Skocz do zawartości
Forum

Poród - jak to było z nami :)


Ardhara

Rekomendowane odpowiedzi

no to i ja opowiem jak to było ze mna..
termin miałam na 13.09, ale juz 9.09 ze względu na konflikt serologiczny położyli mnie na patologię ciąży...codzinne badania i ktg, nic nie wskazywało na to, że mam niebawem rodzic...zero skurczy, zero jakichkolwiek bóli,rozwarcia brak 12.09 po badaniu zdecydowano, że jeśli do 14.09 nie urodzę to będę miała poród wywoływany poprzez indukcję...i tak siętało 15.09 wzięli mnie o 7.00 na porodówkę podłączyli kroplówkę...no i czekamy...skurcze delikatne, rozwarcia dalej brak...łaziłam z tą kroplówą do 15 (bez jedzenia!koszmar dla baby w ciaży;p)...niestety indukcja się nie powiodła, więc postanowiono, że na drugi dzień podejmiemy kolejna próbę;/
i tak się stało 16.09 o 9 wzięto mnie na porodówkę, podłączyli pod oksytocynę, i o 12 zaczęły się nasilac skurcze...o 14 zaczęłam mieć skurcze coraz silniejsze i regularne co 8 min, zadzwoniłam po męża, który od razu przyjechał, już o 15 miałąm rozwarcie na 4,5cm, a o 18 miałam juz 8cm, więc bardzo szybko wszystko się toczyło...
niestety wody nie odchodziły więc lekarze podjęcli decyzję o przebiciu pęcherza, i tak się stało, wody odchodzily chyba z pół godziny, juz o 18 mialam 9cm rozwarcia dostalam znieczulenie, ktore nic nie dało, potem kolejny ból był okropny prosiłam już o cc, ale lekarze się absolutnie nie zgadzali, no ale szczęśliwie o 19; 43 wypchneli Kacperka, był dosć duzy więc lekarz musiał mu pomoc wyjsć...ważył 4050g i miał 60cm;) a tatus odcinał pępowinę, i teraz jest dumny jak paw każdemu o tym mówi:)

Kornelia Elżbieta 4000g 54cm

http://www.suwaczki.com/tickers/3i49tv73cu6r3lp1.png

Kacper Mirosław 4050g 60cm

http://www.suwaczki.com/tickers/relgj44jq97z06q8.png

Odnośnik do komentarza

troszke poplakalam troszke posmialam czytajac wasze wspomnienia no to moze i ja si eskusze choc to bylo juz ponad 5 lat temu:)
no wiec tak termin mialam na 3.09 2003rok o godz 5 rano 13.08 czuje mokro miedzy nogami mowie mojemu M ze wody mi odchodza a on ze pewnie sie posikalam ale ja ze nie sadze zadnych boli nic,zadzwonilam po brata by zemna pojechal moj M musial do pracy.Brat niedaleko mieszkal wiec przybiegl wciagu 5 minut:) no i wziol mi torbe i idziemy na taxi staly kolo bloku,sle ja przed sama taksowka mowie ze ja chyba nierodze ze nic sie niedzieje i ze chce zeby siostra zemna jechala no i idziemy jakies 8 minut drogi do mojej siostry dzwonimy na domofon byla godz5.45 i mowimy ze ja rodze tzn moj brat mowil,moja siostra zbolwersowana mowi do niego A kiepski zart i pora nie taka i wtedy ja sie odzywam ze to prawda ze wody mi odchodza,a ona ze juz sie ubiera ze zaraz leci,mieszka na 4 pietrze niema tam windy.No wiec ja znajac moja siostre mowie idziemy na gore bo ona jak sojka za morze i weszlam do gory ona z panika ty glupia po co tu wlazlas a jak mi zaczniesz rodzic w domu teraz...a ja nie ze nic juz si eniedzieje,no to ona tak z glupa palnela czy zdazy umyc wlosy?a ja tak zeby myla bo ja bym herbaty sie napila.no to moja siostra prysznic makijaz no i o godz 7 dzielnie wkoncu wychodzimy na taxi o 7.30 bylysmy w szpitalu poniewaz brzuszek mialam malutki na IP niechcieli wierzyc ze juz do porodu przetrzymaly monie troche tam.no i na porodowke tam lekarz badanie nieprzyjemne i czekanie bo oprocz wod nic innego sie niedzieje rano byla tak nieprzyjemna polozna ze tragedia na moje pytania odpowiadala docinkami dodam ze mialam 19lat i chyba mnie powaznie nietraktowala,ale mimo wszystko niepowinna byla sie tak zachowywac.na szczescie na godz14 przyszla polozna do rany przyloz wtedy to juz bole byly mocne ale co 7-8minut rozwarcie na 2 palce szyjka nieskracala sie.a bole od krzyza przechodzily na brzuch.poprostu nie do zniesienia,polozna bardzo mi pomagala masowala prowadzila pod prysznic przynosila wode.no poprostu cudowna kobieta.no i ok godz 19.30 to juz niemoglam wytrzymac z bolu przestalam chodzic po korytarzu bo poprostu juz niemialam sily.Polozna wezwala lekarza i mowi mu ze trzeba mi dac znieczulenie bo niedam rady w ostatniej fazie bo bole mnie wykoncza,lekarz zadzwonil po anestezjologa,zeby pzryszedl ze znieczuleniem ja juz bylam na pol przytomna z bolu.Podpisujac zgode na znieczulenie lekarz mowil ze musze sie ocknac bo niejest pewny czy moja decyzja jest swiadoma.no i tak do godz 21 dalej si emecze polozna dzwoni co 10 minut do anestezjologa anestezjolog okres letni jeden na dyzurze byl akurat pzry operacji.masakra.Polozna zaczela mi skracac szyjke niewiem jak i co zrobila ale wkoncu zaczelo si ecos dziac rozwarcie na 3 palce i postepuje szyjak skrocona,o 21.20 przyszla anestezjolog ze znieczuleniem i polozna pyta czy dac mi znieczulenie bo jesli nie wezme to po15 minutach bedzie po wszystkim.Wiec zrezygnowalam ze znieczulenia zeby juz bylo po wszystkim.na wpol przytomna urodzilam Oliwke o godz 21.42 wazyla 2580 i 50 cm.i 10 pkt.Myszke dali mi na piersi a ja cala we lzach powtarzalam jak w amoku ze nosek to ma jak tatus.plakalam i plakalm,a moja rybka nie wiec ja w panike czemu nieplacze a moja kochana polozna mowi bo jest z mama.lozysko polozna sama zemnie wyciagla powiedziala lekarzowi ze ja niedam juz rady.potem godzinke si ezdrzemlam i zawiezli mnie po polozniczy.po godz 2 w nocy przywiezli mi moja coreczke.do rana juz spalysmy obydwie poprostu srasznie zmeczone.W szpitalu spedzilysmy tydzien mala miala zoltaczke ja anemie.teraz moja rybcia ma piec latek i czeka na braciszka teraz bede rodzic w Holandi mam drugiego meza i on bedzie rodzil zemna:)porod to najciezszy a zarazem anjcudowniejszy dzien mojego zycia a w maju bede miala powtorke tego cudu.
pozdrawiam


