Skocz do zawartości
Forum

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Izabelin

Małgosiu mam to szczęście, że mieszkam w domu z dużym ogrodem. Kotki dają sygnał i są wypuszczane na polko, gdzie załatwiają swoje potrzeby i świrują na maksa. Dzisiaj np. było gonienie po drzewach za ptaszkami. Potem wskakują na parapet i są wpuszczane do domu. Gdybym chciała zabawiać się z kuwetą, nie wyrobiłabym na żwirek :Oczko:

Odnośnik do komentarza
Gość Izabelin

Małgosia
Izabelin - chylę czoła:Śmiech:
fajowe kociaki
naprawdę sliczne
jak słodko o nich piszesz

Dzięki Małgosiu :Śmiech: Koty to moja pasja od małego, kocham te zwierzęta. Pierwsze słowa po przyjeździe do ciotki na wakacje, to nie Dzień dobry a pytanie czy są małe koty :Śmiech:
Zawsze marzyłam o kocie, niestety mieszkaliśmy w bloku i tata nie pozwolił Nam trzymać zwierząt (było Nas 5 w domu + rodzice). Ku mojej radości narzeczony miał w domu dwa koty (Mikandro i Miśka (która jest bardziej kotką teścia)), które po ślubie zaadaptowałam :Oczko:

A teraz wkleję Rudzika - okupanta, zawsze mamy towarzystwo do spania :Oczko:
http://img220.imageshack.us/img220/6500/dsc03714bi1.th.jpg

Odnośnik do komentarza
Gość Izabelin

Małgosiu powiem Ci, że też się długo bałam wypuszczać kocięta na pole.
Netka, ich mamuśka za wszelką cenę chciała je z domu wyprowadzić (kotki mają to do siebie, że wyprowadzają młode w inne miejsce). Może to było też przyczyną jej zachowania, bo po kilku nieskutecznych próbach zrobiła się strasznie złośliwa np. sikała w ich bambetel (tzn. miejsce do spania, leże), gryzła je.
Kotki wyszły po raz pierwszy na polko jak miały 4 miesiące (oczywiście, przed tym momentem pozatykane zostały wszystkie dziury w ogrodzeniu), wcześniej wyniosłam po jednym na ogród, żeby się przyzwyczaiły i poznały teren. Ileż było kociej radości i szaleństwa na polu. Potem zaczął się okres wchodzenia na drzewa. Powiem tak, że kocurki radziły sobie z tym bardzo dobrze, natomiast Ptasilu wspinała się najwyżej i nie potrafiła sama zejść piszcząc przeraźliwie. W pewnym momencie drabina stała na okrągło w ogrodzie. Dzięki Ptasiulowi pod topór poszła tuja sprzed domu, bo wspięła się na nią tak, że trzeba było wychodzić na dach i stamtąd ją ściągać, z użyciem bosaka :Szok: Dzięki Bogu mamy to już za sobą :Śmiech: a jeśli kotki ociągają się z przyjściem do domu, wystarczy, że postukam widelcem o puszkę z Whiskasem od razu się zjawiają :Śmiech:

Odnośnik do komentarza

hihi, izabelin, moja kotka, ktora mialam jeszcze w Polsce (chaussette sie nazywala -skarpetka :) )
tez sobie chodzila na ogrod, wchodzila na wisnie i tez trzeba bylo po nia wlazic na drzewo. ale z czasem sie nauczyla :) mieszkalismy wtedy na pietrze i zeby po nia nie schodzic non stop, podstawilismy dluga belke od ziemi az do naszego parapetu i tak wlazila z powrotem
a i u nas tez dzialalo stukanie w puszke z Whiskasem :lol:

Odnośnik do komentarza
Gość Izabelin

Małgosia
czyli moge puscic na działce i sie nie martwić :Śmiech:????
wciąć puszkę z zarełkiem i stukać ;)

Najpierw musisz w domu poćwiczyć :Oczko: stań przy miskach i stukaj, jak przybiegną daj jeść. Muszą skojarzyć stukanie z jedzeniem :Śmiech:

Odnośnik do komentarza
Gość Izabelin

Małgosia Kędzior potrafi sobie wszystkie drzwi otworzyć. Śmiejemy się, że gdybyśmy chcieli gdzieś go ukryć to nie da razy zawsze wylezie :Oczko: Reszta rodzeństwa nie posiadła takich zdolności :Śmiech:

A z kotami jest tak, że do póki nie zetkniesz się z nimi osobiście to nie wiesz jak potrafią chwycić ze serce :Śmiech: Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy twierdzą, że nie cierpią kotów albo je krzywdzą (w ogóle nie rozumiem ludzi, którzy krzywdzą zwierzęta).

Odnośnik do komentarza
Gość Izabelin

U Nas jest tak, że Kędzior pcha się do ubikacji. Posiedzi trochę z osobą korzystającą z porcelanowego tronu i jak mu się znudzi to wychodzi zostawiając delikwenta z otwartymi na oścież wrotami :Śmiech: a jest tak namolny, że nie idzie go odwieść od pomysłu odwiedzin w WC :Śmiech:
Czekamy na moment kiedy będzie umiał lodówkę otworzyć, bo niedawno skumał, że tak pasztet jest (uwielbia go). Zresztą u Nas każdy kot ma swoje smaki. Rudzik je tylko jedzenie z puszek, ewentualnie wędlinkę (podsuszana krakowska to jest to :Śmiech:), Kędzior lubi wszystko, a więc puszki, suchą karmę i ludzkie jadło, a Ptasiul lubi to co aktualnie jest w misce (potrafi wypić nawet jajko na panierkę) :Śmiech: Mikandro pochłania suchą karmę i żółty ser, Miśka tylko sucha karma i parówki.

Odnośnik do komentarza
Gość Izabelin

monikouette
izabelin to kazdy kot ma swoje menu :lol:
a jak zakupy robisz to tez masz liste dla kazdego????

Listę, nie - kupujemy hurtem :Śmiech:
Monik kupujemy 15 kg opakowanie suchej karmy Purina, które starcza na jakieś 3 -4 miesiące, oprócz tego puszki Whiskasa tuńczykowa i kaczka z marchwią (na jedno rozdanie idzie jedna puszka), parówki kupujemy kotom w Biedronce (1kg - 5 zł). A wędlinka i żółty ser to zawsze w lodówce się znajdą. Oprócz tego dostają obgotowane (i oskubane na drobne części) kurze kadłuby do których wkrawam ugotowane warzywa.

Odnośnik do komentarza
Gość Izabelin

Moje koty też polują, ale dzięki Bogu tego nie jedzą tylko znoszą na schody :Śmiech:
Staram się urozmaicać ich jedzenie wedle możliwości, od czasu do czasu Kędzior i Mikandro dostają surową wątróbkę, bo tylko one gustują w surowiźnie :Oczko: Rudzik w ogóle nie ruszy suchej karmy , zaś Miśka nie zje żarcia z puszki. Wybredne te koty :Oczko:

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...