Skocz do zawartości
Forum

Mamy październikowe 2020


Kryska89

Rekomendowane odpowiedzi

AC to powiem Ci, że zazdroszczę, że siedzisz w domu. Ja niepotrzebnie znalazłam się w tym szpitalu i jeszcze tutaj pokibluję, bo nie będą wywoływać ze względu na to, że mam zamknięta i nieprzygotowaną do porodu szyjkę i każda ingerencja skończyłaby się cesarką. Lekarz mi mówi, że nic się nie dzieje jak pochodzę nawet do 43 tygodnia. Jak wyszłam z gabinetu to od razu w ryk, bo to jeszcze w najgorszym razie 2 tygodnie tutaj 😶😶 Już dwa razy dokoptowali mi kobietę z rozwarciem i rodzącą i co się napatrzyłam to moje... Dwie noce nieprzespane, bo akurat je chwyciło wtedy... Wczoraj babkę wzięli z 7 cm rozwarciem z pokoju, ale tyle cierpienia co widziałam to mi się odechciało wszystkiego 😀 Z donoszeniem rzeczy jest problem, bo położnym się nie chce po to chodzić do portiera i siedzę tutaj o głodzie już 4 dzień i myślę, że w więzieniu mają lepsze warunki 😁

Wypisac się nie wypisze bo znowu będę przechodzić przez te wszystkie koronatesty, których się obawiałam no i nie chce brać na siebie odpowiedzialności za ewentualne powikłania, a tak to na miejscu mam badania i opiekę. Wracam do robienia przysiadów, może coś wysiedzę 🤣🤣

Odnośnik do komentarza

Czarna.ana dołączam do grona niewyspanych, spalam 3h bo mala a to glodna a to kupka a to znowu kupka, a do tego dzis byla polozna i sie okazalo ze mala spadla do 3770g i musze jednak wybudzac i dokarmiac.

Smillerka nie zazdroszczę, ale moze poród cie zaskoczyć w kazdej chwili. 

AC ja tez przy koncowce mialam wahania cisnienia a w trakcie skurczy mialam 155/95 i planowali juz cesarke, ale za chwile jednak spadlo i udalo sie SN. 

Odnośnik do komentarza

A ja od wieczorem przystąpiłam z mężem do planu jak wygonić dziecko z brzucha 😉 i powiem Wam, że 3 godziny rzeczywiście miałam skurcze. Zastanawiam się czy nadal kontynuować, bo chcę żeby już było po ale jak mnie tak bolało w nocy to już nie jestem taka pewna 😂

Odnośnik do komentarza

Smillerka, to po kiego Cię tak szybko ściągali, jak teraz każą czekać 🤦‍♀️ w domu byś szybciej urodziła, bo tu się posprząta, tu pochodzi, można się pobawić z mężem 😂 a tak to będziesz biedna czekać... A czemu głodna? Słabe jedzenie jak z memów? ☹️ I skąd te kobiety mają mieć siły na rodzenie i karmienie...

 

Czarna, Mama2Ania trochę zazdroszczę ❤️ ja i tak nie sypiam w nocy, bo brzuch mnie boli i nie mogę się ułożyć w żadnej pozycji. A od wczoraj męczą skurcze i bóle całego podwozia, więc też śpię po 3 godziny ☹️ a w dzień dają wam maluszki pospać i odpocząć??? 

 

AC, może dla Jasia lepiej, ze jeszcze siedzi. 3 kg to już sporo 🥰 zawsze to jakieś pocieszenie, że jak mu dobrze, to siedzi. 

 

Kate, mój jak usłyszał, że mam rozwarcie to już fiku-miku się przestraszył i nie chce 😂 też niby chcę już urodzić, ale jak od wczoraj męczą mnie skurcze i bóle, to już też pewność straciłam 🤣

Odnośnik do komentarza

Hej mamuśki 😘. My od wczoraj w domu.

Teraz tak....jak moje wrażenia.... 

Oh całe to cięcie było absolutnie najdziwniejszym doświadczeniem w moim życiu. Mimo że wiedziałam że to jest zaplanowana akcja no to nie dało się na to przygotować. Miałam cudowna ekipę na sali operacyjnej na czele z moim lekarzem. Było tam ze 12 osób personelu, każdy wiedział gdzie jego miejsce, co i kiedy ma robić. Kiedy pełna profeska, kiedy żart żeby trochę napięcie zeszło. 