http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/20552.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/20553.png

Odnośnik do komentarza

Wieczorem oglądałam film z meżem i nagle czuje straszny bol brzucha , jakby mi jelita skrecało, poczulam potrzebe zeby isc do ubikacji ale bol był tak silny ze poszłam tam na czworaka , wszystko ucichło wiec wrocilam do pokoju za chwile znowu wiec ja do wc i znow nic bóle byly typowo jelitowe wiec nie mialam pojecia ze rodze.zadzwonilam do poloznej a ona powiedziala ze rodze. mąż zawizł mnie do szpitala miał byc ze mna ale stchórzył i uciekł...:( , na szczescie byla siostra... o 22,00 wszystko sie zaczeło , bol byl ciagły i mocny naljepiej mi było kiedy lezałam , próbowałam usiasc na piłke ale ból był wtedy 100 razy gorszy , nie miałam sily z niej zejsc wiec zaczelam krzyczec zeby mnie z niej sciagneli:)) i znow na łózko ..tak bylo mi najlepiej.Nie krzyczałam tylko wkółko szeptałam ze znowu idzie...(skurcz) o 2.00 mogłam juz zaczac przec . o2,20 urodziła sie moja córeczka 3700 i 55cm , nie płakała .., była owinieta pepowina ale lekarze uporali sie z tym i polozyli mi ja na brzuchu moje pierwsze slowa "jaka ty jestes piekna"była taka cieplutka , oczy czarne jak wegielki patrzyły na mnie... i wtedy zobaczyła panike wsrod poloznych i lekarzy zaczeli biegac , zabrali mi dziecko..pytałam co sie dzieje ale nikt nic nie mowił...uspili mnie..po wszystkim okazało sie ze dostałam silnego krwotoku , nie wiedzieli skąd ,..krew byla wszedzie...ale pozszywali mnie i do sali. o 9.00 rano znow tuliłam moja córcie..:) Teraz jestem w ciazy po raz drugi i jestem bardziej dojrzałą i swiadomą mamą . Cudownie jest przezywac to jeszcze raz:)

Odnośnik do komentarza

Szani
Na drugi dzienrano zobaczylam małego ahhh piekne uczucie :)
ale jak potem opowiadała mi pielęgniarka bo ja bylam uspana że moj maz gdy juz wiedzial ze wszystko jest ok zadzwonił poinformowac babcie i dziadkow i sie pochawalił i powiedział "URODZIŁEM JUŻ" ja myslalam ze to ja rodzilam ale....;) do teraz sie smiejemy z tego :)

hahahaahah - oj te chlopy!!!!!!!! ale niech ma!! niech sie cieszy!!!!!!!1

http://suwaczki.maluchy.pl/li-12696.png
http://www.suwaczek.pl/cache/ee7d08d77b.png

