Skocz do zawartości
Forum

Poronienie zatrzymane


Gość Elwira

Rekomendowane odpowiedzi

Witam... mam pytanie. Nie znam się na tym ... w życiu myślałam ze mnie to nie spotka a jednak ... na ost wizycie okazało się ze moje bliźniaki nie maja akcji serca :( kazano mi czekać 1,5 tyg na samoistne poronienie ..A jak nic się nie wydarzy do 2 tyg zgłosić się na oddział . nie dam rady tyle wytrzymać. Chce mieć to już za sobą !! Proszę powiedzcie mi , czy w prywatnej klinice po wcześniejszym umówieniu .. zrobią mi zabieg od razu ? Czy zawsze potrzebne są leki przyspieszające ... 

Odnośnik do komentarza
Gość Współczuję

Wiem, że w takim momencie słowa nic nie znaczą ale bardzo Ci współczuję i wiem co czujesz ( mam za sobą jedno poronienie, dwie ciąże gdzie część płodów obumarło). W moim przypadku lekarz poradził udać się do szpitala na łyżeczkowanie - skierowanie wystawia ginekolog a w szpitalu potwierdzają brak akcji serca. Moim osobistym zdaniem jest to najlepsze wyjście więc proponuję udać się ewentualnie na konsultacje do innego lekarza. 

Odnośnik do komentarza

Dziękuje ... Tobie tez ogromnie współczuje :(:( Mam skierowanie do innego szpitala gdzie wiem ze na sam zabieg mogę czekać nawet dwa dni zanim wszystko sprawdza ... dla nich to kasa niestety A po zabiegu pewnie doba w Szpitalu ... a ja nie mam siły czekać , dlatego nie wiem czy gdy do obumarcia płodów doszło... brak objawów poronienia to czy zawsze podają leki .... czy od razu każą kłaść się na zabieg. Chce iść do prywatnej Kliniki i tyle nie czekać ... pieniądze nie grają roli. Porostu przeraża mnie fakt rozpoczęcia krwawienia i samoistnego oczyszczania ... boje się ze nie będę chciała nawet spojrzeć na to co ze mnie wylatuje .... boje się ze zesłabne , jestem zdesperowana w tym momencie usiąść na fotel i mieć to za sobą ...

Odnośnik do komentarza

Elwira przykro mi, że Cię to spotkało i doskonale wiem co czujesz. Również mam za sobą poronienie zatrzymane. W szpitalu podali mi leki wywołujące poronienie i oczyściłam się sama. Co prawda nie do końca, na drugi dzień wypisali mnie do domu z antybiotykiem, ale obeszło się bez zabiegu . 

Odnośnik do komentarza

Ogromnie Ci współczuję Elwira ... Ja idę na oddział w poniedziałek.. Przed wczoraj dowiedziałam się, że moja Dzidzi przestala się rozwijać parę dni temu, 😪w 8tyg..kazali mi zdecydować, czy wracam do domu i czekam, czy chce do szpitala... Czekać nie ma na co... Chcę mieć to jak najszybciej za sobą.. To już drugi raz w moim życiu..Pierwszym razem modliłam się, żeby tabletki wystarczyły i obyło się bez zabiegu, strasznie boję się tej narkozy i jednak jest to ingerencja w organizm, a ja chciałam bardzo być zaraz znowu w ciąży i wypełnić te przerażająca pustkę.. ból psychiczny był nie do opisania... Jest... Daj znać czy udało się pójść prywatnie, czy nadal czekasz.. Trzymaj się dzielnie.. Ściskam.. 

Odnośnik do komentarza

Mama, strasznie współczuję.. Ja będę przechodzić to drugi raz.. A tak samo, jak i Ty, jestem przerażona tym wszystkim.. Za pierwszym razem modliłam się, żeby obyło się bez zabiegu, teraz zdecyduje się, bo chcę zrobić badania genetyczne.. Wszystko mam już przygotowane, formularze, pojemniczki itp.. 

Musimy przez to przejść, wyjścia nie ma.. Trzymaj się dzielnie.. 