Czy bolało? Nie. Ale czułam jak się dostawał lekarz do dzidzi i go wyciąga. Pierwszy płacz małego i strumień moich łez szczęścia. Położna zrobiła zdjęcia małemu i od razu wysłała do męża mojego, który nawet nie wiedzial, że już poszłam na stół bo nie zdążyłam mu smsa napisać nawet. Opieka na sali pooperacyjnej około 8 godzin była jak w prywatnej klinice za gruba kasę. I tu koniec elementów super. Dalszy pobyt w szpitalu to wolę zapomnieć. Długo by pisać. Najważniejsze że Mały zdrowy i jesteśmy w domu. Pokarmu mam zero i karmie butla. Powoli czuję, że się coś dzieje z mleczkiem. Małego ciężko mi przystawiac do cyca bo poprostu nie umiem go chwytać przyzwoicie. Dodatkowo mam zupełnie płaskie brodawki i nie może ich złapać. Ale działamy coś żeby było ok. 

Za wszystkie mamy i te zapakowane i rozpakowane trzymam kciuki, życzę wszystkiego najlepszego💟 i przede wszystkim zdrowia. 

Odnośnik do komentarza

Nawet nie macie pojęcia jak was rozumiem że chcecie już mieć poród za sobą... Ja dziś zrobiłam te badania na krzepliwość krwi bo w szpitalu mi powiedzieli że anestezjolog nie uzna starszych niż 3dni. Bez sensu to moim zdaniem bo wyniki identyczne jak te, które robiłam półtora tygodnia temu... Ale niech im tam będzie. Jeszcze jutro "spokojny dzień" a w środę o 8:00 mam się zgłosić na cięcie. Z jednej strony się boje a z drugiej nie mogę się doczekać. Mały już tak.mi daje popalić że mam dość. To moja trzecia ciąża a żadne z dzieci nie było tak silne żebym czuła że zaraz pęknie mi skóra😵 Ból jak piorun! 

Sylwia dla mnie właśnie ta część kiedy jest się na sali w trakcie CC i kiedy jest się znieczulonym jest najbardziej stresująca😲 Jak już zejdzie znieczulenie i będę w stanie chodzić to już dam radę ze wszystkim chyba. Cieszę się że już jest ok i jesteście w domu.

Smillerka to faktycznie nie wiadomo po co ci kazali przyjechać. Przecież stan szyjki znali i nie powinno to być dla nich zaskoczenie...

Ale już mniej niż więcej. Jeszcze trochę i będziemy wszystkie cieszyć się małżeństwami 👍😉

Odnośnik do komentarza

Natka moja Maja dzis śpi caly dzien, tylko ja wybudzam do karmienia odkad polozna byla, dzis bedzie tez pierwsza kąpiel (zamierzam kąpać 2 razy w tygodniu), a co bedzie w nocy to nie da sie przewidzieć, ja mam w domu jeszcze starsza córkę wiec niby moglabym spać w dzień, ale drzemalam tylko godzinę zeby reszte czasu jej poswiecic. 

Sylwia teraz juz bedzie tylko lepiej, w domu czlowiek najszybciej i najlepiej dochodzi do siebie. 

A tak swoja droga jutro 20.10.20. Ciekawe czy komus urodzi sie dzidzius 🙂 trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza

Cześć mamuśki 🙂

My Już razem. Po 3 obudził Mnie skurcz taki sobie później nie mogłam zasnąć skurcze zaczęły się tak co 5-8 minut ok 5:30 rano. Zaczęłam plamić, obudziłam męża i na spokojnie pojechaliśmy do szpitala. 7:20 Nas przyjęli, przy badaniu ginekologicznym okazało się, że już 8cm rozwarcia i od razu na porodówke. 8:10 przyszedł na świat Nikodem 3800 gr i 62 cm szczęścia ❤❤ termin mieliśmy na jutro

Odnośnik do komentarza

Sylwia, Asienka ogromne gratulacje, życzę Wam żeby dzieci zdrowo rosły i dużo spały 😁

U mnie mija 15doba jak mam swoją Bibi przy sobie. Jest to dla mnie mega trudny czas. Przez pierwszy tydzień dzieciątko spało, jadło i wymagało minimalnej obsługi. Pielucha, mycie czyszczenie noska itp. Od tygodnia oczy na zapałki...  Bibi budzi się w nocy i nie śpi a jak już zechce spać to wielki płacz, smoczka nie chwyta, lulanie na rączkach be... Łóżeczko be... Wózek be... Aż się dziwię, że sąsiedzi nie dzwonią na policję tak krzyczy ze zmęczenia. Ze starsza córka miałam sposób uwielbiała tulić się do pieluszki i tak jej zostało do 3roku życia. Przy Biance nie mam dosłownie pomysłu jak skutecznie uśpić. Śpię dosłownie 3h, w dzień też w sumie ciężko nawet nie mam kiedy odespać i kiedy zjeść w dwa tygodnie ważę mniej niż przed ciążą☹️ 

Ogólnie to wiedziałam, że będzie ciężko ale nie spodziewałam się, że znowu to odchoruje.