Odnośnik do komentarza

renka32
KOBIETKI mam do was pytanko???????czy pokarm kóry odciagam laktatorem moge przechwywać????? lodówce ???czy w zamarazzalce????

przechowywac mozesz tak:
temperatura pokojowa
do 12 godzin

torba-lodówka
do 24 godzin

lodówka 40C
2-5 dni

zamrażalnik wewnątrz lodówki -100C
2 tygodnie
zamrażarko-lodówka -140C
3 miesiące
zamrazarka -180C
6-12 miesięcy

Odnośnik do komentarza

A wiec ze mna było tak .... . w sumie od rana nie czułam sie rewelacyjnie . termin porodu przypadał na 24.01.2005 a to był już 17.01. Wiec była to najwyższa pora. Zwlaszcza że już nie miałam siły nadal pozostawać w tym stanie. Ale jak przyszło co do czego to jednak zmieniłam zdanie. Jeszcze miesiąc mogła bym pochodzic z ogromnym brzuszkiem :) Przez cały dzień snułam sie bez celu myśląc czy to już. Wieczorem skurcze sie nasiliły. Szczerze mówiac sie przestraszyłam i ok 23 pojechałam z mezem do szpitala. Pierwsze dziecko więc jeszcze nie miałam tego doświadczenia a liczyc skurczy nie liczyłam bo zupełnie straciłam do tego głowe. Na dodatek było mi bardzo nie dobrze i jak na poszątku ciaży odwiedziłąm toalete. Na izbie przyjęc przyjeto mnie jakby to powiedziec po prostu obojetnie co mi sie bardzo nie spodobalo. Przeszło mnie nawet przez mysl zeby wiac stamtad ale nie miałam siły i stwierdziłam że niech sie dzieje co chce. Zawsze miałam męza koło siebie który wszystko przezywal chyba bardziej niz ja :) :) :) Po badaniu okazało sie ze rozwarcie jest dopiero na 2 cm ale to i tak faktu nie zmieniło ze poród sie właśnie rozpoczął. Po wejsciu na porodówke podłaczono mnie do ktg i jak na ten moment wszystko było wporzadku. ale ogólnie było mi mi strasznie słabo i postanowiłam jeszcze troche odpoczac i zapewne tak by było jak by nie wredna połozna która po prostu miała gorszy dzień. Wtedy kiedy mnie jeszcze sie udawało przysypiac ona łaziła jak najeta i sprawdzała czy rozwarcie sie powieksza ale nadal było bez zmian. A z reszta po co o niej pisac nie chce uzyc wulgarnych słow wobec jej osoby. Niestety tak było do 6 rano. Wtedy przyszła inna zmiana i szczerze mowiac mi ulżyło. Ta położna która przyszla z nieba mi spadła.Była delikatna doradzała jak oddychac i nic nie sugerowała na siłe. nawet mnie przekonała zebym troche pochodziła po korytazu o czym ja wczesniej nie chciałam słyszec. W sumie to moje chodzenie nie wyglądało jak chodzenie bo zawisnełam na szyi u męża a on mnie ciągnął raz w jedna raz w druga strone. No ale przynajmniej byłam w pozycji pionowej. Ok godz 10 rozwarcie wynosiło dopiero 5 cm a gdzie tam do końca ... Nawet nie wiem jak sie to stało ale jakoś przebili mi miedzy czasie pecherz płodowy. Teraz dopiero sie zaczeły skurcze. Poprosiłam wiec o znieczulenie zewnatrzoponowe. Od razu mi sie lepiej zrobiło i nawet przez jakas godz udało mi sie zdrzemnac. Mąż też przez chwilke odpoczął bo wkońcu cała nocka nie przespana. Po znieczuleniu jednak poród stanął w miejscu. Podano mi wiec kroplówke z oksytocyna. Nie wiedziałam już co robić z bólu gdy położna powiedziała magiczna słowo PEŁNE ROZWARCIE i będziemy przeć . Może i to głupie ale cieszyłam sie że juz za pare minut zobacze Nasze Maleństwo. No i może było by dobrze ale ja wogóle nie czułam kiedy mam przec z tej sytuacji wyratowała mnie położna która mówiła kiedy. No i tu kolejna katastrofa nagle sie okazało ze Maluch jest za duży żeby sie przecisnąc i użto kleszczy. Wesoło nie było ale wkońcu sie udało. O godz 16:10 na świat przyszła nasza córeczka.waga 3430 i53 cm. Przez chwile nie mogłam w to uwierzyc ale to stało sie naprawde zostaliśmy RODZICAMI :) Teraz jestem w 6 tyg ciąży i mam nadzieje że ten poród bedzie trochę łatwiejszy. Ale napewno będe go długo wspominac tak jak ten. bo choć ból towarzyszy zawsze staram sie myslec w ten sposób ze daje nowe życie. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