Odnośnik do komentarza

Witam ... jestem już po wszystkim. Pojechałam w poniedziałek plan izbę przyjęć , przyjęto mnie, trzech lekarzy potwierdziło ze ciąża się nie rozwija... we wtorek dostałam rano dwie tabletki , Po których dopiero koło 13 zaczęło się lekkie plamienie krwią, podano kolejne dwie o się zaczęło to, czego najbardziej się bałam. Ból nie do opisania ... wszystko zaczęło ze mnie lecieć ... sprawdzono mnie ok 16,20 gdzie lekarz stwierdził ze doszło do poronienia a o 17 byłam już po zabiegu, tego samego dnia ok 20.30 -21.00 wypuścili mnie do domu . Dziś mija tydzień ...Nie wyobrażam sobie jakbym

musiala tyle czekać . Wczoraj przestałam krwawić ( i tak były to lekkie krwawienie) brzuch czasem daje o sobie znać tylko ... to był koszmarny tydzień , ból płacz i pustka ...ale od paru dni wieczorem siadam na ławce i patrzę w niebo. I wiem ze tam na gorze są dwa aniołki które się mną będą opiekować. W dzień funkcjonuje .. najgorzej wieczorem , ciężko zasypiam i budzę się bardzo rano. Głowa czasem pęka z myślenia... ale życie toczy się dalej ...dzięki Bogu mam cudownego męża i rodzine.

Odnośnik do komentarza

Współczuję Elwira , nie jest to łatwe przeżycie, ale masz już za sobą... Teraz nie zostało nic innego, jak nie poddawać się i wierzyć, że jezcze wszystko się poukłada... 

Ja właśnie leżę w łóżku i czekam... Tabletki dostałam o 12tej i już zaczyna mnie pobolewać brzuch.. Zaproponowali mi wcześniej tabletkę uspokajającą i tak po niej usnelam, że nawet nie słyszałam, jak przyprowadzili dziewczynę na salę...Też do poronienia.. Ani chwili psychicznego spokoju.. Wydzwania po całej rodzinie i wszystko ze szczegółami opowiada.. Zaraz chyba się wypisze do domu... 

Odnośnik do komentarza

Margo787 współczuje ... ja na szczęście mialam sale tylko dla siebie . I uważam ze tak jest najlepiej wtedy w spokoju możesz popłakać porozmawiać z najbliższymi ... ale wiem ze nie zawsze są na to warunki. Kochana pewnie jesteś już po wszystkim jak to pisze ... pierwsze dni będą najgorsze . Potem i dla nas zaświeci słońce ! Trzymaj się i daj znać jak będziesz po ...

Odnośnik do komentarza

Elwira, nie spałam całą noc, miałam skurcze i krwawiłam, dzieci płakały na cały oddział.. Jak przysnęłam około 5tej, to obudziłam się cała przemoczona.. Pielęgniarki kazały odkładać wkładki do basenu, jednak nic do badań nie udało się uzyskać, bo sama krew i skrzepy..rano zrobili mi już usg(dobrze, że zdążyłam pójść pod prysznic), pęcherzyk jezcze się nie poronil, więc podadzą mi znowu tabletki.. Jestem wykończona psychicznie, dupa boli po zastrzykach, serce pęka z żalu.. Dzisiaj wypisują te dziewczynę, mam nadzieję że już nikogo mi nie dołożą i choć odrobinę spokoju będę miec.. Mąż mi nawiozl wczoraj jedzenia jak na tydzień, nawet nie mogłam zejść do drzwi z oddziału przez ten dziadowski covid.. Mam nadzieję że jutro będę Już w domu.. Odpoczywaj kochana, poukładaj wszytko w głowie i bądź dobrej myśli, nic innego nam nie zostało... Trzymaj się ciepło.😚

Odnośnik do komentarza

Margo787 mam nadzieje ze jesteś już w domu bezpiecznie ... odpoczywaj tak samo i to bedsie trudny czas ale to nieuniknione ... ja zaczęłam się trochę martwić, w prawdzie krwawić przestałam już kilka dni temu, dwa dni czyściutko a dziś jakieś brązowe palmienie... nie wiem , zdążyłam dziś nospe bo lekko kłuł mnie brzuch a chyba nie powinnam była jej brać .. niosłam tez kosz mokrego prania może tez nie powinnam dźwigać i stad te plemienia myślałam ze to już koniec 😕