Odnośnik do komentarza

A ja dziś żyje jutrzejszym dniem... Od kilku dni wstaje o 4 rano bo się stresuje ale dziś to już wogule😲

Wykoncze się z tym szpitalem chyba! Jutro mam jechać na 8:00 rano, lekarz 12pazdz mi powiedział że to już na cc. Coś mnie dziś tknęło i mówię zadzwonię zapytać jak to przyjęcie na oddział będzie wyglądało? A oni zdziwieni kto mnie umówił i kiedy?? A największe ich zdziwienie że dziś nie przyszłam rano bo przecież "sytuacja w kraju jest jaka jest" i pacjentki zgłaszają się dzień prędzej o 7:00 koniecznie na test na covid!! I one do mnie mają pretensje! Nie ważne że nikt do mnie nie zadzwonił mnie poinformować... I teraz zgłoszę się jutro to cięcie na następny dzień będzie bo wyniki są koło 17:00. A czy mam czekać na wynik u nich czy w domu to też nie wiedzą. Jutro mi powiedzą... I mam.byc na czczo bo "być może" lekarz podejmie decyzję że zrobi cięcie po wyniku, wieczorem... A może i nie zrobi. To będę głodna do wieczora siedzieć... Powiem wam że ja już sama nie wiem co mam myśleć o tej paranoi. Przeraża mnie to co się wyprawia. Chciałam żeby dziś mi pobrali ten wynik na covid, mówiłam że przyjadę o 12:00 żeby był na jutro ale baba mi powiedziała że nie będą się specjalnie przebierać dla każdego pacjenta w ten strój i że wszystkich zganiają codziennie na 7 rano bo jak stwierdziła to już nie są żarty bo jest dużo zachorowań!! Ot polityka przeciwwirusowa, zgonić tłum ludzi na jedną godzinę😵! I powiedziała mi że nawet jeśli mąż by miał wynik z dziś negatywny to jutro nie wejdzie do szpitala bo oni nie respektują tych wyników! I to jest najlepsze. Jak nie wierzą w te wyniki na cholerę te testy robią?? Idzie zwariować. Ale nie przez wirus, tylko przez to co się ludziom stało... Nie do wiary.

Odnośnik do komentarza

Paula, kurcze no ręce opadają na brak organizacji w szpitalach 😕  Człowiek i tak jest zawsze przejęty pobytem w szpitalu a tu jeszcze takie problemy i niejasne sytuacje. Tak sobie teraz myślę czemu mój gin nie dał mi skierowania na wywołanie porodu ale po tym co się dzieje to już się domyślam. Mam jechać na sor w poniedziałek i powiedzieć, że mam skurcze choćbym ich nie miała. Ktg jest jest u nas tylko na oddziale, na który nikogo z zewnątrz nie wpuszczają czyli muszą mnie i tak przyjąć. Jak już przyjmą to już bez porodu nie wypuszczą. No i nie trzeba robić tych śmiesznych testów. 

Odnośnik do komentarza

O rety Paula🤦‍♀️ to cyrk na kółkach jest. A ja myślałam, że u mnie przygody były 🤷‍♀️. Słów brak jak bez sensu stresujące sytuację tuż przed porodem serwuja. Trzymam kciuki za ciebie jutro💪. Dasz radę, to już sama końcówka. Już niedługo będziesz tulic małego w ramionach🤱

Odnośnik do komentarza

Paula, to są jakieś cyrki... I cały dzień na głodnego? Faktycznie opieka na najwyższym poziomie 😕

 

Kate, zazdroszczę lekarki i jej podejścia. Przynajmniej oszczędza Ci kłopotu i nerwówki. 

 

Ja się czuje jak gówno dosłownie od wczoraj. Rzygałam już z 5 razy, a biegunkę mam co godzinę / dwie. Boli mnie wszystko chyba, co jakiś czas mam straszne dreszcze, już się boję czy to nie żadna grypa ani nic. 

Odnośnik do komentarza

Paula współczuję i jednocześnie wspieram, ja swoje tez sie nadenerwowalam przed porodem, i pewnie przez te nerwy mała postanowila mnie uspokoic i sie urodzic. Lada dzien bedziesz po i wrócisz do domu, a potem juz tylko lepiej. 

Dziewczyny za chwile koniec października i wszystkie beda z dzidziusiami 🙂 dotrwalysmy a to najważniejsze

 

Odnośnik do komentarza

Natka powodzenia, trzymamy kciuki zeby to bylo to.