najbardziej ze wszystkiego bałam się że do szpitala przyjadę za późno i urodzę w drodze lub za wcześnie i położą mnie na patologię, że trafię na bezduszną położną, że będę miała komplikacje bo zapowiadał się duży chłopiec a ja jestem drobnej budowy
w nocy skurcze zaczęły się powtarzać, o 10 rano gdy dotarliśmy do szpitala miałam regularne co 5 min. a rozwarcie na 4 cm, wynajętą panią od razu polubiliśmy była sympatyczna i baaardzo pomocna, około 3 godzin minęło nie wiem kiedy w przyjacielskiej atmosferze, mąż chociaż miał wcześniej obawy że zemdleje, był cały czas ze mną: podawał wodę, wycierał czoło z potu, strzelał foty, ból owszem czułam ale jakiś taki nie istotny w całym tym zamieszaniu... nie pamiętam kiedy wkłuto mi wenflon i nacięto krocze, chyba w międzyczasie
gdy dziecko zaczęło się rodzić nie mogłam złapać tchu bo nóżkami naciskało na przeponę i urodziłoby się szybciej gdybym od początku wiedziała co mam robić, choć i tak 30 min. to chyba krótko:)
gdy wreszcie wzięłam synka w ramiona byłam wzruszona do łez i zaschło mi w gardle, nie mogłam uwierzyć że nareszcie jest z nami!!!
potem było szycie ale to już inna historia...

http://lbym.lilypie.com/zW7Gp2.pnghttp://lb3m.lilypie.com/epfRp2.png
28.04.2007 12 tgc

11.05.2005 26 tgc
Odnośnik do komentarza

Ja przeżyłam 2 porody i oba diametralnie różne:(
Z córką chwyciły mnie skurcze któe trwały 7h40min i skończyły się porodem (3 skurczami partymi), wody mi nie odeszły - byłam przebijana..
Z synem, skurcze przepowiadające męczyły mnie 2 tygodnie, a zwiastunem porodu było odejście wód, poród trwał niespełna 3h...

Niby ciało to samo, ale przebieg zupełnie inny..:)

Odnośnik do komentarza

moze ja tez opiosze moj porod:D
byl to pierwszy porod ...zaczelo sie tak: po 24.00 z 31 maja na 1 czerwca polozylismy sie spac z chlopakiem i wiadomo jak kobieta w ciazy czesto lata siusiu :) i okolo godz 1 polecialam na kibelek i wrocilam do lozka okolo 1.25 zrobilo mi sie mokro ..mysle kurde popuscilam szybko wstalam z lozka zapalilam swiatlo i jak sie ze mnie zaczelo lac ja krzycze do marka WODYYYYY a on podnosi glowe i mozi noo fajnie ale idz juz spac i sie polozyl(czesto w nocy pzrez sen krzyczalam i myslal ze to kolejny sen ) wiec ja nic polecialam do lazienki siedze na kibelku a ze mnie leci i leci i znowy krzycze WODY MI ODESZLY jak sie zerwal z lozka przylecial caly blady roztrzesiony i pyta sie juz?? a ja sie smieje i mowie ze chyba tak ale nic nie czuje zadnych skurczy wiec szybko z recznikiem miedzy nogami konczylam sie pakowac marek zadzwonil po karetke i po 5 minutach przyjechali i pojechalismy do szpitala a ja nadal nic nie czulam w szpitalui wzieli mnie na wozek i na porodowke i zaczely sie skurcze ale takie lekkie zbadali mnie podlaczyli ktg i leze leze skurcze lekkie a ja myslalam ze to juz takie bolesne i o 6 rano dzwoni do mnie mama i mowi to okolo 14 bedziesz juz pewnie po :D ja mowie ze gdzie tak pozno napewno wczesniej :D mhhmmm to byly moje marzenia . z godziny na godzine skurcze coraz mocniejsze marek caly czas byl przy mnie i mnie wspieral rozwarcia nie bylo a natalka kopala jak szalona przeniesli mnie do pokoju hdzie czekalam ale nie narzekam byl tam tv lazienka dodatkowe lozko dla osoby towarzyszacej a nie to co w polskich szpitalach (rodzilam w belgi)a porownanie mialam bo moja siostra blizniaczka rok wczesniej rodzila i widzialam conieco.minela ta noc caly dzien znowu cala noc i w tej nocy przyniesli mi pilke ta wielka na ktorej lezalam jak mialam skurcze ale i tak nie pomagalo bo skurcze od jakis 20godz mialam co 4 minuty a rozwarcie 1cm prosilam lekarzy o cc ale niestety nie zgadzali sie i pielegniarka powiedziala ze jak do rana nie urodze to podadza mi na przyspieszenie porodu i tak bylo przed 9 rano 2czerwca podali mi kolejne kroplowki i przyszedl anestazjolog pytac czy chce znieczulenie bo wiedzieli ze strasznie cierpie nie spalam ponad 30 godz i moge nie miec sily przec . na poczatku balam sie bo slyszalam ze nie mozna sie ruszyc jak robi zastrzyk bo mozna.... ale sie zgodzilam chyba 3 osoby musialy mnie trzymac tak sie balam najpierw posmarowal mi plecy wbil wielka ogromna igle zalozyl welflon przelozyl mi ta rurke na przod i wstrzyknal znieczulenie.dodam ze w miedzy czasie mialam 2 skurzce baaaardzo bolesne ale nie ruszylam sie lwy same mi splynely. jak wstrzyknal mi znieczulenie momentalnie nic nie czulam od pasa w dol . polozna dala mi kroplowke na przyspieszenie porodu i momentalnie zachcialo mi sie @5przynajmniej tak myslalam) i mowie jej ze musze do wc ona sprawdza i mowi glowka juz wychodzi ja mowie o matko jeszcze nie!!! zaczelam krzyczec ale nie z bolu tak sobie heh :D polozna trzymala mi reke na brzuchu i mowila mi kiedy mam pzrec po francusku ja rozumialam ale jka juz 3 raz krzyczy po fr przyj to ja na marka co ona mowi a on do mnie tez po fr no przyj ja az zgupialam nic nie czailam ale bylam dzielna bo jak parlam to nie slyszeli mnie inni lekarze bo tak po cichu :D noi i wyskoczyla nasza klucha ( oiwinieta byla pepowina ale szybko odwineli) i polozyla mi ja na piersiach marek odcal pepowine nagral filmiki i malutka byla juz caaaly czas z nami ....fajnie tak powspominac bylo ciezko ale dalam rade jestem z siebie dumna :D jak pewnie inne mamusie :D