Odnośnik do komentarza

Elwira,hej kochana.. Dziękuję za pamięć i troskę 😚dzisiaj mnie wypuścili na SZCZĘŚCIE.. Od wtorku się męczyłam, żeby poronić.. Kilka serii tabletek, dopochwowo, doustnie.. a nic nie chciało się ruszyć.. Było sto razy gorzej niż pierwszym razem.. Półtora roku temu poroniłam po 12tu godzinach od podania tabletek, i ciąża o tydzień starsza jak teraz, a tym razem prawie 40 godzin... Ból straszny, skurcze, mdłości, poty, może nie powinnam pisać, żeby nikogo nie straszyć, każda z nas przechodzi to indywidualnie, nawet drugi raz może się tak diametralnie różnic od pierwszego.. , ale do czego dążę.. Żałuję że łudziłam się, że jakoś przejdzie.. Nie,.. jeśli ból jest silny, że aż ma się wrażenie, że za chwilę zemdlejesz, nie ma na co czekać, bo będzie jeszcze gorzej.. Ból sam nie zniknie za parę minut.. To są regularne skurcze, ból w podbrzuszu i krzyżu, piekący, zalewający gorącem całe ciało.. Porodowe na pewno gorsze, nie wiem.. Nie dane mi  JESZCZE było porównać.. . Ale po zastrzyku przeciwbólowym przeszło mi od razu, żałowałam, że tak długo się męczyłam.. Jestem wykończona psychicznie i fizycznie, zdruzgotana, i nie wiem skąd jeszcze wzięłam na to wszystko siły(szok, adrenalina..? ) , ale mam już oddane próbki do badań genetycznych, nie ukrywam jednak, że dużo mnie to emocjonalnie kosztowało.. To jednak prawda, choć może się to wydawać absurdalne po pierwszym razie, ale w z kolejnym razem wychodze z tego silniejsza, nie znaczy, że mniej boli, ale ból i strata motywuje do racjonalnego następnym razem podejścia... Po pierwszym razie niczego bardziej, niż wypełnienie tej straszliwej pustki, czyli natychmiastowej ciąży, nie pragnęłam... Teraz chce się jak najodpowiedniej do tego przygotować... Stąd też te badania genetyczne.. Jeśli okaże się że coś nie tak i to ma się powtórzyć, niegdy wiecej nie skaże siebie ani męża na takie cierpienie... Ale sie rozpisałam.. Ale lepiej mi na duszy.. A co do Twoich plamień Elwira, tak, jak piszesz, każdy większy wysiłek może potęgować, jakby nie było.. Macica dostała po "tyłku", zatem, dbaj o siebie, regenawuj.. Do kiedy jesteś na zwolnieniu? Mój lekarz powiedział, że po takim przeżyciu nawet trzy miesiące może mi dać... Starczy mi na miesiąc, bo od początku września mam urlop 3 tyg więc wracam do pracy po 20 tym wrzesnia, choć moja szefowa odpisała, gdy wysłałam jej zwolnienie, ze nawet nie będzie próbować sobie wyobrazić, co oboje z mężem przezywamy i żebym dała sobie tyle czasu ile będę potrzebować, nie zapominając przy tym że wciąż jestem bardzo wspaniałym i wartościowym człowiekiem... 

Odnośnik do komentarza

Margo787 w domu najlepiej ... można wszystko przezywać już po swojemu , bez krępacji a w sobie w środku .... tak jak mówisz każdy przechodzi to inaczej. Ja kilka lat temu miałam puste jajo płodowe, tabletki podziałały po 2-3 godzinach i było po a teraz dużo dłużej ... ale Ty niezłe się nacierpaialas 😞 mimo wszystko najważniejsze ze jest to już za Tobą. Ja nie zdecydowałam się na badania genetyczne . Teraz trochę żałuje ... ale widać w danej chwili taki był mój wybór 😞 narazie nie myśle o ciąży kolejnej .... tzn czasem mam dzień ze myśle gdy tylko będę mogła to będziemy się starać ale za chwile myśle . Nie nigdy więcej ... i takie mam huśtawki. Kochana na dostałam zwolnienie na trzy tygodnie. Myśle sobie ze powrót do pracy zrobi mi dobrze. Masz świetna szefowa. Ja swojej nawet nie zdążyłam zawiadomić o ciąży ...tzn wiedziała tylko jedna kolezanka . I tak zostało. Nie chciałam o tym mówić. Do tej pory nikt nie wie dlaczego jestem na zwolnieniu, tzn o co dokładnie chodzi. Dziś gorzej się czuje, jajniki mam ok ale czasem są dni ze coś mnie tam boli. Kontrola za ok 2 tyg. CzaseM mi się wydaje ze już wszystko mogę żeby i zabieram się za coś żeby nie siedzieć i rozmyślać , a ty jednak człowiek jeszcze niepewny. Ale staram się trzymać głowę choć trochę w gorze... ściskam Cię mocno 😘

