do innego lekarza może dałoby się coś zrobić. Zastanawiam się czy moje nastawienie miało na to wpływ, w ogóle zastanawiam się co mogło się stać że poroniłam. Mam słaby organizm? Za bardzo chciałam tego dziecka? Za bardzo mi zależało czy o co chodzi? Pani doktor po badaniu stwierdziła że wszystko ok mam tylko zrobić następujące badania: TSH, CRP, przeciwciała przeciwko toxo lgG i lgM (nie wiem co ta końcówka oznacza) Powiedziała mi że jeżeli wyniki okażą się dobre to nie muszę się u niej pokazywać przez następne pół roku chyba że planuje ciąże następną to pod koniec maja mogę zacząć brać folik przez trzy miesiące i się starać. Odpowiedziałam że nie będziemy się starać przez najbliższy rok i że zaczynam brać tabletki. Odpowiedziała: ok. Przepisała tabletki i tyle z mojej wizyty. Wiecie co jest najgorsze to że ja przynajmniej raz w tygodniu czytam sobie te wszystkie informacje jakie są w internecie na temat tego co działoby się z moim organizmem i z płodem gdybym nie straciła tego dziecka. Czasami jest dobrze a czasami myślę i myślę i myślę, to chyba nie jest normalne. Już prawie dwa miesiące a ja tęsknię i myślę cały czas, pomimo tego że życie toczy się dalej swoim rytmem. Niedługo moja długo odroczona obrona pracy magisterskiej, tydzień później nasz upragniony i wymarzony ślub, później wspólne życie, a ja nie potrafię dojść do ładu z tym co nam się przytrafiło, a wiem że powinnam, bo niby jak inaczej zacząć normalnie żyć i cieszyć się z tych codziennych drobiazgów które normalnie dawałyby mi tyle radości i energii. Razem z dzieckiem coś we mnie chyba umarło, boję się że przez to może zepsuć się znacznie więcej rzeczy w moim życiu. W czerwcu idę zrobić badania i zobaczymy co się okaże...

Hej..
Wiem co czujesz... ja poroniłam w 21 T.C... i to bliźniczki.. strasznie to przezyłam... ale ja chcę zajść w kolejną ciąże jak tylko będę mogła najszybciej... nie wyobrażam sobie życia bez dzieci i teraz chcę ich jeszcze bardziej :)

Współczuję Ci bardzo i trzymaj się....

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie.
Mam do Was pytanie.
W sobotę, 2 lipca 2011 r. poroniłam. Tego dnia miałam również wykonany zabieg łyżeczkowania. Krwawiłam przez sobotę, niedzielę. Od poniedziałku (4 lipca) do dziś (7 lipca) jedynie plamiłam. Ale teraz pobolewa mnie brzuch i widzę, że znów krwawię. Czy to normalne? Nie sądzę, aby był to już okres... Mam jedynie nadzieję, że ze mną nic złego się nie dzieje z tego powodu, że znów zaczęłam krwawić...
Bardzo proszę o odpowiedź...
Pozdrawiam serdecznie, Ania.

Odnośnik do komentarza
Gość April_01

A nie przemęczałaś się za bardzo? Jeżeli wykonywałaś jakieś ciężkie prace czy dźwigałaś to stąd może wzięło się to krwawienie. Mnie w pierwszym tygodniu po poronieniu też bolało podbrzusze i raz po raz jakieś tam delikatne plamienie występowało. Brałam tabletki przeciwbólowe i bardzo się oszczędzałam żeby nie przesilać organizmu. Jeżeli czujesz że coś jest nie tak to najlepiej zadzwoń do swojego lekarza lub umów się na wizytę i poproś żeby odbyła się ona jak najszybciej. W takich przypadkach lepiej dmuchać na zimno i sprawdzić co jest grane. Trzymaj się :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...