Odnośnik do komentarza

Witam Was drogie mamy !

u mnie był tak, ogólnie całą ciążę mieliśmy problemy - od krwawień, zlokalizowanie mięśnniaka, łożysko przodujące, owinięcie płodu dwukrotne wokół szyji dużo tego było sam stres ...

w 37 tyg trafiłam do szpitala z powodu słabo wyczywalnych ruchów płodu , ciągnięcia w dół - okazało się że mam rozwarcie na 1,5 palca - w nocy skurcze się nasilały były bardzo lekkie co 3 minuty ale nad ranem minęły. Na drugi dzień chciano mnie wypisać do domu bo było mało miejsc w szpitalu ale po zbadaniu i stwierdzeniu że szyjka jest już całkowicie skrócona i zgładzona i rozwarcie dalej postąpiło do 2,5 palca zostawiono mnie w szpitalu , zaczęto faszerować czopkami i tak po 5 dniach pobytu , ordynator zadecydował o podłączeniu mnie do kroplówki bo rozwarcie dalej postępowało mimo braku skurczy - lekkie ciągnięcia w dół tylko i wynosiło 3,5 palca- podłączono mnie o godz 10 rano do kroplówki, skurcze wystąpiły ale bardzo słabe . około godz. 18 całkowicie prawie ustąpiły . Podjęto decyzję o przebiciu pęcherza - stwierdzono że jest zbyt gruby stąd brak postepu dalszego i po przebiciu to było ok godz. 20 dostałam silnych skurczy rozwarcie miałam pełne ale mały nie chciał rotować - podłączono ponownie kroplówkę ,by skurcze były silniejsze - kazano iść do kibelka -co bardzo pomogło bo mały zaczął schodzić w dół i tak oto po 2 godz. od przebicia pęcherza był z nami nasz kochany skarb ! Cały czas monitorowano go , spr tętno na szczęście w trakcie schodzenia odwinął się !

Odnośnik do komentarza

ehh.. było to prawie 11h na sali porodowej. zaczynałam o 11. ok 15/16 zmieniła się położna i byłam bardzo z niej niezadowolona. i w końcu wylądowaliśmy na sali operacyjnej, bo małemu tętno zanikało. Było to 11dni po terminie

Marysia :)
http://filesbook.pl/files/philips_fb_banner_niebieski_v3.jpg
Jedyny ;*
http://tickers.smyki.pl/s/28180/32119.jpg
http://www.suwaczki.com/tickers/a1hb0ihbx91udoxu.png

Antoś przejechał już 15000km ! :-)

Prosimy o głosy http://ebobas.pl/konkursy/zobacz_zdjecie/14826 ! :-)

Odnośnik do komentarza

Ja pojechałam rano na KTG i po USG okazało się że mam mało wód płodowych i od razu mnie zostawili.Niestety nie miałam ani skurczy ani rozwarcia i podali mi oksytocynę.Najpierw zastrzyk,nic nie dał to potem kroplówka.I tak minął prawie cały dzień.Dopiero na wieczór ok.21. zaczęło działać i dostałam silnych skurczy,ale rozwarcie nie nadążało.Podali mi jakiegoś "głupiego jasia" i po godzinie można było działać.I tak o 23.08 urodził się mój śliczny synek.