Odnośnik do komentarza

Witajcie...też jestem po zabiegu 2 dni. Brak akcji serca od 7 tyg. Dowiedziałam się w 10tc na usg...mieszkam w uk i tu muszę powiedzieć że podchodzą profesjonalnie do tematu. Zaproponowali 3 wyjścia czekać na poronienie, przyjść tabletki i czekać albo zabieg. Od razu zdecydowałam się na zabieg, dostałam tabletki na rozwarcie szyjki i po 10min byłam na sali do zabiegu. Nie czułam żadnego bólu fizycznie wszystko przebiegło sprawnie....teraz mam 2 tyg wolnego odpoczywam. Krwawienia praktycznie nie ma, pobolewa mnie brzuch. Natomiast minus taki ze nikt tu nie umawia na usg kontrolne po zabiegu. Nie ma na to szans. Więc muszę lecieć sprawdzić do pl...

Odnośnik do komentarza

U mnie poronienie zatrzymane w 7tc o którym dowiedziałam się w 10 tc. Staraliśmy się z narzeczonym rok, bardzo się cieszyliśmy. Byłam przekonana, że skoro nie krwawię i nie boli mnie brzuch to wszystko jest ok i na usg poszłam "na pewniaka". Przeżyłam szok. To był piątek. Do gina chodziłam prywatnie i powiedział, że ciąża jest za duża na poronienie farmakologiczne i umówił mnie na zabieg w klinice prywatnej na poniedziałek (proponował sobotę ale się nie zdecydowałam). W sumie to nawet lepiej, bo przez weekend jakoś udało mi się na to nastawić. Dostałam prywatną salę, przyszła pani ze stosem papierów do wypełnienia, później anestezjolog który mi wszystko objaśnił. W końcu przyszli po mnie, kazali się położyć z nogami w strzemionach i mnie uśpili. Obudziłam się w sali po ok. 15 minutach. Powinnam spać, ale nie dałam rady, więc po godzinie wypuścili mnie do domu. Nic mnie nie bolało. Dopiero po chyba 2ch dniach zaczęłam lekko krwawić i krwawiłam już przez tydzień, może trochę dłużej ze skurczami. Lekarz nie podawał mi żadnych leków, ani nie kazał przychodzić na kontrolę. Jestem już po pierwszej @, która nastąpiła po miesiącu od łyżeczkowania.

Zabieg w prywantej klinice był refundowany. 

 

Odnośnik do komentarza

Witam.

Dwa dni temu poroniłam. Ciąża przestała rozwijać się w 6+1. Kiedy trafiłam do szpitala byłam 8+5. Dostałam tabletki poronne, aby samo się zaczęło. Nigdy nie przeżyłam takiego bólu. Jednak że względu na brak anastazjologa musiałam czekać. O koło 17 chyba urodziłam w toalecie. To było straszne.... Teraz czekam na wyniki histopatologiczne oraz badania genetyczne. Dałam materiał poronny do badań.

Czy któraś z Was może napisać jakie badania robiła po poronieniu. To już moja 2 strata. Pierwsze poronienie miałam 2 lata temu. Niestety, aż 2 lata czekałam na kolejną ciążę i znowu nic.

Mam endometriozę, 37 lat i strasznie się boję, że jak nie zrobię konkretnych badań znowu przejdę poronienie.

Odnośnik do komentarza
Gość m4rtusk4
W dniu 28/1/2021 o 12:07 PM, Gość Paula napisał:

Witam.

Dwa dni temu poroniłam. Ciąża przestała rozwijać się w 6+1. Kiedy trafiłam do szpitala byłam 8+5. Dostałam tabletki poronne, aby samo się zaczęło. Nigdy nie przeżyłam takiego bólu. Jednak że względu na brak anastazjologa musiałam czekać. O koło 17 chyba urodziłam w toalecie. To było straszne.... Teraz czekam na wyniki histopatologiczne oraz badania genetyczne. Dałam materiał poronny do badań.