Dziewczyny mam nadzieje ze wasze położne środowiskowe sa takie jak moja, czyli z powolania pomimo wieku pod 50tke. Moja dzwoni pyta, jest tez doradca laktacyjnym. A wspominam o tym, bo przy pierwszej ciąży mialam średnia położna i widze jak ważna jest DOBRA rada i wsparcie w tym poczatkowym połogu. Az chce sie wszystkiego 🙂

Odnośnik do komentarza

My dziś mamy taką akcję że nikomu nie życzę. Mały o 6 rano wstał na karmienie, jak go przewijalam ulalo mu się mleczko które jadł o 2. Zakrztusil się, przestał oddychać, zrobił się siny. Wezwalismy pogotowie a w międzyczasie mąż go przywrócił do lepszego stanu. Jesteśmy w szpitalu. Zostajemy na obserwacji. Nigdy tak się nie bałam. To był mój najgorszy koszmar zawsze że mi sie zacznie dziecko dusić. Teraz to tylko mocne narkolyki żebym już nigdy nie usnela. Tryb czuwania 24h.

 

 

 

Natka 💪👍

Odnośnik do komentarza

Sylwia, o matko współczuję! Trzymajcie się, oby nic poważnego nie wyszło na obserwacji, dobrze że szybko zareagowaliscie i że jesteście pod opieką.

Rozumiem co przeszłaś. Mi przy pierwszym synu pękła brodawka jak mały jadł i chyba jakieś naczynko, od razu po jedzeniu zaczął wymiotować mlekiem z krwią i zachłystywac się. Wtedy też pierwszy raz musiałam wykorzystać to czego nauczyłam się z pierwszej pomocy, ale na szczęście dość szybko złapał oddech. 

Natka trzymamy kciuki 💪😉, dawaj znać jak tylko będziesz mogła!

Odnośnik do komentarza

Sylwia współczuję ci bardzo. Mam nadzieję że wszystko już jest ok🙏🙏🙏

Natka dawaj znać, trzymam kciuki Może chociaż ty dziś się rozpakujesz 🙏

A wieści ode mnie? Szkoda gadać... Wstaliśmy o 5, prysznic, szykownie i pojechaliśmy. Na miejscu byłam 6:30. Na izbie przyjęć oczywiście nikt nic nie wiedział ale chociaż ten wymaz mi pobrali o 8:00. Potem miałam czekać aż przeprowadzą śledztwo co dalej.
Nic nie wiedzieli co mają robić.
Zawołała mnie położna. Zważyła, zmierzyła ciśnienie, tętno dziecka, zrobiła notatki i kazała dalej czekać na czczo na informacje od lekarza. Wzięła ode mnie wyniki z grupy krwi tez oraz te na krzepliwość krwi z poniedziałku. 

Baba stwierdziła że mam tak siedzieć i czekać aż pobiorą wymazy wszystkim i wtedy dopiero będą dochodzić co ze mną zrobić bo ja ponoć nie jestem umowiona z tym konkretnym lekarzem tylko ogólnie na cc i one muszą dochodzenie przeprowadzić. Wymaz mi pobrali pierwszej.
Bo według nich skoro nie jestem pacjentką tego lekarza i on mi ciąży nie prowadził to nie jestem umowiona z nim konkretnie i mam czekać na informacje.

A najlepsze jest to jak przyjechał facet po odbiór wymazów. Baba co pobierała to mu je dała w skafandrze, rękawiczkach i Bóg wie czym na korytarzu wśród ludzi a on wziął je w łapę i wsadził do folijki takiej na dokumenty i poszedł. Był w dresie, bez rękawiczek i nawet rąk nie odkazil jak stal w poczekalni... Dlatego mówię że gdyby faktycznie zapanował śmiertelny wirus to nic nas nie uratuje a już napewno nie takie śmieszne "procedury". To co jest teraz to tylko życie wszystkim utrudnia a nie wspomaga ochronę przed wirusem. Pic na wodę fotomontaż z tym że mąż nie może wejść na porodówkę 😡 Na izbę przyjęć gin mężowie wchodzili, na USG z dzieckiem wchodziło oboje rodziców mimo że wisi kartka że jeden opiekun. Mężczyźni czekali na żony w poczekalni oddziału ginekologicznego a własnego dziecka na porodówce zobaczyć nie można nawet z aktualnym testem😠

W końcu o 10:00 przyszedł lekarz i powiedzial że wyniki na covid będą za 15h i nie będą mnie trzymać na oddziale tyle czasu bo i tak dziś mi nikt nie zrobi cięcia. Oddali mi całą teczkę dokumentów tych co sami natworzyli i kazali być jutro na 8:30... Miałam taki stan że byłam strasznie zła na to wszystko i było mi przykro że zakaz odwiedzin, że mąż nie może ze mną być. A teraz jestem poprostu zrezygnowana. Ręce mi opadły do kostek już i czekam tylko aż w końcu będzie koniec i już wyjdę ze szpitala z Natankiem🙏

 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...