http://s6.suwaczek.com/200711154656.png
http://s10.suwaczek.com/20070609050117.png
http://www.suwaczek.pl/cache/beaf35fcaa.png

Odnośnik do komentarza
Gość ljadachowska

Ja miałam dwa porody, pierwsze dziecko naturalnie a drugie cc awaryjne...Przy pierwszym po 12 godzinach męczarni bez znieczulenia i godzinie parcia urodziłam, ale zapłaciłam za to komplikacjami, krwotok, strata przytomności((potem dowiedziałam się, że powinnam mieć cc ze względu na to, że mam wąską miednice itp) Potem już nie chciałam dzieci, ale wpadłam i druga córeczka urodziła się półtora miesiąca temu, tak si,ę bałam porodu, niesamowicie, że ona się ułożyła miednicowo i urodziła się owinięta pępowiną... poszłam na porodówkę w bólach, które ledwo wytrzymywałam(wogóle nie jestem wytrzymała na bół), tak,że co słowo to jęk... i po 5 godzinach miałam zrobione cc... o niebo lepiej niż te bóle.. ciężko byo tylko z bólem brzucha potem, ale brałam paracetamol i przeszło w końcu, ruszałam się... po tygodniu już nic mi nie było..

Odnośnik do komentarza

hej moze ja tez sie wypowiem.. Mialam 2 cc.. Z pierwsza corcia przyszla na swiat 5 tyg za wczesnie ale dugo bylam na podtrzymaniu ciazy od 6 miesiaca chodzilam z ujsciema otwartym na 2 palce dobrze ze nicolka byla obrocona poprzecznie bo inaczej bym ja urodzila duuzo za wczesnie.. 24 marca 2009 roku bylismy na imieninach mojej sis zel sie tam czulam co chwie latalam do ubikacji i mialam twardy brzuch i bolało podbrzusze troche.. ale wrocilismy do domku o 3 w nocy zerwal mnie silny skurcz po trzym poczulam ze cos leci mi po nozkach to byly wody ale nie wiedzialam o tym i poszam spac dalej myslalam ze sie posiusialam o 7 rano znow to samo wzielam kapiel i skurcze nasilily sie trwały z 30 sekun i byly co 7 minut pojechalismy szybko do spzitaa .. po badaniu okazalo sie ze ujscie jest juz na 5 palcow i szybko cesarke mi zrobili z powodu zego polozenia corki.. Nicolka pomimo wczesnego porodu miala 50 zm dlugosci i wazya 2190 dosc dlugo lezalysmy w szpitalu bo nestety musiala lezec pod kroplowka moja ksiezniczka ale wszytko sie ulozylo:) synek natomiast urodzil sie w 37 tyg tez przez ciecie druga ciaze przechodzilam duzo lepiej chodz 1 kwietnia 2010 r tez trafilam na patologie bo skurcze mialam ale synek wytrzymal jeszcze do 22 kwietnia i wtedy przyszed na swiat co prawda dzien wczesniej przyjechalam do spzitala i kazali mi go rodzic naturanie ale niestety nie dalam rady rok po roku rodzin poniewaz blizna po pierwszej cesarce zaczea sie rozchodzic :) i tak na swiat przyszedl Kubus ma teraz 7 miesiecy a wazyl 2850 i mial 49 cm a teraz hoho byk z niego wazy 9 kg i ma prawie 70 cm :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Pierwszy poród, trwał w pierwszej fazie 16 godzin, druga faza(parcie) 5 minut :) Wody płodowe odeszły mi w domu ok 20:00 Spokojnie się spakowałam, wykąpałam i pojechaliśmy z mężem do szpitala. Tam, spacerowanie, skakanie na piłce, ciepłe prysznice. Co jakiś czas położna sprawdzała tentno córki. Obyło się bez przyśpieszania, bez leków znieczulających, bez ingerencji położnej. Dużo chodziłam, i skakałam na piłce, to pomagało. Ból? Taki jaki zwykle odczuwałam przy miesiączkach. Dopiero na końcu był nieco silniejszy, ale taki który byłam w stanie wytrzymać. Druga faza była błyskawiczna, rodziłam w wygodnej dla mnie pozycji, w kucki, dwa parcia, i córka była na świecie, wcale nie mała bo ważyła 3390 Od razu położyli mi ją na piersiach, a młoda się przyssała do piersi. Dopiero po urodzeniu łożyska, została odcięta pępowina, przecinał ją mój mąż. Później zabrali na chwilę córkę żeby ją zbadać, zmierzyć, osuszyć i ubrać, a ja miałam chwilkę aby odsapnąć :) Następnie obie trafiłyśmy na salę poporodową, i cały czas byłyśmy razem.
Pozdrawiam