Czy któraś z Was może napisać jakie badania robiła po poronieniu. To już moja 2 strata. Pierwsze poronienie miałam 2 lata temu. Niestety, aż 2 lata czekałam na kolejną ciążę i znowu nic.

Mam endometriozę, 37 lat i strasznie się boję, że jak nie zrobię konkretnych badań znowu przejdę poronienie.

Paula czy odebrałaś już wyniki? 

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, nigdy nie udzielam się na forum, ale tym razem postanowiłam napisać kilka słów, bo przekonałam się jak cenny w takiej sytuacji jest kontakt z kobietami, które przeżyły to samo. A wiec… Ja podczas kolejnej wizyty usg dowiedziałam sie, ze serduszko przestało bić. Był to 8 tydzień. Czułam sie swietnie, żadnych objawów. Ta informacja była jak grom z jasnego nieba… podczas wizyty u lekarza trzymałam sie dobrze - adrenalina… Rozpacz zaczęła sie dopiero w domu. Nigdy w życiu nie wylałam z siebie tylu łez, wydawało mi sie, ze świat sie dla mnie skończył. Tym bardziej ze rok staraliśmy sie z mężem o dziecko. Świat sie dla mnie zatrzymał, denerwowali mnie ludzie mówiący, ze to minie. Ale dziewczyny,  mija… Minął miesiąc i czuje, ze powoli staje na nogi. Pamiętajcie, ze na początku emocje potęgują hormony, z czasem jest lżej… Co do kwestii zabiegu czyszczenia macicy. Ponieważ ja po diagnozie nie byłam w stanie myśleć, mąż zadecydował, ze odbędzie się to w szpitalu prywatnym. Na zabieg czekałam dwa dni. Najtrudniejsze w tym wszystkim było dla mnie to, ze 3 niezależnych lekarzy musiało potwierdzić brak akcji serca:( Kazde badanie usg było traumą, świadomość, ze ktoś patrzy na moje martwe dziecko, doprowadzała mnie to łez. 1,5 godziny przed zabiegiem dostałam 2 tabletki dopochwowe, które miały otworzyć szyjkę macicy. Ostrzegano, ze może pojawić się ból brzucha i lekkie krwawienie, ale ja takich objawów nie miałam. Jednak szyjka na tyle się otworzyła, ze zabieg można było bezpiecznie przeprowadzić. Zasnęłam na fotelu ginekologicznym nie wiem kiedy, obudziłam się już w łóżku po zabiegu. Po narkozie doszłam bardzo szybko do siebie, nie miałam w dalszym ciągu boli ani krwawienia. Po 2 godzinach mogłam wrócić do Domu. Kolejny tydzień brałam antybiotyk na ewentualne infekcje. Trafiłam w cudowne miejsce, w których panie pielęgniarki robiły wszystko, aby ułatwić mi te ciężkie chwile. Bardzo ubolewam nad tym ze nie we wszystkich szpitalach państwowych tak dba się o psychikę pacjenta. Krwawienie po zabiegu to kwestia indywidualna, ja tylko po dwóch dniach lekko krwawiłam przed dwie doby, ból brzucha jak przy okresie. Jednak z tego co wiem nie należy się martwić jeśli krwawienie utrzymują się dłużej, macica musi się oczyścić. Po dwóch tygodniach miałam wizytę kontrolna, podczas której okazało się, ze wszystko jest dobrze. Wielu lekarzy zaleca, aby ze staraniami o kolejna ciąże czekać min 3 mies. Moj lekarz powiedział, ze mam się wstrzymać do pierwszej miesiączki i przede wszystkim do wyników badania histopatologicznego. 

Odnośnik do komentarza

U mnie był problem z ciążą, która nie rozwijała się prawidłowo. Chciałam mieć dziecko, ale zależało mi żeby było zdrowe, a tutaj takiej opcji nie było. Na zachodzie poszłabym po prostu do apteki i kupiła zestaw poronny jednak takie leki są w naszym zacofanym krajów niedostępne. Za to w 95% innych krajów nie ma z tym problemu. Musiałam więc zamówić tabletki [reklama usunięta] z zaufanego źródła, kuracja się udała a teraz po ponad roku czasu jestem szczęśliwa mamą zdrowego maluszka.

Edytowane przez Dziubala
Usunięcie reklamy
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...