Skocz do zawartości
Forum

Przedszkolak w kosciele


asia78

Rekomendowane odpowiedzi

ja z moim nie mam szans iść na mszę...
od urodzenia był bardzo głośny... nie było szans na spanie czy spokojne siedzenie w wózku w czasie mszy... jak miał rok to na chrzcie 20 minut było spokojnie a potem latał wszędzie i tyle było z jego chrztu... ledwo zdązyłam na opłatek z nim wróćić tak mi uciekał...
teraz chodzę z nim do kościoła, opowiadam co i jak ale między mszami... młody uklęknie, przeżegna się i heja na ołtarz... tam tyle ciekawych rzeczy :Oczko:

poza tym nawet ksiądz na naukach przed chrztem mowił że z dziećmi do ok 3go roku życia nie koniecznie trzeba chodzić... bo co rodzicom z takiej mszy na której za dzieckiem biegają... ja z chrztu nie pamiętam ani słowa księdza... tylko jak podchodził i kacper był nim zainteresowany i siedział cicho... lepiej wymienić się i np z dzieckiem jedno idzie na plac zabaw a drugie do kościoła a potem zmiana...

http://www.suwaczki.com/tickers/9f7je6ydopwft2b3.png
http://www.suwaczki.com/tickers/km5se6yd9zs70fzs.png
jesteśmy ze sob

Odnośnik do komentarza

A u nas w kościele jest "akwarium". Sala z tyłu z dużą szybą aby było widać co dzieje się w kościele i z nagłośnieniem aby też było słychać. A w niej miejsce dla rodziców z małymi dziećmi. Nawet jak hałasują to nie przeszkadza to innym. A jak są trochę starsze to po części uwielbiającej (przed kazaniem) idą sobie na szkółkę niedzielną i tam mają opowieść biblijną na swoim poziomie. Zero problemów.

Zagraj ze swoim dzieckiem.

 

logo-789x120.jpg

Odnośnik do komentarza

Znalazłam kiedyś w necie taką wypowiedź pewnej mamy. Aż sobie zapisałam ten "dekalog" heh :)

Pozwolę sobie zacytować jak owa mama radzi sobie ze swoim dzieckiem (niby 2-latek, ale można przecież dostosować ;) )

Nie przesadzajcie. Mam dziecko - żywą, biegającą, rozgadaną dwulatkę. Trudno sobie wyobrazić o większy koszmar w kościele, prawda? A jednak chodzimy z nią do kościoła, od pierwszych tygodni po narodzinach i nie widzimy powodu, żeby teraz, kiedy bardzo rozwinęła się werbalnie i ruchowo, tego zaprzestać. Bo niby dlaczego? Ma prawo być w kościele, jest ochrzczona i wychowywana w wierze.
Wychowujemy nasze dziecko bezstresowo w myśl zasady "jak najmniej stresów dla otoczenia" - i to się nieźle sprawdza.
Pewnie, że nie jest łatwo. Ale generalnie wychowywanie dzieci nie jest łatwe, i nie ma powodu, żeby w kościele miało być łatwiej niż gdziekolwiek.
Żeby nie przedłużać, napiszę w punktach jak to robimy, może ktoś się zainspiruje. Wbrew pozorom przy zachowaniu tych zasad korzystamy z mszy świętej całkiem sporo, nie tylko "zaliczamy".

1. Na mszę niedzielną wybieramy przedpołudnie, kiedy dziecko jest wyspane, po śniadaniu, nie marudne.
2. Chodzimy do kościołów z rozbudowanymi "przyległościami", gdzie są boczne kaplice, obszerna kruchta, ogrodzony teren z głośnikami. Żeby było gdzie wyjść.
3. W kościele stajemy/siadamy blisko wyjścia.
4. Mamy ze sobą kubek-niekapek z piciem. Ja czasem przemycam w kieszeni jakąś bułkę, jakby się małemu wołoduchowi zachciało jeść. Podaję po kęsku, wprost do buzi, żeby uniknąć latania z bułą po nawie.
5. Dziecku wolno spacerować po kościele, byle w zasięgu naszego wzroku. Biegać (szczególnie tupiąc!) nie. Może usiąść a nawet położyć się na podłodze, może włazić nam na kolana (ale na głowy już nie ).
6. Dziecku nie wolno głośno się odzywać czy jakkolwiek hałasować, włazić gdzie nie trzeba, zaczepiać ludzi. Chyba, że sami zaczną
7. Jeżeli robi coś z powyższego, w szczególności płacze - natychmiast wychodzimy. Wracamy jak się uspokoi.
8. Podczas kazania zdarza mi się brać córkę za rękę i spacerować po mniej uczęszczanych okolicach kościoła, pokazując figury, obrazy, witraże (objaśnienia szeptem). Pozwoliłam pogłaskać gołąbka, trzymanego przez św. Franciszka.
9. Staram się, żeby dziecko coraz bardziej uczestniczyło, a nie tylko było: przy wejściu do kościoła i przy wyjściu trzeba się przeżegnać, jak jest zbierana ofiara wrzucić pieniążek, przekazać znak pokoju. Stopniowo takich "obowiązków" będzie coraz więcej.
10. Na Podniesienie wybieram miejsce, z którego dziecko może dokładnie widzieć ołtarz. Klękam na jednym kolanie, małą sadzam na drugim, i mówię po cichu "patrz, teraz przyjdzie Pan Jezus". I co? I dziecko momentalnie zakumało, że dzieje się coś ważnego! Nie wiem, ile rozumie z cudu Przeistoczenia, raczej niewiele. Ale już wie, że to jest coś niezwykłego i że trzeba patrzeć.

Wszystko to można podsumować stwierdzeniem autorstwa mojego męża:
dla nas odgłosy wydawane przez nasze dziecko mogą być słodkim gaworzeniem. Dla reszty świata jest to taki sam hałas, jak niewyłączona komórka!

http://www.par-michal.legnica.opoka.org.pl/adwent.gif

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...