http://www.suwaczki.com/tickers/7u229jcgf3q7jm12.png

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczynki ja do szpitala pojechałam dwa tygodnie po wyznaczonym terminie. Rozważnie nie było duże, bo jak się okazało w szpitalu tylko dwa cm i było to we wtorek ok godz 20. Podłączyli mnie do ktg skurcze były dość regularne ale nie czułam żadnego bólu z tym związanego. Zostawili mnie w szpitalu i tak przesiedzialam tak cala środę i ze środy na czwartek ok godz 2 zaczęło trochę boleć i było coraz mocniejsze ale nie tragiczne i położna stwierdziła że po mojej twarzy nic nie widać więc to jeszcze nie czas na poród. Wiec ok niech będzie zamknęła mi drzwi do mojej sali i sobie poszła ok 3 zadzwoniłam dzwonkiem przyszła oburzona jak ja mogłam zakłócić jej sen zabrała mi spod tyłka piłkę powiedziała ze to dla kobiet z rozwarciem ok 6 cm a po mojej twarzy nic nie widać i ze to prędko nie nastąpi i sobie znowu poszła z ta piłeczka. Wiec żeby nie myśleć i tym ze boli przelozylam sobie materac z łóżka obok bo okazało się ze jest wygodniejszy niż ten na którym spałam zadzwoniłam do męża ze to juz ale nikt mi nie wierzy po po mojej twarzy nic nie widać i wszyscy poszli sobie spać była to godz ok 4. Poinformowalam Go bi chciał być przy porodzie i mieć czas na dojazd. Po rozlaczeniu się stwierdziłam ze wydobywa się krew i zaczynam czy wydobywające się Dzieciątko moje. Poszłam okrakiem obudzić lekarza bo położnej nie znalazłam i powiedziałam ze mi Dziecko wychodzi ale położna mnie olewa bo po mojej twarzy nic nie widać. I Pani dr łaskawie wstała poprosiła mnie na porodówkę na łóżko żeby zobaczyć co ja tam niby czuje obudziła położna i ku ogromnemu zdziwieniu położnej o zgrozo faktycznie po gębie nie widać a ona rodzi i oto o godz 4. 30 Kacperek był już ze mną. Wody były zielone a Dziecko spedzilo dobę pod aparaturą bo miało problem z odechem. Ale na szczęście wszystko jest dobrze. A i ta sama położna na następnym dyżurze przyszła do mnie z zastrzykiem bo był u nas konflikt i usłyszałam jakże miłe słówka- pani jest nasza najdroższa pacjentka nie potrzebujemy takich.
I tak oto wyglądał mój pierwszy poród rok i cztery miesiące temu. Teraz jestem w drugiej ciąży przeprowadziliśmy się na drugi koniec pl i jak trafi się znowu taka co stwierdzi po pani twarzy nic nie widać więc to jeszcze nie czas to chyba oszaleje na miejscu

Odnośnik do komentarza

Ja również podzielę się z wami moimi porodowymi perypetiami.

Zuzia urodziła się27 sierpnia 2015 r., ale zaczęło się 24 wieczorem. Po kąpieli pojawiły się skurcze, słabe, ale dość regularne, tak co kwadrans mniej więcej. Nic to, pomyślałam i poszłam spać. Rano obudził mnie ciągły ból brzucha, taki jak na miessiączkę, ale ponieważ byłdość słaby to za sprzątanie i za obiad się wzięłam. I tak do 14, bo wtedy wrócił z pracy mój mąż. Krótka narada i stwierdziliśmy, że jedziemy do szpitala.

Na izbie przyjęć zbadała mnie położna. Rozwarcie byłotylko na 1 palec, ale lekarz dyżurny stwierdził, że przyjmą mnie na porodówkę, bo może się rozkręci, a może się uspokoi.

Na sali porodowej podłączono mnie pod KTG i tak leżałam sobie przez 4 godzinki. A skurcze jak na złość wygasły.
Lekarz zrobił mi jeszcze amnioskopię- brrr, mało pzyjemne i USG, żeby zbadać przepływy, ale tu wszystko było ok.
Mimo to przeniesiono mnie na patologię ciąży. Noc bez fajerwerków, nic się nie zadziało, więc przespałam. A w środę zaczęto podawać mi te słynne pszczółki. Samopoczucie po tym specyfiku nie powalało, ślinotok, niemożność mówienia, bo bełkoczesz jakbyś pijana była, nadmierna potliwość, gorąco i zawroty głowy. Te symptomy miałam ja, bo z tego co wiem to inne dziewczyny miały mdłości, wymioty czy biegunkę.

Tak minęła środa. W nocy pojawiły się drobne problemy, bo moje dziecię postanowiło poszaleć i zapis KTG był niejednoznaczny, tętno małej to przyspieszało do zawrotnych prędkości, to po chwili zwalniało. Lekarz jednak stwierdził, że dziecko jest ruchliwe i on nie widzi powodu do niepokoju.

W czwartek natomiast po standardzie przedporodowym- amnioskopia ibadanie rozwarcia- lekarz zdecydował, że założą mi cewnik Foley'a, który powinien spowodować zwiększenie rozwarcia. Powiedział, że wieczorem wyjmą mi toustrojstwo jeślisamo nie wypadnie, jeśli nic się nie zadzieje to miałam w piątek iść na próbną oksytocynę i według lekarza może w piątek urodzę. Zaczęłam się odgrażać, że nie będę czekać do piątku i jeszcze dzisiaj urodzę. Pan doktor stwierdził, że trzyma mnie za słowo. A co do Ustrojstwa jednakwypadło koło godziny 15.00. Akurat przyjechał wtedy mój mążi chyba był bardziej przerażony niż ja kiedy położna powiedziała, że czekamy na skurcze.

I skurcze pojawiły się jakieś 10 minut po zgubieniu balonika. Słabe były i co 10 minut, więc poszłam z mężem na kawę, a co, kto bogatemu zabroni? :)

Skurcze powoli się rozkręcały, ale rozwarcie stanęło na trójce i dalej nic.

Koło 19.00, decyzja, schodzę piętro niżej, czyli na porodówkę. Zadzwoniłam do męża, bo umówiliśmy się, że przyjedzie jak się zacznie coś dziać. Jego pierwsze słowa: "ale to już?" Oczywiście był bardziej przerażony niż ja.

Na porodówce podłączono mnie pod KTG, a skurcze nasilały się, choć d... nie urywało. Wtedy zaczęłam się zastanawiać czy one takie słabe będą? Bo jeśli tak, to o co tyle krzyku, że poród to tak boli i w ogóle... Jakże się myliłam. Skurcze na dobre się rozkręciły koło 20.30 i były maskaryczne, ale byłam dzielna, obyło się bez krzyków itp. W pewnym momencie to nawet odzywać mi się nie chciało. Niestety rozwarcie nie postępowało i położna zaproponowała mi gaz rozweselający. Oczywiście zgodziłam się. Jakoś szczególnie nie liczyłam na zniwelowanie bólu, ale totalnie zobojętniałam na jakieś pół godziny. Rozwarcie też zaczęło postępować błyskawicznie i koło 21-45 zaczęły się bóle parte, a o 22.27 Zuzia była na świecie. Od razu usłyszałam jej płacz i poczułam jej ciepło jak położyli mi ją na brzuchu. Było to niesamowite uczucie, a ja ryczałam ze szczęścia jak bóbr.

Moja niunia za 4 dni skończy 7 miesięcy, a ja mam wrażenie jakby to było wczoraj, wspomnienia są bardzo wyraziste i tak samo ekscytujące jak wtedy.

Odnośnik do komentarza

Swój poród wspominam bardzo dobrze.
Termin miałam na 4go października jednak 23go września o godz. 18:00 miałam mieć wywoływany poród ze względu na to, że maluszek w ostatnich tygodniach słabo przybierał na wadze. Nie doczekałam do wieczora, ponieważ akcja zaczęła się tego samego dnia z rana. Dodam, że mieszkam w UK.

23.09.2016:
7:00 - odszedł mi czop śluzowy i chwilę potem zaczęły sączyć się wody (zero skurczy)
10:30 - byliśmy w szpitalu
12:00 - założyli mi taki pasek na wywołanie skurczy (ogólnie zakłada się go na 24 godz).
13:00 - pierwsze skurcze
15:00 - skurcze co 5, 4, 3 min trwające ok 40-60 sek dosyć mocne
19:00 - wypadł mi pasek (skurcze coraz mocniejsze i częstsze)
przed 22:00 - przyszła położna i mnie zbadała i powiedziała, że mam 5cm rozwarcia i wtedy już mogłam pójść na porodówkę (trzeba mieć min. 4cm).
od 22:00 - czekaliśmy na położną jakieś pół godz (na stojąco) i wtedy to już był hardkor
23:30 - miałam już pełne rozwarcie (czyli 5cm skoczyło mi w 1,5godz) i zaczęły się skurcze parte (które dla mnie były już ulgą w porównaniu do tych, które doprowadzały do rozwarcia)

24.09.2016
00:02 - urodził się Adaś ;) waga 2480g.

podali mi epidural, ale nie podziałał na mnie, tzn chyba było już za późno
ogólnie było fajnie :) spodziewałam się gorszego bólu :)
sądzę, że bardzo pomogło mi oddychanie, które ćwiczyłam już od pierwszych słabych skurczy. Od 30go tygodnia ćwiczyłam też mięśnie Kegla (po kilkadziesiąt, kilkaset razy dziennie). Gdybym na początku więcej stała lub chodziła to podejrzewam, że urodziłabym dużo szybciej.

nie taki diabeł straszny dziewczyny :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...